wtorek, 28 lutego 2012

Podsumowanie lutego 2012

Ta - dam! Nadszedł czas na podsumowanie lutego 2012! Statystyki, statystyki i jeszcze więcej statystyk! 
Jestem zadowolona z lutego. Na prawdę. Przez ferie przeczytałam troszkę książek, później także. Więc wynik jest bardzo dobry. Tak samo z ilością recenzji. W styczniu napisałam bardzo mało, aż wstyd się przyznać, a w lutym szło mi dobrze, bo wena powróciła! Yeah!

Zacznę od książek przeczytanych - 17! Zaskakująco dobry wynik! 17 książek, w tym 7 do recenzji (które w większości powstały.. W większości... Bo Enklawa się pisze...). A ile to będzie w stronach? W sumie 5 513! Bardzo dobry wynik! Najdłuższą książką jest Tam gdzie ty autorstwa Jodi Picoult. A najkrótszą Nie wierzę w życie pozaradiowe Niedźwiedzkiego.

A co dalej? Ilość książek zdobytych! W lutym przywitałam się z 20 książkami i 2 mangami. 8 dostałam do recenzji, dwie od Tirindeth i dwie zakosiłam tacie. A resztę kupiłam sama (na przecenach... przecenach... promocjach...). 

Najlepsza książka? Bez mojej zgody Jodi Picoult. A inne bardzo dobre to: Tam gdzie ty Picoult, Deklaracja Malley, Dubler Nichollsa, Śmierć w pigułce Andersena, Feral Wild, Syn Neptuna Riordana i Mroczny Sekret Bray.

Największe rozczarowanie? Dzieci demonów J. M. McDermott. Nastawiłam się po wielu pochlebnych recenzjach, ale książka mnie zanudziła. 

Współprace? Odnowiłam kontakt z Publicatem, i przywitałam się z Papierowym Księżycem :)

Statystyki? W ostatnim miesiącu 5 924, a w sumie 33 285 :)

A na koniec.... Towarzysko! Cieszy mnie bliższy kontakt z niektórymi osobami z PB, np. z Jenn, Isztar czy Shetani. Nasze rozmowy na czacie są genialne :*

I to na tyle. Miłego wtorku! :)

niedziela, 26 lutego 2012

Kate Wild - Feral


Pomimo tego, że ciężko jest stworzyć oryginalną książkę o tematyce antyutopijnej, takie się pojawiają. Doskonałym przykładem mogą być ,,Igrzyska śmierci”, czy ,,Metro 2033”. Nie mogę także zapomnieć o ,,Dobranych” czy ,,Roku 1984”. Są to cztery pozycje, które każdy fan dysutopii znać powinien. Jednakże, rynek wydawniczy jest zalewany innymi pozycjami, których pomysł jest często zapożyczony od innego autora. Postanowiłam się przyjrzeć ,,Feral” autorstwa Kate Wild, książki, która już od roku spoczywa na półkach księgarń.

Zacznę może od drobnego paradoksu. Mianowicie, nigdzie nie można odnaleźć informacji na temat zagranicznego wydania. Przeszukałam Google wzdłuż i w wszerz razem kilkoma osobami, i udało nam się dojść do informacji, że wydawnictwo Amber wykupiło prawa do książki… Tylko dlaczego na stronie autorki nie ma o tej powieści żadnej informacji? O co tu chodzi? Tego nie wiem. Mam w planie pisanie maila do wydawnictwa, ponieważ ta sprawa nurtuje mnie już od kilku dni.

Feral żyje w Nowej Atlantydzie, mieście idealnym ukrytym przed ludźmi. Wszystkiego strzegą tajemnicze Harfy – zbliżenie się do nich jest równoznaczne z szaleństwem, a w najgorszym przypadku ze śmiercią. Dziewczyna jest zabójcą mogącym powalić na ziemię każdego w zasięgu swojego wzroku. Niestety, jest bardzo samotna. Wszyscy ją wyśmiewają z powodu jej usposobienia – Feral czasem zachowuje się dziko. Ludzie odchodzą na jej widok, a jej przyjaciółka ma dziwne wizje dotyczące przyszłości dziewczyny.

Pewnego razu wpada na nieznajomego, który uciekł z laboratorium. Wbrew samej sobie ratuje go i zabija osobę odpowiedzialną za to, czym się stała. Prosi Generał o odkupienie, a ta chce zrobić Feral coś strasznego – wymazać jej wspomnienia i zastąpić innymi. Oczywiście dziewczyna się nie zgadza, ale dostaje od Generał pewną misję. I razem Crowem, którego uratowała, udaje się do świata ludzi, twierdząc, że nienawidzi Nowej Atlantydy. A w głębi duszy myśli co innego… Czy Feral poradzi sobie zupełnie w innym świecie? Czy wypełni misję? Czy może się jej przeciwstawi?

Do lektury podchodziłam dość sceptycznie, a wszystko spowodowane objętością. Mam uraz do cieńszych książek, dlatego sięgam po nie tylko wtedy, gdy a) są bardzo wychwalane, b) są bardzo przecenione. ,,Feral” kusi mnie już od roku, i dopiero dwa dni temu zdecydowałam się na jej kupno (ach te promocje) i od razu pożałowałam, że nie sięgnęłam po nią wcześniej.

W tym przypadku objętość aż tak bardzo mi nie przeszkadzała. Jest wystarczająca, ponieważ autorka zawarła wszystkie potrzebne elementy bez żadnych zapchajdziur, co jest ogromną zaletą książki. Akcja jest wartka i nieprzewidywalna, nie zwalnia, powieść utrzymuje adekwatne tempo do ilości stron. Narracja jest prowadzona trzecio osobowo, dzięki czemu poznajemy nie tylko uczucia Feral i sytuacje dziejące się wokół niej. W książce znajdziemy wstawki z pewnego baru, z kilkoma postaciami, których z Feral pozornie nic nie łączy. Pomysłowa fabuła zaskakuje i sprawia, że czytelnik po lekturze jest zadowolony, ponieważ właśnie skończył dość ciekawą książkę, której nie da się porównać do innych lektur tego typu.

Bohaterom należy się osobny akapit. Dlaczego? Są inni. Głównie mam na myśli Feral, dziką i ‘ostrą’ dziewczynę, która zrobi wszystko dla Nowej Atlantydy. Kocha to miejsce, choć nie za bardzo do niego pasuje. Tak naprawdę Feral nigdzie nie pasuje. Jest typem samotniczki nieprzystosowanej do prawdziwego życia wśród normalnych ludzi. Od początku ją polubiłam za charakter i upór, i trafiła do grona moich ulubionych żeńskich postaci z książek.

,,Feral” to interesująca pozycja. Szkoda, że nie jest aż tak bardzo popularna jak inne książki o tematyce antyutopijnej. Szybko się ją czyta i wciąga od pierwszej strony. Spędziłam przy niej bardzo miły wieczór, i z chęcią będę wracać do lektury, ponieważ wszystkie powieści o podobnej tematyce darzę swoistym sentymentem. Stawiam 5-, ponieważ jest to jedna z lepszych powieści dysutopijnych dla młodzieży, z którą warto się zapoznać. Polecam, sądzę, że się nie zawiedziecie J

Rick Riordan - Syn Neptuna


Chyba każdy czytelnik słyszał o Percym Jacksonie. Jeśli nie czytał książki, to może obejrzał film, albo słyszał od kogoś to imię. A kim jest Percy Jackson? To heros, syn Posejdona, któremu Rick Riordan poświęcił serię ,,Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”. Zakończyła się ona piątą częścią, ale autor chyba czuł niedosyt, więc stworzył inną serię, z bohaterami z ,,Percy’ego Jacksona”, ale dotyczącą zupełnie innej przepowiedni. Jednakże, wiele czytelników jest zdania, że ,,Olimpijscy herosi” to seria pisana dla zysku, że nie utrzymuje poziomu innych książek Ricka Riordana. Nie zmienia to faktu, że fani autora pozostali jego fanami i zgodnie sięgnęli już po drugą część serii - ,,Syna Neptuna”.

Percy ma małe przebłyski wspomnień dotyczące tego, kim jest. W jego myślach rozbrzmiewa tylko jedno imię – Annabeth. Nie pamięta, kim była, nie pamięta, dlaczego potrafi władać wodą, nie pamięta szesnastu lat swojego życia. Pamięta tylko ostatnie osiem miesięcy. Uczył się wtedy u wilczycy Lupy, a następnie odszedł w siną dal. Niestety, chłopak nie może spokojnie podróżować, gdyż na jego drodze stają dwie gorgony, twierdzące, że kiedyś zabił ich siostrę – Meduzę. Uciekając przed zagrożeniem natrafia na rzymski obóz półbogów, gdzie ratują go zupełnie nowe postacie serii – Hazel i Frank.

Percy Jackson stara się odzyskać pamięć, a także zaklimatyzować w nowym miejscu. Ciężko mu przyswoić nowe informacje, innych zaskakuje jego potęga w walce. Percy, Hazel i Frank muszą wyruszyć na ciężką misję powierzoną im przez Marsa, rzymskiego boga wojny (znanego jako Ares). Nowa przepowiednia zaczyna się spełniać… A Percy i jego nowi przyjaciele mają tylko kilka dni, by dotrzeć na Alaskę i uwolnić boga śmierci – Tanatosa…

Cała recenzja: http://paranormalbooks.pl/2012/02/26/recenzja-syn-neptuna/

sobota, 25 lutego 2012

Stos 21


Syn Neptuna przywędrował do mnie z trzytygodniowym opóźnieniem, ale ważne, że jest! Od Doriana (PB). Cienie Sukuba, Feral i Wieczną Noc zakupiłam na wyprzedaży w pewnej księgarni, po 9,90 za sztukę. Poniżej są dwa egzemplarze Nieśmiertelność Zabije nas wszystkich. Jeden prebook, drugi normalny, od wydawnictwa Prószyński. W grobie pożyczyłam od koleżanki, Sekretną armię dostałam do recenzji od nakanapie.pl, a dwie pozostałe pozycje podebrałam tacie. I jeszcze moja chluba tego stosiku: trzeci tom Axis Powers Hetalia i dziesiąty tom Ouran High School Host Club :)

I to by było na tyle :)
Pozdrawiam:)

środa, 22 lutego 2012

Kenneth B. Andersen - Śmierć w pigułce


,,Śmierć w pigułce” Kennetha B. Andersena to już trzecia powieść serii opowiadającej o przygodach chłopaka o usposobieniu anioła w Piekle. Dwie pierwsze części zyskały rzeszę czytelników zachwyconych pomysłem i wyobraźnią autora, tego, jak swobodnie bawi się językiem, a jego książki wciągają już od pierwszej strony. Po trzecią część sięgnęłam dopiero teraz, a to z powodu braku czasu. Ale, dobrze, że w końcu ją przeczytałam, bo potem pewnie bym żałowała.

Filip, niedoszły następna Lucfera, po raz trzeci trafia do Piekła. Tym razem wyrusza na ratunek Sorenowi, który zginął przez pomyłkę, a właściwie na skutek nieuwagi Filipa. Okazuje się, że Sorena nie można zlokalizować ani w Piekle, ani w Helu, ani nawet w Asgardzie. Nie ma też go w Niebie, gdzie na wszelki wypadek zajrzano. Gdzie więc podziewa się Soren?

W trudnych poszukiwaniach Filip może liczyć na pomoc Satiny – istoty najbliższej mu spośród wszystkich diabłów, diabelic oraz ludzi. Spędzają ze sobą naprawdę dużo czasu, podczas gdy Filip przemierza kolejne krainy zmarłych. Patrzy na cierpienie i śmierć, poznaje smak zdrady. Tymczasem w Piekle wybucha bunt, który ma swoje konsekwencje.

Lucyfer ogłasza zaskakującą decyzję. Nie wszystkim diabłom się ona podoba. W mrocznym królestwie zachodzą wielkie zmiany. Nie do końca wiadomo, czy na lepsze, czy na gorsze… Z całą pewnością szykuje się wielka wojna między zwolennikami i przeciwnikami rozporządzeń władcy, a może i jego samego. Filip, Satina i Soren stają się uczestnikami wydarzeń, które mogą zmienić oblicze Piekła.

O ile poprzednie części nie były ze sobą ściśle związane, to część trzecia przerwana jest w bardzo ważnym momencie, i po jej lekturze trzeba będzie zapoznać się z częścią czwartą, jeszcze nie wydaną, by mieć pełen obraz wydarzeń, które rozegrały się w Piekle z udziałem Filipa.

Narracja jest prowadzona tak jak w poprzednich częściach – przez narratora wszystkowiedzącego, choć skupia się na postaci Filipa i ukazuje jego myśli, uczucia, smutki, wszystko co mu towarzyszy podczas tego, co przechodzi tam, gdzie się aktualnie znajduje. Widać, że autor lubi to co robi, ponieważ lekko i swobodnie posługuję się językiem, który doskonale pasuje do nastroju otchłani piekielskich, śmierci i cierpienia, wprowadzając czytelnika w zadumę i zaciekawiając go.

Tak samo jak twierdziłam w recenzjach poprzednich części, tak samo twierdzić będę w tej – nie jest to powieść przeznaczona tylko dla młodzieży! Może się ta wydawać po przeczytaniu opisu, czy po przyjrzeniu się okładkom, ale zapewniam, że tak nie jest. Rozbawi ona i osoby młodsze i starsze, każda z grup wiekowych znajdzie w niej coś dla siebie.

Podsumowując, ,,Śmierć w pigułce” utrzymuje poziom poprzednich części i jest doskonałym początkiem końca serii. Warto się zapoznać z tą pozycją, ponieważ jest bardzo dobrze napisana, i odpręża po ciężkim dniu przenosząc czytelnika do nieco absurdalnego Piekła, pełnego niespodziewanych zwrotów i postaci, które są doskonale wykreowane. Stawiam pełną 5 i zachęcam do przeczytania!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar! 

poniedziałek, 20 lutego 2012

Conor Kostick - EPIC


Świat bez przemocy. Za użycie siły fizycznej kara w postaci wygnania. Rozwiązywanie wszelkich sporów w grze. Gra ta zwana jest EPICiem. Mieszkańcy planety Nowa Ziemia spędzają połowę swojego życia w wirtualnym świecie, podejmując decyzje mające skutki w codziennym życiu. Popełnią błąd - tracą wszystko. Na najlepszych graczy czekają bogactwa, ci słabsi żyją w ubóstwie, harują, by przeżyć następny dzień. Jest to ciekawy świat, nieprawdaż? Ale kto chciałby tam żyć..?

Erik po raz kolejny traci swoją postać. Jego celem jest pokonanie smoka, a tym samym zostanie smokobójcą i zyskanie poważania wśród Biura Alokacji, które posiada najsilniejszą drużynę w EPICu i dzierży w nim władzę. Podczas tworzenia nowego bohatera robi rzecz pozornie głupią - przeznacza wszystkie jego punkty na urodę.Warto dodać, że tworzy dziewczynę - Cindellę. Zaczyna nią przemierzać wirtualny świat i zyskiwać sojuszników, ponieważ wszyscy są zachwyceni tym niecodziennym zjawiskiem. Ale czy uda mu się osiągnąć to, co zamierzał?

Cała recenzja: http://nastek.pl/recenzje/8648,EPIC

czwartek, 16 lutego 2012

Richelle Mead - Odkrycie Sukuba



Richelle Mead zdobyła serca czytelników nie tylko bestsellerową serią o przygodach Rose i Dymitra. Jest jeszcze przecież inna seria kierowana dla trochę starszych czytelników. Mam na myśli cykl, opowiadający historię Georginy Kincaid, sukuba wiodącego życie w Seattle – właśnie w księgarniach ukazał się ostatni tom ,,Odkrycie Sukuba” serii.

Coś jest nie tak. Georgina, sukub żyjący w Seattle nagle zostaje oddelegowana do Las Vegas. O co chodzi? Przecież wreszcie znalazła swoją drugą połówkę, wreszcie zaznała spokoju po tym, co zrobiła przed podpisaniem paktu. Wreszcie była szczęśliwa! Ale Piekłu to nie pasuje. Postanawia rozdzielić ją z ukochanym wysyłając w inne miejsce i otaczając serdecznymi ludźmi. Georgina ma tylko jedno wyjście - musi dowiedzieć się, dlaczego ktoś chce odebrać jej ukochaną osobę. Czyli zrobić to, na co nikt inny się nie odważył… Postawić się Piekłu.

O ile ,,Akademia wampirów” mnie nie zachwyciła, o tyle seria o sukubie zdobyła moje serce. Głównym powodem jest nietuzinkowy pomysł Pani Mead, kompletnie odbiegający od idei wielu innych autorów. Sukub pracujący dla Piekła, przyjaźniący się z aniołem, a umawiający ze śmiertelnikiem? Oj, ciekawie, ciekawie.


środa, 15 lutego 2012

Moje ulubione seriale.. A raczej anime :)

Nyx zaprosiła mnie do zabawy o ulubionych serialach, ale jako że jestem osobą, która seriali nie oglądam, postanowiłam wspomnieć o moich ulubionych japońskich animacjach, czyli w skrócie anime. Wybrałam te 'najulubieńsze' :)






ZASADY ZABAWY:

1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.



1. Durarara!! O tym anime możecie więcej przeczytać >>TU<< i >>TU<<. Pisałam o nim niedawno, dlatego zamieszczam linka do notki z bloga (ten pierwszy) i recenzji z Tanuki (ten drugi). 
Ulubiony paring: Shinra x Celty
Znienawidzony paring: Shizuo x Izaya
Ulubiona postać: Shizuo
Ulubiona scena: 'pocałunek małżeński' Celty i Shinry, oraz Shizuo rzucający automatami
Wzruszyło: miłość Celty i Shinry, przyjaźń Shizuo i Celty.

2. Fairy Tail. Cóż, może nie obejrzałam jeszcze całego, ale sam początek i znajomość mangi sprawiły, że to anime znajduje się na liście moich ulubionych :) Coś o Fairy Tail na Tanuki.
Ulubiony paring: Natsu x Lucy
Znienawidzony paring: Natsu x Lisana
Ulubiona postać: Natsu, Happy i Gray
Ulubiona scena: wszystkie sceny z Natsu, a także te, gdy Lucy wraca do domu, a tam czeka na nią niespodzianka...
Wzruszyło: poświęcenia. I miłość do Gildii oraz swoich nakama. 


3. Ouran High School Host Club. Moja ulubiona komedia i drugie anime, jakie obejrzałam. Uwielbiam humor i niektóre przerysowania. Coś o OHSHC na Tanuki.
Ulubiony paring: Haruhi x Tamaki
Znienawidzony paring: brak
Ulubiona postać: Tamaki Suou
Ulubiona scena: depresje i 'puppy eyes' Tamakiego
Wzruszyło: nie było tego w anime... 



4. Devil May Cry. Także jedno z pierwszych anime, które obejrzałam. Dotąd dwa razy przeżywałam historię Dantego :) Planuję trzecią turę oglądania, ale muszę znaleźć na to chwilkę czasu. Coś o DMC na Tanuki.
Ulubiony paring: brak
Znienawidzony paring: także brak
Ulubiona postać: Dante!
Ulubiona scena: każda, w której pojawia się Dante.. I jego niezawodny miecz *_*
Wzruszyło: ostatni odcinek....





5. D.Gray-man. Manga jest lepsza niż anime. D.G-m podchodzi pod tasiemca, oglądanie momentami nudzi. Ale i tak jest to jedno z moich ulubionych animców :) Coś o D.G-m na Tanuki.
Ulubiony paring: brak
Znienawidzony paring: Kanda x Allen
Ulubiona postać: Yuu Kanda, czasem także Lavi i Marian Cross
Ulubiona scena: zawsze gdy Kanda rusza do boju
Wzruszyło: moment, gdy Allen gra pieśń trzynastego...

***
I to by było na tyle :) Postaram się w piątek zebrać, i umieścić drugą część 'Co Sihh obejrzała w ferie' dotyczącą filmów. A tymczasem do zabawy zapraszam Nyx- były już seriale, to teraz baardzo chętnie dowiem się czegoś o twoich ulubionych anime, i każdą inną osobę, która będzie chciała:)

sobota, 11 lutego 2012

Stos 20

Dzisiaj jedenasty lutego. Ilość książek, które przybyły w lutym: 11. Ostatni stos: tydzień temu. Coś za dużo książek mi przybywa. Szmaragdowy atlas dostałam od Pana Krzysztofa z wydawnictwa Bukowy Las, Pan Potwór i Nie jestem seryjnym mordercą także trafiły u mnie drogą współpracy, z wydawnictwem ZNAKliteranova. The Iron Knight przyleciał do mnie z Anglii, i na jego widok aż podskakiwałam ze szczęścia. Zaczęłam czytać, ale idzie mi dość topornie, niestety... Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął oraz Dubler to nabytki własne. Pierwsza pozycja z antykwariatu, druga kupiona dzisiaj z uwagi na to, że Jeden dzień mnie wzruszył i oczarował, więc następną książkę Nichollsa musiałam mieć :)

Piosenka na dziś:

piątek, 10 lutego 2012

Trochę o tym, co Sihh ostatnio obejrzała cz.1 - anime

Ferie. Ten piękny dwutygodniowy okres obijania się i nie myślenia o szkole. To także czas, który można wykorzystać na coś konstruktywnego-w moim przypadku było to maniakalne czytanie, patrzenie się w laptopa, a także robienie maratonów filmowych i maratonów anime. Chcę Was zapoznać z tym, co obejrzałam w przeciągu tych dwóch tygodni. A to jest część pierwsza, dotycząca anime. Drugą, filmową, postaram się umieścić jak najszybciej.

Anime



Ferie rozpoczęłam obejrzeniem anime. Jakież to anime? Durarara!!, w skrócie DRRR!!, które powstało na podstawie serii light novel autorstwa Ryōgo Narita. Jest to na pozór zwyczajna historia o zwyczajnych ludziach żyjących w Ikebukuro, jednej z dzielnic Tokyo. Piętnastolatek, Mikado Ryūgamine, przyjeżdża do swojego przyjaciela Kidy Masomiego, z zamiarem rozpoczęcia nauki w jednym z tokijskich liceów. Zostaje wprowadzony w zadziwiający świat Ikebukuro, którym ciemnoskóry Rosjanin sprzedaje sushi, dwójka osobników płci męskiej ciągle się kłóci, z czego jeden jest ubrany w stój barmana, a gdy się zdenerwuje, rzuca wszystkim co ma pod ręką (najczęściej są to automaty i znaki drogowe); kobiety krążącej po ulicach na motorze, uznawanej za legendę Tokyo, ponieważ podobno nie ma głowy. W tej dzielnicy ścierają się kontrastujące, silne postacie, a widz nieskupiony na rozległej i bardzo zawiłej fabule przypuszczalnie nie zrozumie, co tak na prawdę przedstawia Durarara!!. Jest to seria, którą obejrzałam w dobę, na jednym wydechu, z bólem pleców. Ale było warto, ponieważ jest to istne arcydzieło, które można oglądać wciąż, i wciąż. Zawiera w sobie elementy horroru i komedii, wzrusza i rozśmiesza, a całości dopełnia genialna ścieżka dźwiękowa. 'Uragiri no yuuyake', 'Voiceless scream', czy 'Kokoro wo Shibaru Ai no Kotoba' to nieliczne z przykładów wspaniałej muzyki zawartej w anime. Postacie są doskonale wykreowane, i przez cały czas, gdy oglądałam, miałam wrażenie(i nadzieję), że istnieją naprawdę, że można spotkać je na ulicy w Ikebukuro. Niewątpliwie polecam zapoznanie się z Durarara!!, ponieważ dla mnie jest to najlepsze anime jakie kiedykolwiek obejrzałam. Ocena: 6+
Trailer:




Inną serią, którą także obejrzałam w ferie, jest Toradora! Następna doba, znów ból karku, i siedzenia, szczypiące oczy, zachowanie jak zombie. Ta pozycja to komedia, w której chłopak obdarzony 'spojrzeniem Yakuzy' i będącym postrachem szkoły, wpada na dziewczynę, Taigę, zwaną potocznie Małym Tygrysem. Starcie dwóch najniebezpieczniejszych osobników w społeczności szkolnej przerodzi się w coś innego. Pozornie łączy ich niewiele rzeczy, ale po czasie okazuje się, że doskonale się dopełniają, i stają się przyjaciółmi gotowymi pomóc sobie w każdej chwili. Zabawne anime pełne kontrastów i nieprzewidywalności, wciągające od pierwszego odcinka, ze znakomitym, satysfakcjonującym zakończeniem. I interesującymi postaciami, rzecz jasna:) Ocena: 5
Trailer: 



Zaczęłam także oglądać Another, pozycję z sezonu zimowego. Wytrzymałam 4 odcinki, niektóre sceny śniły mi się po nocach. Ale ogólnie pomysł jest ciekawy. Tylko kreska jakaś taka 'paintowata', pewnie to wina anime-shinden. Wstrzymam się z oceną, ponieważ nie obejrzałam jeszcze całego. 
Trailer:


To samo, co o Another mogę powiedzieć o innym horrorze, Shiki. Obejrzałam 2 odcinki, i mam nadzieję, że kiedyś znajdę w sobie siłę, by obejrzeć następne dwa...
Trailer:

I to na tyle:) Nie planuję na razie oglądania jakiś dłuższych serii, no może oprócz Fairy Tail. A filmowo? Dzisiaj wieczorem oglądam Kocha, lubi, szanuje. 
Miłego weekendu:)

czwartek, 9 lutego 2012

D. Wells- Nie jestem seryjnym mordercą



John Cleaver ma 15 lat i zdiagnozowaną socjopatię. Jego pasja-mordercy. Potrafi rozpoznać seryjnego mordercę, a także w mgnieniu oka podaje różnice pomiędzy seryjnym mordercą a zabójcą. John jest pewny, że ma cechy seryjnego mordercy. Od małego pomaga mamie i ciotce w zakładzie pogrzebowym przy balsamowaniu ciał. I nagle w jego miasteczku pojawiają się makabryczne zwłoki ludzi, którzy niczym nie zawinili. A John postanawia dowiedzieć się kto jest za to odpowiedzialny. Nastoletni socjopata i nieprzewidywalny morderca. Kto wygra pojedynek, a kto straci życie?

Zacznę może od pomysłu. Jakże fantastyczną wyobraźnie ma Dan Wells! Niespotykane! A dowodzi tego właśnie ,,Nie jestem seryjnym mordercą” kryminał dla młodzieży i nie tylko, który powala ideą i kreacją postaci. Absurdalne rzeczy stają się realistyczne, i wydaje się, jakby można było je spotkać na każdym kroku w naszym normalnym życiu, nie zważając na to, że nie mają prawa istnieć.

,,Ogień jest przelotnym, krótkotrwałym zjawiskiem, kwintesencją niestałości. Pojawia się nagle, nabiera z impetem życia, wykonuje taniec głodu, podczas gdy wszystko wokół kurczy się i czernieje. Gdy nie ma już nic do pożarcia, znika i niczego nie pozostawia z wyjątkiem popiołów i resztek niezużytego paliwa- kawałków drewna, liści i papieru, nieczystych, by spłonąć, za mało cennych, by połączyć się z roztańczonym ogniem.”


Wypada coś powiedzieć o nastroju, nieprawdaż? Nastrój doskonale pasuje do wydarzeń. z książki, sprawiając, że czytelnik przez całą lekturę drży, a potem, w nocy śnią mu się koszmary. Z nikąd wyjawiają się potwory, morderstwa, zawartość ludzkiego ciała, flaki, a wśród tego piętnastolatek z problemami nie tylko psychicznymi.
,,-Tylko dziesięciu?- dopytywał się Max. –To jest nic. Więcej można trafić, jak się obrabia bank. Ten z zeszłego roku, o którym pisałeś, był o niebo lepszy.
-Nie ma znaczenia, ilu zabijają-powiedziałem. –I to nie ma robić wrażenia. To jest złe.-No to czemu na okrągło o nich gadasz? –spytał Max.-Bo zło jest interesujące…”

Książka jest doskonałym poradnikiem dla przyszłych seryjnych morderców. Chcecie się trochę dowiedzieć o ich sposobach, podejściu, a także powodach? Śmiało sięgnijcie po ,,Nie jestem seryjnym mordercą”! Dzięki tej powieści wreszcie dowiedziałam się czym różni się seryjny morderca od zabójcy. A autor, jak widać, ma ogromne pole do popisu przy przedstawianiu różnorodnych sytuacji. A potencjał wykorzystał, ponieważ niektóre sceny są jak żywcem wyjęte z najstraszniejszych horrorów czy komedii gore.

Powieść mnie zachwyciła. Naprawdę, jest to genialna pozycja, z którą każdy książkoholik powinien się zapoznać, a także dobry umilacz czasu na zimowy wieczór, który wciąga od pierwszej strony, pokazuje świat seryjnych morderców, ale nie zabrakło humoru sytuacyjnego, choć nastrój grozy przeważał. Polecam, ponieważ warto zapoznać się z ,,Nie jestem seryjnym mordercą”. Stawiam 5+ i idę czytać część drugą- ,,Pan potwór” .

Za książkę dziękuję wydawnictwu ZNAKemotikon!

środa, 8 lutego 2012

J.M. McDermott - Dzieci demonów


Niedawno na półkach znalazła się kolejna powieść z serii ‘Nowa Fantastyka poleca’- ,,Dzieci demonów” autorstwa J.M. McDermott. Nietypowy pomysł zachęca, tak jak i okładka, ale zaskakuje jeden fakt. Objętość. Większość książek z serii NF to opasłe tomiszcza, a ta ma zaledwie 270 stron!

,,Bezimiennych, sługi bogini Elishty, przed laty zapędzono do podziemi. Niestety, ich pomiot, zrodzony przez śmiertelne kobiety, wciąż plugawi te ziemie. To półdemony, przeklęta krew. Wszystko, czego dotkną, zostaje skażone. Chroniący się w miastach ludzie wysłali ich tropem Wędrowców Erin Błogosławionej, biegających z wilkami, członków watahy. Wędrowcy nie spoczną, dopóki nie wytropią ostatniego z dzieci demonów. Co jednak, jeżeli potomkowie Bezimiennych mają dusze?”

Do książek fantasy podchodzę z dystansem, ponieważ w wielu z nich większą część książki zajmują nużące opisy, a brakuje jakiejkolwiek akcji. Nie lubię opisów miejsc, które robią za niejakie ‘zapychacze’. Wolę gdy się dzieje, gdy książka ma przesłanie, albo gdy chociaż po otwarciu widzę choć trochę dialogów, a nie sam tekst ciągły.

Co mnie bardzo irytowało? Brak przedstawienia postaci. Zaczynamy czytać, a tam pojawia się kobieta i jej mąż. I nie wiemy kim ona dokładnie jest. Nie znamy jej imienia, wyglądu. Tak samo z jej mężem. Może to był celowy zabieg autora, ale mnie nie przypadł do gustu, ponieważ tylko utrudniał czytanie.

Dominowały powtórzenia, a także przeskoki z miejsca do miejsca, bez uprzedzenia czytelnika. Raz jesteśmy tu, potem znów tam, potem znów tu. Opisy są niedokładne, nie wyrażają nastrojów miejsc, szczerze mówiąc, książce brakuje jakiegokolwiek nastroju. Zwykle umila on czytanie, pozwala się wczuć w wydarzenia, ale tutaj go nie ma, więc wczucie się jest zupełnie niemożliwe.

Dlaczego ta recenzja jest taka krótka? Ponieważ nie wiem, co mogę o książce napisać. Nie chcę lać wody. ,,Dzieci demonów” to lektura nie dla mnie, irytowała mnie, a czytanie to jej to istna katorga. Ale wiem, że niektórym książka się spodobała. Dla fanów fantastyki jest to pozycja w sam raz, ale osobom, które tak jak ja nie przepadają za opisami, pozycja będzie wydawać się nieciekawa. Stawiam 2.

Za książkę dziękuję Panu Zwierzchowskiemu z wydawnictwa Prószyński !

wtorek, 7 lutego 2012

C.Ryan- Śmiercionośne fale (Recenzja przedpremierowa!!!)

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!!!


,,Las zębów i rąk” autorstwa Carrie Ryan szturmem zdobyła serca czytelników na całym świecie, także i w Polsce. Przez niektórych była uważana za jedną z najlepszych pozycji roku 2011, mało komu książka nie przypadła do gustu. Była to pierwsza tak drastyczna antyutopia z mocnymi ograniczeniami, której fabuła przywodziła na myśl wydarzenia z serii gier i bazowanych na ich podstawie filmów -,,Resident Evil”. Porównanie bardzo trafne, ponieważ motyw jest ten sam-zombie.

W tej części poznajemy Gabrielle, która pała uczuciem do Catchera, brata swojej najlepszej przyjaciółki. Grupka młodzieży z jej miasteczka wybiera się potajemnie do ruin parku rozrywki, oczywiście nie bez strachu, przecież Mudo mogą czaić się wszędzie. Mudo…? Jak się później okazuje, Mudo to nasi starzy znajomi-Nieuświęceni! Zabawę wśród opuszczonych kolejek i innych atrakcji przerywa jedna osoba. A raczej już nie osoba, tylko niejaki zombie, który rzuca się na zgromadzonych w wesołym miasteczku i zakaża dwójkę z nich. W tej dwójce znajduje się Catcher, bo jakże by inaczej. Każe on uciekać ukochanej, a ona go słucha i biegnie do wioski, unikając strażników i milicji-byleby tylko nie dać się złapać. A na resztę jej przyjaciół czeka kara… A oni chcą zdradzić, że ona także dopuściła się złego czynu-przeszła przez barierę. Po kłótni z matką bierze łódkę i ucieka. W nieznane… Gdzie wszędzie może czyhać nieuchronna śmierć…

Gdy zaczęłam czytać, moją głowę nawiedzało tylko jedno pytanie: ‘A co z Mary?! Przeżyła?!Stała się nieuświęconą?’. Odpowiedź znalazłam w ,,Śmiercionośnych falach”. Dla niektórych może to być zadawalające rozwiązanie, dla innych nie. Ale cieszę się, że Mary była mniej więcej kluczową postacią także w tej części-przecież to od niej wszystko się zaczęło. Schemat akcji na początku może wydawać się taki sam, ale w miarę postępowania akcji, coraz bardziej odchodzi od przedstawionego nam z ,,Lesie zębów i rąk”. Gdy przystępuje się do lektury można odnieść wrażenie ‘deja vu’, ale zapewniam, później ono znika, zastąpione przez wiele innych emocji.

Las zębów i rąk przeraża i napawa lękiem. Kto by chciał żyć w ciągłym strachu, nie mając pojęcia, czy dożyje dnia następnego? Za siatką tłoczą się stwory gotowe zanurzyć kły w naszej cienkiej skórze, wgryźć się w nią, pożywić, i zdobyć następnego nieumartego do armii. Autorka miała szerokie pole do popisu, i wykorzystała potencjał, jaki miała jej książka. Świat przez nią wykreowany jest fantastyczny i okropny zarazem, fascynujący i odrzucający. Chcielibyście porzucić dotychczasowe wygody i żyć tak, jakby każdy dzień miał być waszym ostatnim? Pewnie niektórym by się to spodobało. Wtedy społeczeństwo zaczęłoby doceniać to co ma, możliwość edukacji, brak głodu, a także wszystkie dobra materialne, które są w zasięgu rąk.

,,Śmiercionośne fale”, tak jak już pisałam, wzbudzają w czytelniku masę emocji, czasem trudnych do zidentyfikowania. Strach, przerażenie, współczucie, radość, nienawiść, smutek, oburzenie, wzruszenie to tylko nieliczne z nich. Powieść należy do grupy tych, o których ciężko pisać- jest tak interesująca i wstrząsająca zarazem.

Podsumowując, książka jest doskonała. Według mnie nawet lepsza od części pierwszej. Stawiam 5+ i wciąż przeżywam to, czego doświadczyła Gabrielle, przypominam sobie losy Mery. Czyli świat stworzony przez Carrie Ryan jest obecny w moim sercu i umyśle, nie daje mi się odsunąć w głąb, tylko dręczy i zmusza do analizowania. Jak najbardziej polecam, jako że to genialny ciąg dalszy ,, Lasu zębów i rąk”. I czekam na Wasze opinie. Jestem ciekawa, czy ktoś będzie podzielał moją opinię, czy wręcz przeciwnie.

Dlatego właśnie cieszę się, że mogłam ją przeczytać przedpremierowo. A kiedy wy będziecie mogli po nią sięgnąć? Premiera- 14.02.2012!!!

niedziela, 5 lutego 2012

T. Rayburn - Głębia


Wejdź do wody. Zanurz się. Obejrzyj wokół. Widzisz coś? Jakąś tajemniczą istotę oddychającą pod wodą, czy tylko muliste dno zapełnione różnorodnymi glonami i morskimi stworzeniami. Nagle coś zimnego dotyka twojego karku. Obracasz się. Mało przejrzysta woda utrudnia Ci widok. A może tylko Ci się wydawało? Może nic nie ma w morskiej głębi? Nie bój się. To tylko syrena…

Vanessa Sands wreszcie odkryła kto stał za śmiercią jej siostry. Udało jej się ocalić życie swoje, a także przyjaciół i chłopaka zamrażając dotychczasowe schronienie syren. Myślała, że to już koniec. Że wreszcie może żyć spokojnie. Jednakże, wiedziała, że już nigdy nie będzie normalna, choć bardzo ciężko było jej zaakceptować ten fakt. Jedyną osobą, na której mogła polegać, był jej chłopak Simon, który o niczym nie wiedział, ale zaczął się powoli od niej oddalać. A żądne zemsty istoty z Winter Harbor zaczynają powracać…

Pierwsza część serii książek opowiadających o syrenach autorstwa Tricii Rayburn oczarowała czytelników oryginalną, wciągającą historią, ale nie tylko. ,,Syrena” ani ,,Głębia” to nie są zwykłe romanse paranormalne. Znajdziemy w nich domieszkę kryminału, a także nastrój grozy, momentami towarzyszący głównym bohaterom i powodujący ciarki na plecach czytelników.

Najpierw nie chciałam sięgnąć po ,,Głębię”. Uważałam, że nie ma sensu dalej ciągnąć tej historii, ponieważ w poprzednim tomie wydarzyło się sporo, a wszystko zostało zakończone porządnie, choć można było się doszukać kilku pytań bez odpowiedzi. Jednakże, gdy tylko ponownie zanurzyłam się w wodach Winter Harbor, zrozumiałam, że ta część jest bardzo ważna, wprowadza wiele interesujących zagadnień, szczerze mówiąc o wiele ciekawszych niż w ,,Syrenie”.

Język wydaje się być bardziej dopracowany niż w części pierwszej, co chwalę, oj chwalę. Czyta się szybko i przyjemnie, ale nie bez myślenia. Trzeba analizować związki, dochodzić do wniosków, po prostu nie czytać ‘od tak sobie’. Wydarzenia są nie do przewidzenia, a autorka pozwala czytelnikowi pobawić się w detektywa. Mnie sprawiło to radość, choć muszę przyznać, że było ciężko dojść do jakiegoś konstruktywnego wniosku, który nie był zbyt absurdalny. Przez przypadek, dopatrzyłam się w ,,Głębi” przesłania. Cytat ten mnie zachwycił, ponieważ jest to prawda, prawda i tylko prawda, a także pokazuje wysoki poziom, jaki utrzymuje Pani Rayburn tworząc.

,,Jeżeli kogoś kochasz, nie tylko znosisz czyjeś problemy. Nie tolerujesz ich z nadzieją, że może pewnego dnia same znikną. Wspólnie starasz się znaleźć rozwiązanie i to nie dlatego, że masz dość niedogodności, tylko dlatego, że życie twoje i ukochanej osoby są ze sobą splecione, związane. Kiedy ty jesteś szczęśliwa i ja jestem szczęśliwy, a kiedy cierpisz... nic innego się nie liczy..." 

Podsumowując, ,,Głębia” to doskonały ciąg dalszy ,,Syreny”, który nie jest zwykłym romansem paranormalnym. Zachwyca pomysłem, a także pedantycznością, z jaką książka powstała. Zostałam połknięta na jeden wieczór, nie mogąc wrócić do rzeczywistości, tylko ciągle myśląc o losie Vanessy. Dlatego jak najbardziej polecam i stawiam tę samą ocenę, co pierwszej części - 5.


*** 
A co mi ostatnio po głowie biega: 



sobota, 4 lutego 2012

Stos 19

Jak widać, szaleństwa książkowego ciąg dalszy :)
Zapomniane  -pożyczone od Tirin
Enklawa - do recenzji od PB
Blask Nocy, Błękitna magia, Archiwum herosów, Tam gdzie ty i Bez mojej zgody - wynik szaleństwa książkowego.
Ten stos kartek to Śmiercionośne fale, szczotka, którą mam od Tirindeth. Dziękuję :*

I to na tyle. Aktualnie kończę pisać recenzję Odkrycia Sukuba, a potem przypuszczalnie napiszę jeszcze coś o Śmierci w pigułce. :)
Pozdrawiam, i życzę miłej soboty!

L. Sands-Ukąszenie



Wampiry. Bardzo popularne w dzisiejszej literaturze, głównie w gatunku romansów paranormalnych. Na dobrą sprawę krwiopijcy są najpopularniejszymi istotami nadnaturalnymi, na które możemy się natknąć obecnie w powieściach. Ale znaczna popularność takich książek sprawia, że ciężko jest stworzyć coś oryginalnego, a autor musi się bardzo namęczyć, by jego dzieło zostało docenione.
Lissanna Argeneau jest wampirem. Tak, takim pijącym krew. Jednakże, ma problem. Mianowicie, boi się krwi, co sprawia, że nie jest w stanie żywić się z torebki. Alternatywą pozostaje wyszukiwanie ‘przekąsek’ – co nie bywa zbyt zachęcające – i karmienie dożylne, które napawa główną bohaterkę lękiem. Gdy wraca do domu matki na przyjęcie urodzinowe zauważa, iż do jej łóżka przywiązany jest niezwykle atrakcyjny mężczyzna. Początkowo wzięty za posiłek okazuje się jednym z najlepszych terapeutów.
,,Ukąszenia” Lynsay Sands nie można, nie nazwać oryginalną książką, ponieważ autorka odchodzi od tego, w jaki sposób ukazywane były dotychczas wampiry. W powieści poznajemy przyjemną, pomysłową i nieco ekscentryczną rodzinkę, którą można by uznać za następców Cullenów ze ,,Zmierzchu” pani Meyer. A może raczej prekursorów? ,,Ukąszenie” powstało przed opowieścią o Edwardzie i Belli, więc może właśnie Stephanie Meyer wzorowała się na Lynsay Sands?

Cała recenzja: http://paranormalbooks.pl/2012/02/04/recenzja-ukaszenie/

środa, 1 lutego 2012

L. Taylor-Córka dymu i kości


Ulicą idzie dziewczyna. Jej szafirowe włosy falują na wietrze. Owiewa ją tajemnicza atmosfera. Obejrzysz się za nią, czy może miniesz obojętnie? Jak myślisz? Czy magia ją otaczająca Cię odrzuci, czy wręcz przeciwnie - zachęci? Będziesz za nią szedł uliczkami Pragi, czy wrócisz do domu i bardzo szybko o niej zapomnisz? A gdyby ta dziewczyna naprawdę istniała, nie tylko w naszej wyobraźni? Gdyby za naszymi plecami działy się rzeczy nieprawdopodobne? Gdyby pozornie zwyczajna dziewczyna maczała palce w magii?

Karou jest bardzo specyficzna. Nikt nie zna jej przeszłości, nie wie skąd pochodzi, kim tak naprawdę jest. Uczy się w liceum plastycznym w Pradze, jej szkicowniki robią furorę wśród znajomych, ponieważ zawarte są w nich oryginalne historie, które tak naprawdę są prawdziwe. Tylko kto by uwierzył z gromadę hybryd z którymi żyje Karou?

A gdy na drzwiach prowadzących do prawdziwego życia dziewczyny pojawiają się wypalone ślady rąk, od razu wiadomo, że coś jest nie tak. I do tego spotyka Akivę, anioła, który jest dla niej najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. Tylko… dlaczego ma wrażenie, jakby już go znała? Dlaczego od razu się  w nim zakochuje? Kim jest Karou? Skąd pochodzi? Dlaczego pracuje dla Dealera Marzeń? Jaki jest jej cel?


***
To już moja setna recenzja! Yeah! Jak mogliście zauważyć (lub nie), na górze przybyły dwie strony: jedna z książkami, które oddam w dobre ręce, a druga z wyzwaniem, którego się dzisiaj podjęłam :)

Podsumowanie stycznia 2012

Coś mnie dzisiaj w nocy tknęło, że może zaczęłabym robić takie podsumowania... Pomysł wydał mi się dobry, więc dlatego, zaraz po wstaniu(ok.11:10) odbiłam mój komputer z rąk rodziny, weszłam na bloggera, i tadam! Macie oto przed sobą podsumowanie stycznia 2012!
Więc.. Cóż, ciężko jest mi wymyślić pierwszy punkt podsumowania. Może.. Może... Wiem! Ilość książek przeczytanych.

Ilość książek przeczytanych: 13(słabo, oj, słabo..)

Ilość recenzji: 4+3, które jeszcze nie ukazały się na portalach.

Ilość książek zdobytych: 14+2 mangi

Najlepsza pozycja: ,,Metro 2033" D.Glukhovsky'ego; ,,Córka dymu i kości" L. Taylor

Największe rozczarowanie: ,,Anioł" C.McNish; ,,Córka żywiołu" L.Fallon; ,,Nevermore" K.Creagh; ,,Rezydent wieży" A. Tuchorski.

A jak stoję z współpracami? Pożegnałam się ze sztukaterem, przywitałam z ParanormalBookS. I jestem zadowolona.

A statystyki? Przez cały miesiąc 3582. Jest dobrze :) Najpopularniejszy post? Stos 17 (o tutaj)

I to by było chyba na tyle :) Może z podsumowania na podsumowanie punktów będzie dochodzić... Pozdrawiam, i życzę miłej *patrzy w kalendarz*... środy! 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...