Autor: Julie Kagawa
Tytuł: Żelazny Król
Ilość Stron: 352
Wydawnictwo: Amber
Elfy zwykle nie wzbudzały mojej sympatii. Kojarzyły mi się głównie z Legolasem z ,,Władcy Pierścieni”. Jednakże, ,,Żelazny Król’’ zmienił moje podejście do nich diametralnie (tak jak ,,Królowa Lata” do wróżek). Zakochałam się w tych stworzeniach! Są fantastyczne! Tak i jak cała książka.
Nazywam się Meghan Chase. Za niecałe 24 godziny skończę szesnaście lat. Słodka szesnastka. Napisano mnóstwo opowieści, piosenek i wierszy o tym wspaniałym wieku, kiedy dziewczyna znajduje prawdziwą miłość, cały świat ma u stóp, a przystojny książę porywa ją w stronę zachodzącego słońca. Nie sądzę, żeby ze mną miało być tak samo… Bo Meghan Chase jest pisane pójść za głosem przeznaczenia i głosem serca na dwór króla elfów-pięknych i przerażających.
HA! Elfy! Nie wampiry, wilkołaki, anioły, duchy, tylko ELFY! Jakaś nowość. To sprawiło mi ogromną radość, choć, tak jak wyżej wspomniałam, istoty te nie budziły mojej sympatii. A po lekturze powieści Julie Kagawa zakochałam się w nich! Autorka miała wspaniały pomysł. Stworzyła niesamowitą krainę elfów – Nigdynigdy, rządzącą się swoimi prawami. Żyją w niej różnorodne, tajemnicze stwory. Letnim dworem włada Król Oberon (ojciec Meghan) i Królowa Tytania. Zimowym natomiast niebezpieczna Mab.
Akcja pędzi niczym wicher. Raz jesteśmy tu, a następnie tam, tak szybko wszystko się dzieje. Język, jakim autorka się posłużyła, jest magiczny, i doskonale pozwala się wczuć w nastrój Nigdynigdy. Narracja jest narracją pierwszoosobową, co sprawia, że czułam się, jakbym to ja znalazła się w sercu wydarzeń, jakbym to ja była Meghan. Brawa!
Bohaterowie są postaciami wzorowymi, którym nie mogę nic zarzucić, tylko się nimi zachwycać. Meghan jest półelfką, która trafia do Nigdynigdy i powoli odkrywa swą naturę i powołanie. Puk- postacią z baśni, momentami denerwującą, ale mam do niej swego rodzaju sentyment. Król Oberon-wspaniały władca, nie wypierający się swojej córki. Interesujący jest także kot Grimalkin, który przypominał mi kota Cheshire’a z ,,Alicji w Karinie Czarów”. I na koniec perełka wśród postaci-Ash. Syn królowej Mab, świetny rycerz, nieustraszony, ciemnowłosy, inteligentny, a także, pod koniec, darzący uczuciem główną bohaterkę.
Pierwszy raz spotkałam się z tak genialnym połączeniem ,,Królowej Lata”, ,,Alicji w Krainie Czarów”, ,,Snu Nocy Leniej” i ,,Opowieści z Narnii”. To czyni ją zupełnie unikatową i niepowtarzalną pozycją, którą przeczytać trzeba, a jeśli tego nie zrobicie, będziecie długo żałować. ,,Żelaznego Króla” skrytykować się nie da. Powala doborem postaci, elementów Nigdynigdy, a także samego języka. A już niedługo 2 część-w sierpniu( a ja niedługo będę miała oryginał. ). Polecam wam ją jak najbardziej i czekam na wasze odczucia dotyczące tej jakże wspaniałej powieści. A teraz zmykam czytać Winter Passage-czyli coś pomiędzy ,,Żelaznym Królem” i ,,Żelazną Córką”.
PS: Kurushimi omal nie udławiła się, gdy zobaczyła nazwę Nigdynigdy-Nigdynigdy!
Wiele dobrego słyszałam o tej książce, więc jeżeli nadarzy się okazja, to z chęcią ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja też mam zamiar przeczytać to coś pomiędzy - głównie dlatego, że bardzo mi się spodobał Żelazny król - kocham go! XD
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej wcale ale z przyjemnością przeczytam. Lubię elfy:)
OdpowiedzUsuńHmmm... Książka leży u mnie na półce, ale będzie musiała poczekać na swoją kolej :) No, i jak widzę, kolejna pozytywna recenzja.
OdpowiedzUsuńPostscriptun mogłaś sobie darować... =.=
Książka jest boska :D
OdpowiedzUsuńI też przekonała mnie do elfów :)
Jednak nie zgadzam się, że Ash był perełką - średniawy był ;P
Bardzo spodobała mi się okładka i szerze mówiąc czekałam aż ktoś napisze recenzję ;). Przekonałaś mnie do kupna. ;]
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie wyjątkowa, zgadzam się! Ale dla mnie perełką był Grimalkin ;P Nie mogę się doczekać 2 części!
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę, jest wspaniała ;D
OdpowiedzUsuńSama nazwa Nigdynigdy jest dziwna i jedyna w swoim rodzaju. Mam wrażenie - może mylne - że cała powieść jest napisana z przymrużeniem oka, pół żartem pół serio. Mylę się?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudyna. [zeswiatafantazji.blog.onet.pl]
Wszyscy tak chwalą "Żelaznego króla" więc chyba sobie kupię ;)
OdpowiedzUsuń