sobota, 30 kwietnia 2011

,,Ever" Alyson Noel

Autor: Alyson Noel
Tytuł: ,,Ever"
Ilość stron: 299
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
    Potrzebowałam przeczytać jakiegoś lekkiego paranormala, więc zasięgnęłam do stosu nr. 1 i wyciągnęłam stamtąd ,,Ever". Po dokładnym przyjrzeniu się okładce dostrzegłam tytuł serii ,,Nieśmiertelni" i napis: ,,Miłość nie umiera nigdy". To skutecznie nastawiło mnie niezbyt optymistycznie w sprawach dotyczących książki.
    Pewnego koszmarnego dnia szesnastoletnia Ever Bloom traci w wypadku samochodowym najbliższą rodzinę. Od tej chwili staje się medium - słyszy myśli różnych ludzi, widzi ich aurę i dzięki przelotnemu dotykowi może poznać ich przeszłość. Ale te nadprzyrodzone umiejętności sprawiają, że otoczenie traktuje ją jak dziwadło, więc Ever zamyka się w sobie i odgradza się od świata. Wszystko się zmienia, kiedy dziewczyna poznaje Damena Auguste'a. Chłopak jest nieziemsko przystojny, bogaty i tajemniczy. Tylko on potrafi wyciszyć dudniące w jej głowie głosy i wejrzeć w jej duszę. Dzięki niemu Ever wchodzi w świat alchemii i magii, dowiadując sie rzeczy, o których zwykły śmiertelnik nie ma pojęcia. Kim jest Damen? Skąd pochodzi? Jaki sekret skrywa? Na te pytania Ever nie zna odpowiedzi. Wie jedynie, że zakochała się bez pamięci i że jej życie wkrótce całkowicie się zmieni.
    Pierwsze co się rzuca w oczy to (znów!) narracja. Pamiętnikarska w czasie ciągłym Ale tym razem nie nie jest ona plusem, tylko znacznym minusem. Denerwowały mnie krótkie zdania. Jak dla mnie, pogłębiały one bezmyślność głównej bohaterki, Ever.
    Fabuła nie jest zła. Nie mogę zjechać książki, ponieważ się w nią wciągnęłam. Zainteresowało mnie to, czy Ever zakocha się w Damenie, i co dalej się z nimi stanie. Nie jest to następna książka o wampirach (taak!), tylko autorka wprowadziła nowe istoty paranormalne. Jakimś dziwnym trafem znalazłam podobieństwo do ,,Zmierzchu" (niieee!). Mianowicie końcowa akcja z Driną skojarzyła mi się z atakiem Jamesa na Bellę. I jeszcze ten happy end.
     Bohaterowie nudni, wyidealizowani, bezmyślni. Nie mogłam znieść Damena. Jest najgorszą postacią w całej powieści. Biega ciągle za Ever. I jest jeszcze na siłę tajemniczy i pociągający. W Ever podoba mi się tylko jej imię. Jeszcze się z takim nie spotkałam. Główna bohaterka jest nijaka i bezmyślna. Dlaczego tak dużo dziewczyn z paranormali musi być bezmyślne?
    Nie polecam tej książki, nie jest warta tracenia na nią czasu. Następny odmóżdżacz. Mnie się średnio podobała, jest lepsza od ,,Naznaczonej" i ,,Błękitnokrwistych", to jest pewne. Ale, muszę stwierdzić, że ,,Zmierzch" podobał mi się bardziej. Wiem, że niektórzy chcą mnie za to zlinczować, ale powieść Stephanie Meyer jest naprawdę dobrą książką.

Moja ocena: 3.5/6


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Publicat. Dziękuję serdecznie:)

piątek, 29 kwietnia 2011

,,Dobrani" Ally Condie

Autor: Ally  Condie
Tytuł: ,,Dobrani"
Ilość stron: 350
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


    ,,Dobrani" zawitali na mojej półce już w poniedziałek. Korciło mnie jak diabli, lecz miałam dużo spraw na głowie. Aż wreszcie nadszedł ten dzień (wczoraj) i zaczęłam czytać. W internecie oraz na forum spotykałam się z wieloma opiniami na temat książki. Jedni uważali, że jest fantastyczna, inni, że pomysł został ściągnięty z ,,Nowego, innego Świata" Huxley'a. Wcześniej wymienionej książki nie zamierzam czytać, bo w takich poważnych nie gustuję, a ,,Dobrani" od razu trafili do grona moich ulubionych książek.

    Cassia zawsze była przekonana,że Społeczeństwo wybiera dla niej to, co najlepsze: co powinna czytać, co oglądać, w co wierzyć. Kiedy więc podczas uroczystości Doboru na ekranie pojawia się twarz Xandera, Cassia nie ma żadnych wątpliwości, że jest to jej idealny partner... do chwili gdy następnego dnia miejsce Xandera na ekranie zastępuje na moment twarz Ky'a Markhama. Społeczeństwo mówi jej, że to drobna usterka, odosobniony przypadek, i że powinna skupić się na szczęśliwym życiu, które przyjdzie jej wieść z Xanderem. Lecz Cassia nie może przestać myśleć o Ky'u, a gdy oboje powoli zakochują się w sobie zaczyna powątpiewać w nieomylność Społeczeństwa i staje przed trudną decyzją :  musi wybrać pomiędzy Xanderem i Ky'em, pomiędzy życiem, jakie do tej pory znała, a drogą, którą nikt dotąd nie ośmielił się pójść.

    Pierwsza myśl w trakcie czytania książki: "eee... Narracja taka sama jak w Igrzyskach Śmierci. Zapowiada się beznadziejnie, bo tylko w Igrzyskach tą narrację przecierpiałam." A jednak myliłam się. Sposobu prowadzenia narracji (pamiętnikarska w czasie ciągłym) nie zauważam, nie przeszkadza mi. To jest pierwszą zaletą książki.

    Następna zaleta- świat stworzony, lub jak niektórzy mówią ściągnięty od innego autora przez autorkę. Ja przymykam na to oko, bo książka mnie zachwyciła. Po przeczytaniu ,,Igrzysk Śmierci" (recenzja >>TU<<) zaczęłam doceniać daną ludziom wolność. Po ,,Dobranych" jeszcze bardziej. Nie potrafiłabym żyć w takim świecie, robić wszystko na zawołanie. Z perspektywy nastolatka jest to niewyobrażalne. A jednak. Może ktoś w przyszłości wpadnie na taki pomysł, ale nie chcę zapeszać.

    Bardzo spodobało mi się imię Cassii-Cassia. Nigdy jeszcze nie spotkałam takiego w literaturze. Jak w większości paranormali, główna bohaterka wybiera pomiędzy dwoma chłopakami, w tym przypadku są to Xander i Ky, dwoje jej przyjaciół z dzieciństwa. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie mogłam wybrać, który lepszy. Działa to na korzyść książki.

    No i na koniec najważniejsze. Zakończenie. Nieprzewidywalne, wstrząsające. I dlatego właśnie ze zniecierpliwieniem oczekuję na następną część.

    ,,Dobrani" są obowiązkową lekturą dla fanów paranormal romance, ,,Igrzysk Śmierci", a także książek, które mogą coś wnieść do naszego życia. Zdecydowanie polecam.

    W mojej głowie, podczas czytania książki rozgrywała się wojna, o to, co postawić ,,Dobranym". Jedna strona kazała mi przymknąć oko na prawdopodobne ściągnięcie pomysłu i wystawić 6/6, lub uwzględnić to w ocenie i wystawić 5/6. Wybrałam opcję pierwszą. Tylko cały czas ubolewam nad tym, że na okładce zostały ślady moich palców, tak jak na ,,Bezdusznej":/


Moja ocena: 6/6

Oto jest... duży stos! (Czyli trochę przerośnięty stos nr.2)

I oto jest. Drugi stos zawitał na moim blogu:). Podzieliłam go na dwie sterty:
1. Książki mające pierwszeństwo
Od góry:
,,Dobrani"- niestety nie widać tytułu. Dostałam na urodziny. Recenzja >>TU<<
,,Więzień" -otrzymałam od księgarni Matras, za co dziękuję:)
,, Przynieście mi głowę wiedźmy" i ,,Każda magia jest dobra"- także dostałam na urodziny
,,Jesteś tylko diabłem"- lekko podniszczona, pożyczona od koleżanki

2. Książki od Kurushimi cz.2
których przedstawiać nie muszę.

I to na tyle, w sprawie Stosu nr.2. 
PS: Chciałabym podziękować wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga. Dziękuje wam:*

wtorek, 26 kwietnia 2011

,,Bezduszna" Gail Carriger

Autor: Gail Carriger
Tytuł: ,,Bezduszna"
Ilość stron: 318
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
    Po ,,Bezduszna" sięgnęłam zaciekawiona pomysłem autorki. Pierwszy raz stykam się z postacią bez duszy w literaturze. Warto dodać, że tą postacią jest stara panna, bratająca się z wampirami i wilkołakami. Do grona wielu pochlebnych recenzji debiutu pisarskiego Gail Carriger dołącza także moja, którą właśnie macie przed oczyma.
    Po pierwsze, Alexia Tarabotti nie ma duszy. Po drugie, jest starą panną, żyjącą w wiktoriańskim Londynie. Po trzecie, zostaje zaatakowana przez wampira, co stanowi oburzające naruszenie zasad dobrego wychowania. A co się dzieje potem? Sprawy lecą na łeb, na szyję, gdyż ów wampir ginie z jej ręki ( a raczej parasolki), a nieznośny lord Maccon (hałaśliwy, gburowaty i zabójczo przystojny wilkołak), z którym ma na pieńku, z rozkazu królowej Wiktorii wszczyna śledztwo. Ale to jeszcze nie jest duży problem. Jedne wampiry znikają, drugie pojawiają się znienacka, jakby spod ziemi. Alexia jest poważnie zagrożona i ściga ja tajemniczy osobnik z woskową twarzą. Z opresji, za każdym razem, ratuje ją wyżej wspomniany lord Maccon. Nie można zapomnieć o tym, że jej zdolności neutralizują siły wampirów i wilkołaków. I to własnie wpędza ją w tarapaty, z których nie za bardzo wyciągnąć może ją jej wybawiciel.
    Od samego początku czytania byłam, i nadal jestem, zachwycona językiem, jakim opisuje wydarzenia autorka. Zapominałam, że mam do czynienia z powieścią z 2009 roku, a nie z XVII. ,,Bezduszna" jest pełna przemyślanych słów, ciętej riposty, a także czarnego humoru.
    Zaskoczyła mnie idea z duszami. Mianowicie, wampiry i wilkołaki stały się postaciami nadprzyrodzonymi, ponieważ mają duszy za dużo. Jest to świeży temat. Od razu (czyli w czasie czytania) nasunęły mi się na myśl pytania: Czym tak naprawdę jest dusza i gdzie można ją znaleźć. Autorka nie przynudzała. Fabuła jest zgrabna i wciągająca. Jest to trzecia książka, w której trawię wampiry. W innych obrzydzają mi one wszystko.
    Bohaterowie zasługują na niekończące się masy pochwał. Wszyscy, bez wyjątków, są znakomicie skonstruowani i bardzo interesujący. Najbardziej zaciekawiła mnie postać Alexii. Dziewczyna (jeśli można ja tak nazwać) ma talent do irytowania wszystkich wokoło siebie. Uwielbia czytać książki (tak!) i jest bardzo mądra. Rozśmieszał mnie jeszcze Collan Maccon, choć nie mogłam uwierzyć, do jakiego oddania jest zdolny, wobec ukochanej kobiety, która doprowadzała go do szału.
    Autorka stworzyła mistrzowski świat, pełen intryg i genialnych bohaterów. Jak najbardziej książkę polecam, nie znajdując w niej żadnych wad. Jest to najlepszy paranormal romance, jaki kiedykolwiek czytałam. Tylko okładka nosi ślady moich palców:( ...Jakoś to przecierpię.

Moja ocena: 6/6
 

niedziela, 24 kwietnia 2011

,,Uczeń Diabła" Kenneth B. Andersen

Autor: Kenneth B. Andersen
Tytuł: ,,Uczeń Diabła"
Ilość stron: 364
Wydawnictwo: Jaguar
    Złamałam kolejność czytania, wedle ułożenia stosu, ponieważ nie mogłam się powstrzymać od dorwania ,,Ucznia Diabła". Okładka może nie jest zbytnio zachęcająca, ale spodobał mi się pomysł fabuły dotyczącej Piekła. Cieszę się, że jest to następna książka wyróżniająca się spośród tłumów paranormal romance, i tym samym bardzo ciekawa.
    Filip Engel jest dzieckiem o jakim marzą rodzice - dobrym, uczynnym, grzecznym, pilnie się uczącym, zawsze słuchającym dorosłych, nigdy nie kłamiącym. Chłopak, przez swój sposób bycia, jest wyśmiewany przez rówieśników. Uwziął się na niego niejaki Soren. Uwzięcie to prowadzi do śmierci Filipa. Oczywiste jest to, że powinien trafić do Nieba, ale ląduje w Piekle. Lucyfer jest umierający i wyznaczył chłopaka na swojego następcę. No ale zaraz, zaraz! Zaszła tu jakaś pomyłka! I otóż to. Sługa Pana Ciemności, kot Lucyfaks, ściągnął nie tego co potrzeba, zamiast wcielonego diabła Sorena, do Piekła trafił aniołek Filip. Lucyferowi nie pozostaje nic innego, by zmienić chłopaka w rasowego diabła. Tylko coś ciężko mu to idzie. No bo jak zmienić anioła w diabła?
    Sam pomysł autora zasługuje na owacje. Podoba mi się przeniesienie akcji do Piekła. Choć jest to dość kontrowersyjny temat, zaskoczyło mnie z jaką lekkością autor je opisuje. Niektóre fakty przekształca w żart. Osoby czytające tę książkę (głównie mam na myśli rówieśników 13letniego bohatera powieści) nie zyskają trwałego uszczerbku zdrowia psychicznego, a nawet zaczną myśleć o swoim zachowaniu.
    Bohaterowie zostali bardzo dobrze skonstruowani, nie przynudzają swoimi przemyśleniami. Jak dla mnie, zachwytu nie ma. Niektóre ich zachowania były przewidywalne, i zbyt wesołe jak na Piekło. Chyba najciekawszą postacią był kot Lucyfaks. Co najważniejsze-mówił! Zachowywał się śmiesznie i uknuł interesujący spisek.
    Najważniejszym, według mnie, plusem ,,Ucznia Diabła" jest nagła zmiana akcji. W pewnym momencie wszystko się zmienia, książka nie kończy się tak jak się spodziewałam.
    Okładka jest przeciętna. Nieładny jest wizerunek diabła. Na dobrą sprawę jest odpychający.
    Jestem pod niemałym wrażeniem. Autor zawarł w książce wszystko co jest ważne-porządnych bohaterów w ciekawym otoczeniu, zwartą akcję i fabułę.,,Uczeń Diabła" jest obowiązkową lekturą dla młodzieży oraz fanów fantasy. Mnie się bardzo spodobał i zastanawiam się czy będzie jego kontynuacja. Naprawdę polecam.


Moja ocena: 5/6

piątek, 22 kwietnia 2011

,,Wybrana" P.C. Cast, Kristin Cast

Autor: P.C. Cast, Kristin Cast
Tytuł: ,,Wybrana"
Ilość stron: 293
Wydawnictwo: Książnica
    Idąc dalej stosikową chronologią zaczęłam czytać ,,Wybraną", trzecią części serii ,,Dom Nocy". Jak się można domyśleć, znajdziemy w niej ciąg dalszy problemów sercowych głupiutkiej Zoey. Ale. Zawsze musi być jakieś ale:) Mianowicie, z części na część dzieje się więcej, i boję się, że przy ostatniej już tego nie ogarnę.
    Książka zaczyna się dniem urodzin Zoey. Dziewczyna nienawidzi ich, ponieważ wszyscy łączą je z gwiazdką i dają jej o takiej właśnie tematyce prezenty. Jedynie Heath wie, jak ona tego nienawidzi. Reszta jej przyjaciół żyje w niewiedzy. Zadowoleni, podarowują jej prezenty z motywem bałwana. W tym samym momencie dostaje podarunek od swojego ludzkiego chłopaka - prześliczną bransoletkę. Jak na złość, dołączona do niej karteczka wymyka się dziewczynie z rąk i chwytają ją jej przyjaciele, w tym jej drugi chłopak - adept Erik. Wkurzeni, że Zoey nie uświadomiła im swej irytacji dotyczącej prezentów gwiazdkowo-urodzinowych, obrażają się na nią. Dziewczyna, jak by tego było mało, ma problemy z nieumarłą Stevie Rae. Zmawia się z Afrodytą, wykradają krew z Domu Nocy i osadzają przyjaciółkę Zoey w dawnym mieszkaniu Afrodyty. Warto dodać, że posiadła ona dar komunikacji z ziemią. Silna adeptka zaczyna flirtować z Lorenem, co jej na dobre nie wychodzi. A Neferet knuje. Otacza szkołę magiczną kopułą po morderstwie profesor Nolan. Dla Zoey nie oznacza to zbytnio dobrze, bo musi jakoś dostarczać krew Stevie Rae. I co zrobi dziewczyna, gdy Loren ją zwiedzie (wiecie chyba o co chodzi. Sens miłosny...)  na prośbę Neferet?
    Trzecia część serii, i wszystko jest coraz bardziej zagmatwane:(. Na początku książki się lekko pogubiłam. Zoey robi wszystko na raz. Książka jest mało przejrzysta. Jednakże, coś się w niej dzieje. Nawet sprawy miłosne głównej bohaterki nabrały tempa.
    W oczy jeszcze bardziej, niż w poprzednich częściach, razi język pseudomłodzieżowey. Autorki powinny dać sobie w tym spokój. A może jest to po części wina tłumacza?
    W ,,Wybranej" bardziej polubiłam Afrodytę, która zmieniła się diametralnie. Stała się grzeczna i dobra. Natomiast Neferet jest coraz bardziej zła. Strasznie mnie to irytuje. Stała się potworem bez serca.
    Autorki znów przypominały nam wydarzenia z poprzednich części. Masakra jakaś. No przecież czytelnicy to nie bezmózgi!
    Okładka podoba mi się ze wszystkich najmniej. To przez róż (uuu... Nie cierpię różu).
    Podsumowując, tak jak napisałam w recenzjach poprzednich części, seria warta przeczytania nie jest. Jeżeli jednak ciągnie was do ,,Wybranej" możecie się zaskoczyć.


Moja ocena: 2/6

środa, 20 kwietnia 2011

,,Zdradzona" P.C.Cast, Kristin Cast

Autor: P.C. Cast, Kristin Cast
Tytuł: ,,Zdradzona"
Ilość stron: 348
Wydawnictwo: Książnica
   Po przeczytaniu ,,Naznaczonej" wzięłam się za następną część Domu Nocy-,,Zdradzoną". Już na wstępie wiedziałam, że do adoratorów Zoey dołączy ktoś jeszcze, lecz nie spodziewałam się tak drastycznych zmian charakterów bohaterów. Tylko, niestety, obydwie części zlewają mi się w jedno, są tak do siebie podobne.
    Ale zacznijmy od tego, co się dzieje w książce. Zoey, po obaleniu Afrodyty, przewodniczy Córom Ciemności. Ma dwóch chłopaków, Erika Nighta i Heatha Lucka, z którym jest skojarzona. Do grona jej adoratorów dołącza Loren Blake. Akcja zaczyna się od momentu, kiedy znikają nastolatkowie znani przez dziewczynę. Wszystkie podejrzenia ludzi padają na nią. Neferet utrzymuje, że bogini Nyks odwróciła się od Afrodyty, co prawdą nie jest. Muszę dodać, że Neferet zachowuje się coraz to podejrzanie. A gdy drugi ukochany Zoey (Heath) zostaje porwany, dziewczyna nie zawaha się ruszyć mu na ratunek, choć chwilę wcześniej przeżyła straszną tragedię-Stevie Rae umarła.
    Fabuła, tak jak w poprzedniej części nużąca i bezsensowna, jak dla małych dzieci. Ale ta część bardziej podobała mi się od poprzedniej, bo Heath został porwany^^. Wreszcie coś ciekawego... I to jest pierwszy plus tej książki.
    Drugi i ostatni plus to okładka. Czerń i granat zdecydowanie bardziej pasują do nastroju książki, niż róże i czerwienie. Okładki do tej serii są naprawdę ładne i na początku myślałam, że to oryginały.
    Język pseudomłodzieżowy występuje tutaj częściej, bohaterowie mają więcej zboczonych myśli. Czyli następny minus.
    Zaskoczyła mnie nagła zmiana charakterów bohaterów. Afrodyta stała się dobra, Neferet zła. To lubię:). Żal jest mi jednak Heatha i Erika, którzy muszą cierpieć przez bezmyślną Zoey, jeden rywalizuje z drugim, pomiędzy ich wpycha się Loren. Skomplikowane na maxa.:(
    Najbardziej irytowało mnie jednak to, że co chwilę autorki przypominały nam wydarzenia z poprzedniej części. Rozumiem, gdyby zrobiły to raz. Ale kilka razy to już przesada. Przecież czytelnik idiotą nie jest...
    Więcej nie mam co komentować, prawie wszystko jest tak jak w ,,Naznaczonej", której recenzję znajdziecie >>TU<<
    Podsumowując, nie warto czytać tej książki, jeśli nie znamy poprzedniej części, lub gdy nie chcemy, by nasze wyobrażenia dotyczące wampirów nie zostały zniszczone. Nie polecam do czytania.


Moja ocena: 2.5/6

wtorek, 19 kwietnia 2011

,,Naznaczona" P.C. Cast, Kristin Cast

Autor: P.C. Cast, Kristin Cast
Tytuł: ,,Naznaczona"
Ilość stron: 326
Wydawnictwo: Książnica
   Pierwszy raz stykam się z książką pisaną przez matkę i córkę. Moje obawy się sprawdziły, że autorki nie dadzą rady napisać sensownej, wciągającej książki. Wyszło im monotonnie, nudnie. Ale akcja jest!
    Na początku książki poznajemy Zoey Montgomery, szesnastolatkę, dzielącą życie pomiędzy szkołę, a życie rodzinne. Jednakże, jej matka prawie wcale się nią nie interesuje, odkąd wyszła za mąż za Johna. Jest on okropny i przewodzi stowarzyszeniu Ludzi Wiary. Pewnego normalnego, jak się jej wydawało, dnia zostaje Naznaczona, czyli musi się przenieść do Domu Nocy, szkoły dla wampirów. Tam może przejść Przemianę w dorosłego krwiopijcę lub jej ciało może odrzucić przemianę, co się równa ze śmiercią. Już pierwszego dnia w nowej szkole spotyka wspaniałego chłopaka, jednakże jest już zajęty. To skutecznie psuje jej humor. Poznaje także wredną jędzę, Afrodytę, przygotowującą się do objęcia funkcji kapłanki, przywódczyni Cór Ciemności. Jest to elitarna organizacja dla wyjątkowych adeptów. Warto wspomnieć, że Zoey jest wyjątkową adeptką, mającą cechy dorosłego wampira. Dziewczyna postanawia obalić rządy Afrodyty i z pomocą przyjaciół udowodnić jej okropne zachowanie.
    Po przeczytaniu powyższego opisu, może się wydawać, że wszystko jest fajnie i pięknie. A jednak nie. W oczy razi momentami naciągana akcja, ale ważne jest to, że akcja występuje. Książka nie zawiera samych miłosnych rozważań głównej bohaterki, tylko coś się dzieje. Tym czymś są końcowe wydarzenia, których nie zdradzę , bo będzie to duuży spoiler.
    Wkurzał mnie język, jakim napisana jest książka, pseudomłodzieżowy. Bohaterowie mieli czasami zboczone myśli co mnie irytowało.
    Kolejny minus- bohaterowie. Zoey, niezwykła adeptka, przez większość czasu zachowująca się bezmyślnie. W książce znajdziemy pełno jej rozważań. Dziewczyna nie może się zdecydować, wybiera pomiędzy dwoma chłopakami, swoim byłym, z którym się skojarzyła (tzn. wypiła jego krew) i tym, na którego wpadła pierwszego dnia w Domu Nocy. Jej najlepsza przyjaciółka Stevie Rae była zbyt cukierkowa, a Afrodyta, zbyt zła.
    Wizerunek wampirów jest zbyt przekombinowany. Półksiężyc na czole, jak dla mnie, kiczowaty, tatuaże też. Denerwowało mnie to, że wampiry oddawały cześć bogini Nyks, i ich sztuczność. To całe Naznaczenie i Przemiana są idiotyczne. Rozumiem, że autorki chciały wprowadzić coś świeżego w wampirach, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.
    Ale znalazłam jakieś plusy. Mianowicie, podoba mi się to, że ludzie wiedzą o istnieniu wampirów. Sprawy nie są bardzo skomplikowane, bo nie muszą ukrywać się przed ludźmi.
    Na pochwały zasługuje jeszcze tylko okładka.
    Podsumowując, ,,Naznaczona" to następny odmóżdżacz, nie warty czytania. Ale. muszę wspomnieć, że jednak ciągnie mnie do następnych części.


Moja ocena:  2/6 

Oto jest... MEGAstos! (Czyli bardzo przerośnięty stos nr.1.)

Wczoraj Kurushimi przyniosła mi do szkoły 9 książek. Poprosiłam, by doniosła mi jeszcze cztery. A ile dzisiaj przyniosła? 17. Tak więc, mój pierwszy stosik, który jest bardzo duży, pojawia się na blogu. Dziękuję Kurushimi za książki:)




I na koniec...

Cały stos!
...
Na pierwszy ogień pójdzie ,,Naznaczona", której recenzja już wkrótce:)




piątek, 15 kwietnia 2011

"Świetliste Cienie" - Melissa Marr

    Przepraszam, że recenzje książek Melissy Marr z serii o wróżkach wstawiam nie po kolei, ale nie mam na razie dostępu do "Kruchej Wieczności", dlatego więc zamieszczam reckę "Świetlistych Cieni" (dostałam niedawno na urodziny - dziękuję Kurushimi:*).
    Tym razem znów zagłębiamy się w Mroczny Dwór, ale nie tylko. Cała historia dzieje się wokół Ani, jednej z dwóch córek ogara Gabriela. Nie jest ona jednak zwykłą podwładną Mrocznego Dworu, mianowicie, jako jedyna potrafi żywić się i emocjami ludzi i dotykiem. Miała być zabita zaraz po urodzeniu na rozkaz Sorchy, władczyni Krainy Czarów, jednakże jej "brat" Devlin oszczędził przyszłego ogara. Na nieszczęście obu dworów, Mrocznego i Wysokiego, Ani zakochuje się w jej wybawicielu. Jednakże, na jej życie czyha Bananach, Wojna, która pożąda krwi dziewczyny. Wysoki Dwór zaczyna się rozsypywać, ponieważ Sorcha wciąż śni o swoim synu, Sethcie. Jedynym ratunkiem dla Krainy Czarów jest ściągnięcie go do matki.
    Bardzo podoba mi się pomysł, żeby przez pięć części nie ciągnąć wciąż historii Królowej Lata, tylko w poszczególnych książkach skupić się na pozostałych dworach. Niestety, czuję niedosyt. Akcja pędziła za szybko, zabrakło takie postoju, by dać odpocząć bohaterom. Plusuje książka u mnie tym, że Keenan zaginął. Seth w pewnym momencie o tym wspomniał, choć reszta zachowywała się, jakby to ich nie interesowało.
   Autorka znów wprowadziła nowe postacie. Najbardziej z nich zainteresowała mnie Rae. Jest duszą bez ciała, które spoczywa w jaskini. Potrafi wnikać do snów. Właśnie takim sposobem porozumiewa się Devlinem i Ani. W powieści było za mało Nialla! Rozumiem, że opowiada o czymś innym, ale . . . Plusem jest też to, że Aislinn w książce w ogóle nie występowała. Tylko dwa razy wspomniano jej imię.
   I na koniec najgorsze - okładka. Ta osoba na niej wygląda jak Chylińska:/. Bynajmniej cieszę się, że wydawca zostawił oryginalne okładki, a nie katował nas, jak niektórzy (okładka Miasta Upadłych Aniołów jest tego najlepszym przykładem) polskimi pomysłami.
    Podsumowując, zachęcam do przeczytania tym, co znają poprzednie części. Bez nich ani rusz!


Moja ocena: 5/6 (była by wyższa ocena, gdyby nie okładka. Resztę mogę przemilczeć...)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

"Król Mroku" - Melissa Marr

    Nie ma to jak poczuć satysfakcję po przeczytaniu dobrej kontynuacji dobrej książki. Tak własnie się czułam kończąc czytanie "Króla Mroku", drugiej powieści z serii o wróżkach Melissy Marr. Autorka nie zawiodła mnie, ponieważ nie zniszczyła świata stworzonego przez siebie. Tak trzymać!!!
    Główną bohaterką "Króla Mroku" nie jest , tak jak w "Królowej Lata", Aislinn, tylko jej najlepsza przyjaciółka, śmiertelniczka Leslie. Dziewczyna przeżywa horror w sowim domu. Matka zostawiła ją jak była mała, ojciec jest alkoholikiem, mającym gdzieś swoje dzieci, a brat narkomanem, który ściąga podejrzanych ludzi do domu, terroryzujących Leslie. Jednakże, nikt nie wie, co w jej domu się dzieje. Bynajmniej ona tak uważa. Pewnego dnia decyduje się na tatuaż. Wybiera się do salonu Królika, by obejrzeć różne wzory. Żaden jej się nie podoba.  Przy którejś wizycie w salonie tatuażu dostrzega niesamowity projekt. Oczy w gotyckich wzorach wraz ze skrzydłami. Decyzja zapada. I tu zaczynają się schody. Dziewczyna zostaje wybrana przez tytułowego Króla Mroku na swoją ukochaną. Tatuaż ma ich połączyć. Warto dodać, że Leslie zakochuje się z wzajemnością w Niallu, strażniku znanego nam z poprzedniej części Króla Lata, a także byłym podwładnym Mrocznego Dworu. Niestety nie mogą być razem, ponieważ Irial (Król Mroku) blokuje jej dostęp do przyjaciół. Aislinn chce zapobiec przemianie swojej najlepszej przyjaciółki w wróżkę, jednakże, nie udaje jej się.
    W książce ucieszyło mnie to, że wreszcie poznałam Mroczny Dwór. Zrozumiałam naturę tamtych wróżek, ich brak zachamowań, uwodzicielstwo, żywienie się emocjami. Mroczny Dwór, wraz z Wysokim Dworem (który poznajemy w "Kruchej Wieczności") są najsilniejsze spośród innych. Nawet po przeczytaniu trzeciej części, nie zmieniłam zdania, że to właśnie Mroczny Dwór jest najbardziej interesujący, a co za tym idzie, jest moim ulubionym.
    Autorka przybliża nam postać Leslie, Nialla i Iriala. Z miejsca polubiłam Nialla, który wydaje się dla mnie najciekawszą postacią w całej książce. Aislinn i Seth, jak zawsze, trzymali się razem, a także, jak zawsze towarzyszył im Keenan. Najmniej do gustu przypadł mi ogar z Mrocznego Dworu, Gabriel. Wkurzało mnie jego zachowanie. Denerwowała mnie momentami Leslie. Taka nudna była.
    Okładka jest jeszcze piękniejsza niż poprzednia<3. Zachwyca mniej jej tajemniczość i mroczność (mówi się tak?).
    Fabuła jest na poziomie. Z niecierpliwością czekam na to, aż dobiorę się do "Świetlistych Cieni", czwartej części serii o wróżkach.
   Powieść ma mały minus: momentami monotonne zachowanie Leslie, i troszkę za mało Mrocznego Dworu (choć było go bardzo dużo).
   Polecam wam ją jako nie odmóżdżacz, tylko przyjemną odmianę pośród wilkołaczo-wampirzo-anielsko-duchowych motywów. Naprawdę warta przeczytania!


Moja ocena: 5/6
  

sobota, 9 kwietnia 2011

"Gone. Zniknęli. Faza Czwarta : Plaga" - Michael Grant

 
 Wreszcie (czyli wczoraj) udało mi się pojechać do empiku po czwartą część serii Michaela Granta. Po długim okresie czekania dorwałam się do niej i zaczęłam czytać zniecierpliwiona. Dlaczego? Trzecia cześć zakończyła się niespodziewanie, więc warto byłoby się dowiedzieć, co wydarzy się potem. Byłam jednak pełna obaw, że autor sobie nie poradził, że ciągnie wątek do znudzenia, że zasnę przy książce. Na szczęście żadna się nie spełniła i oto przedstawiam pozytywną recenzję "Gone. Zniknęli. Faza Czwarta : Plaga".
    W Perdido Beach pojawia się problem, za problemem. Nie ma wody. Dzieci chorują na chorobę, nazywaną grypą, której puentą jest śmierć, poprzez wykaszlenie własnych wnętrzności. Żeby nie było za mało, znany ze wcześniejszych części Hunter zostaje zaatakowany przez jakieś stwory, które wygryzają go od środka. Drake / Brittany siedzi uwięziony/a w piwnicy pod strażą ciągle opitego Orca. I tu zaczynają się schody. Biczoręki ucieka i zaczyna krążyć po mieście w celu wybicia swoich wrogów. Sam, po kłótni z Astrid, zostaje oddelegowany na poszukiwanie wody do jeziora Tramonto. Jednakże, nie wiadomo czy to jezioro istnieje. Chłopak zabiera ze sobą Dekkę, Jacka i Taylor. Ta ostatnia, po starciu ze latającymi wężami (te stwory co wyjadają Huntera) ucieka i przyłącza się do Caina. Brat Sama żyje sobie spokojnie z Dianą na wyspie zamieszkiwanej kiedyś przez Sanjita. Sanjit natomiast zaczyna uganiać się za Laną, która ma ręce pełne roboty (to przez ta grypę). Sam wpada na ośrodek badawczy, w którym więziony był Toto, mutant, wykrywający wszystkie kłamstwa. Misja Świetlistorękiego udaje się, odnajduje jezioro pełne pitnej wody. I do akcji wkracza Drake, z armią latających węży. Atakuje Perdido Beach, w obronie którego staje, ku mojemu zaskoczeniu, Caine. Mianuje się on królem, i wszyscy muszą go słuchać. Warto wspomnieć, że biczoręki został nasłany na Pete'a, brata Astrid, najsilniejszego mutanta w ETAPie. Astrid, podczas walki zabija brata, mając nadzieję, że Etap się kończy, ale...
    Troszkę się zapędziłam z fabułą, prawie opisując koniec książki, jednakże, powstrzymałam się. Ocenianie rozpocznę może od okładki. Jest brązowa, rozświetlają ją złote włosy Astrid (na pierwszym planie). Za nią stoi Toto. Z tyłu widzimy Sama i na dobrą sprawę drugiej postaci nie rozpoznaję. No ale nie ważne. Ważne jest natomiast to, że okładka bardzo dobrze pasuje do książki.
    Fabuła jak zawsze bardzo dobra, choć rewelacji nie ma. Jak zauważyłam przy czytaniu pierwszej części, pomysł z mutantami ściągnięty został z X-mena ( to był dla mnie cios. Bardzo lubię X-mena...). Jednakże, nie przewidziałam tego, co się wydarzy. I to właśnie jest dużym plusem.
    W oczy rzucały się liczne zamiany imion. Trochę mnie to dezorientowało, ale przeżyć się da:D.
    Autor ma ogromną wyobraźnię, ponieważ cała seria jest oryginalna ( oprócz tego, co wymieniłam powyżej). Jak najbardziej polecam do przeczytania.

 Moja ocena: 5/6

piątek, 8 kwietnia 2011

" Upadli" - Lauren Kate

  
   Upadłych przeczytałam już dość dawno ( w grudniu), jednakże dopiero teraz piszę recenzję. Pamiętam moment, gdy dorwałam się do tej książki, byłam strasznie zadowolona, bo książka jest gruba a także nie jest o wampirach. Patrzę na pierwszą stronę tekstu i CO TO KURDE JEST?! Kto normalny daje taką ogromną czcionkę w powieściach dla nastolatek?! Przecież umiemy czytać. Miałam jednak nadzieje, że fabuła zrekompensuje błąd wydawcy, a tu schody. Bo fabuła może i wciąga, ale na wysokim poziomie ona to nie jest.
   Na pierwszej stronie pierwszego rozdziału poznajemy Luce, która znajduje się w nowym otoczeniu. Ale, szkoła do której się przeniosła nie jest wspaniała. Jest to obskurny poprawczak Sword&Cross. Już pierwszego dnia napotyka problem, nie pasuje do społeczeństwa uczącego się tam. Przecież na dobrą sprawę nie jej winą było to, że od urodzenia widzi Cienie, a przy pierwszym pocałunku z chłopakiem którego bardzo lubiła, stanął w płomieniach. W nowej szkole panują rygorystyczne zasady - zakaz używania wszystkiego co niebezpieczne oraz komórek, możliwość skorzystania z telefonu 1 w tygodniu, każdy ruch śledzony przez kamery nazywane diodami. ale to wszystko nie przeszkadza w zabawie innym uczniom poprawczaka. Dziewczyna, wyżej wymienionego pierwszego dnia, poznaje superprzystojnego, a także tajemniczego chłopaka, Daniela. A żeby nie było tak pięknie, on pokazuje jej na przywitanie środkowy palec. Nagle na choryzoncie pojawia się inny osobnik płci męskiej - ciemnowłosy Cam, jeszcze bardziej tajemniczy niż Daniel. Ten jednak od początku zaprzyjaźnia się z Luce, która nie wie jaką tajemnicą są wszyscy owiani. Gdy podczas pożaru biblioteki spada ze zbocza, ktoś ją łapie i unosi w powietrze. Warto wspomnieć, że ten ktoś ma szkrzydła. I kto to? Oczywiście Daniel. Potem Luce zaczyna powoli dowiadywać się prawdy o swojej przeszłości, o tym, kim jest część uczniów poprawczaka, czym są cienie. Niestety zostaje złapana w zasadzkę przez niepozorną bibliotekarkę. I ląduje na środku starożytnej wojny.
   Może wam się wydawać, po przeczytaniu powyższego opisu, że wszytsko jest fajne, piękne i cudowne. I tu poczulibyście zawód. Mianowicie przez większość książki autorka opisuje nam rozmyślenia głównej bohaterki a także sceny miłosne z nią i Danielem. Cóż za monotonia.
   Bohaterowie są nudni jak flaki z olejem i nijacy. Spośród nich najbardziej przypadł mi do gustu Cam, pewnie przez to, że mam słabość do niektórych czarnych charakterów. Inną, ciekawą postacia jest pierwsza znajoma Luce z nowej szkoły, Arriane. Jest bardza szalona i potrafi rozkrecić każdą imprezę.
   Fakt faktem, "Upadli" opowiadają o upadłych aniołach. Właśnie za to zyskują u mnie wielki plus. Anioły uwielbiam, ale te normalne, nie upadłe. Choć te też nie są złe...
   Podsumowując, powieść może być odmianą od ciągniętego już długo motywu wampirzo-wilkołaczego. Polecam ją jako lekturę na nudny wieczór, bo nie mogę zaprzeczyć, że wciąga...

Moja ocena: 4/ 6

niedziela, 3 kwietnia 2011

"RockMann, czyli Jak Nie Zostałem Saksofonistą" - Wojciech Mann

   Na "RockManna..." trafiłam przypadkiem, podczas rutynowego przeglądania książek, które ktoś mi pożyczył. Znam Wojciecha Manna z telewizji (większość z nas go zna) i nie miałam za dużej ochoty się zagłębiać w tą książkę. Ale jako, że nie miałam czego czytać, a fakt, że książka jest o muzyce, zaczęłam czytać.
   Autor opowiada nam o swoich pierwszych przygodach z gitarą, pierwszym radioodbiorniku, pierwszym koncercie, na który wybrał się z mamą, a także o swoich początkach w radiu, spotkaniach z tamtejszymi gigantami i jak odmładzał kompletnie zjechane winyle.
   Ważnym momentem opisanym w książce był występ Steviego Wondera w Warszawie. Autor został przez niego poproszony o wspólny występ na scenie! Warto dodać, że Pan Wojciech Mann nie szczycił się zbytnimi osiągnięciami wokalnymi.
    Moim ulubionym fragmentem w książce jest opis, gdy wypisywał na kartce, w Pagarcie, zespoły, które chciałby, by wystapiły w Polsce. Wymienił : The Beatles, The Rolling Stones, The Animals, The Hollies, Gerry and The Peacemakers, Lulu czy też Billy'ego J. Krammera. I to niespodzianka ! Wszystkie, oprócz Beatlesów przyjechali na koncerty!
   Książka jest bardzo interesująca, ponieważ przedstawia nam rozwój muzyki w II połowie XX wieku. Dzięki niej, poznałam wiele nieznanych mi dotąd zespołów i wykonawców.
   "RockMann.." jest napisany z humorem, a także wciąga. Nie stawiam mu 6/6, poniewaz nie przepadam za biografiami (?), wolę książki o innej tematyce. Polecam ją wszystkim fanom muzyki.

Moja ocena: 5/6

piątek, 1 kwietnia 2011

"Życzenie" - Alexandra Bullen

   Zabierając się za "Życzenie", bałam się, że będzie to następny nudny paranormal romance. A tu zaskoczenie! "Życzenie" zawiera tylko (!!!) kilka pocałunków! Taak!
   Główną bohaterką nastoletnia Olivia Larsen. Rozpacza ona po śmierci swojej bliźniaczki Violet. Przestaje cieszyć się życiem, popada w depresję, aż w końcu jej rodzice postanawiają przeprowadzić się do San Francisco, z nadzieją, że dziewczyna się otrząśnie. Jednakże, zmiana miejsca zamieszkania jeszcze bardziej denerwuje Olivię.
   Pewnego dnia zostaje zmuszona do pójścia na przyjęcie w nowym biurze jej mamy. I tu zaczynają się schody! Dziewczyna nie ma się w co ubrać! Chcąc, nie chcąc musi założyć piękną sukienkę Violet. Tylko, że ta jest rozdarta. Olivia, wybiera się na poszukiwanie krawcowej i w pewnym momencie natrafia na tajemniczy lokal : "Mariposa z Mission". Tam poprosiła o zaszycie sukienki. Jednakże, żeby nie było tak pięknie, gdy sukienka przychodzi w paczce do jej domu, okazuje się, że jest podmieniona. Dziewczyna postanawia jednak ubrać się w tą sukienkę. I co? Sukienka okazuje się magiczna. Olivia tak bardzo pragnie powrotu siostry, że to się spełnia. Niestety, jej życie nie będzie wyglądało jak sobie wymarzyła. A gdy jeszcze dostanie dwie następne sukienki, to czy poradzi sobie z niewypowiadaniem pohopnych życzeń?
   Ucieszyłam się, że nie jest to następna książka o miłości. Nie opowiada o żadnych nietypowych istotach (wampirach, wilkołakach, itd...). Dowiadujemy się z niej, ile warte jest życzenie.
   Zaskoczyła mnie wartka akcja, ciekawi bohaterowie oraz inny pomysł na fabułę.
   Niestety, autorka zastosowała powieści wiele wykorzystanych schematów. Np.: nastolatka przeprowadza się do nowego miasta (Zmierzch), mając depresję (Ever). To, jak dla mnie największy minus książki.
   Inne to... Za bardzo nie ma innych wad, a może ich poprostu niedostrzegam?
   Życzenie jest debiutem Alexandry Bullen, choć tego się nie zauważa, gdyż książka nie jest głupkowata, nie zawiera "głębokich" przemyśleń głównej bohaterki, a także nie znajdziemy w niej nuużących opisów.
   "Życzenie" polecam jak najbardziej wszystkim nastolatkom. Jest książką warta przeczytania.

Moja ocena: 5/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...