niedziela, 31 lipca 2011

,,Błękit Szafiru" Kerstin Gier!^^



Autor: Kerstin Gier
Tytuł: ,,Błękit Szafiru:
Ilość stron: 359
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 12.10.11


Pierwsza część ,,Trylogii Czasu”, ,,Czerwień Rubinu” jest międzynarodowym bestsellerem, wspaniale napisaną i wciągającą powieścią. Teraz nadszedł czas na wyczekiwanie 12 października, dnia premiery ,,Błękitu Szafiru”. Ale dzięki uprzejmości Pani Edyty z wydawnictwa Egmont, miałam szansę przeczytać ją w wersji przed premierowej. Byłam ciekawa, czy książka podoła moim oczekiwaniom. Podołała!

Błękit Szafiru to już drugi tom Trylogii czasu. Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale sprawy tylko się skomplikowały. Czy Strażnicy mają rację uznając Lucy i Paula za przestępców, czy też może mylą się w swej wierności Hrabiemu de Saint Germain? Gwendolyn jako jedyna zdaje się mieć wątpliwości. Uczucia Gideona do Gwen wystawione zostają na najpoważniejszą próbę… Podróże w czasie, niebezpieczeństwa, miłość… Trylogia czasu cię pochłonie. Czerwień Rubinu jest już dostępna. Błękit Szafiru trzymasz w dłoni. Zieleń Szmaragdu pojawi się niebawem…

,,Czerwień Rubinu” sprawiła, że chciałam zagłębić się w temat podróżowania w czasie. Jest to tak fantastyczna powieść, że trzeba ją przeczytać. Co mogę powiedzieć o drugiej części trylogii? Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Nie spodziewałam się takiego natłoku informacji, który czynił książkę jeszcze bardziej interesującą. Nie spodziewałam się, że wciągnie mnie tak, że przez nią zarwę noc. Nie spodziewałam się także tego, że tak zawzięcie będę przeszukiwać różne portale, oczekując na premierę następnej części. Niestety, trzeba czekać do wiosny 2012 roku.

Książka ta wnosi wiele do całej historii, choć nadal wiele rzeczy jest niewyjaśnionych. Mam nadzieję, że autorka zaprezentuje wszystko w następnej części. Akcja jest jeszcze bardziej wartka niż w poprzedniej części, nie pozwalając zatrzymać się myślom w jednym miejscu. Momentami musiałam zrobić, ku mojemu niezadowoleniu, przerwy, by przetrawić informacje. Nie jest to książka przy której można się spokojnie zrelaksować. Wymaga ona analiz. Wielu analiz.

Zanim zabrałam się do tej recenzji, musiałam sobie zrobić przerwę w czytaniu i pisaniu, ponieważ cały czas przeżywałam koniec książki i niepewność, co do przyszłych wydarzeń. To świadczy właśnie o genialności kunsztu pisarskiego Kerstin Gier, która potrafi wciągnąć do świata stworzonego jak mało nikt. Spodobał mi się nowy stosunek Gideona do Gwen. Bardziej niż spodobał, zachwycił mnie. Sprawiło to, ze jeszcze bardziej go polubiłam. Tak samo Gwen, która w tak krótkim czasie wydoroślała. Leslie jak zawsze mnie rozbawiła. Autorka wprowadziła nowego bohatera, Xemeriusa, demona gargulca, który pałętał się za Gwen i służył jako jej pomocą.

Książka mnie zachwyciła, tak jak i poprzednia część. Nie mogę przestać o niej myśleć, a także nie mogę się doczekać jej premiery, by dostać w swoje łapki cudną książkę wraz z przepiękną okładką. Jest na co czekać, uważam, że książka miło was zaskoczy, i będziecie tak jak ja, chcieli przeczytać następną, jak i ostatnią część trylogii. Samą serię uwielbiam, i książce stawiam 6/6, choć wolałabym 100/6:). Jeszcze raz dziękuję za możliwość przeczytania. Naprawdę warto czekać na premierę!

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Pani Edyty z Wydawnictwa Egmont. Dziękuję serdecznie!:)

,,Darkest Mercy" Melissa Marr


Autor: Melissa Marr
Tytuł: ,,Darkest Mercy"
Ilość stron: 327
Wydawnictwo: HarperCollin's Children Books

To już koniec. Ale nie chodzi mi o koniec Harrego Pottera. Nie. Chodzi mi o koniec wspaniałej serii o wróżkach autorstwa Melissy Marr. Ale nie są to słodkie wróżki z błyszczącymi skrzydełkami. Są to brutalne i mordercze stworzenia. Witajcie w świecie intryg, gdzie różne dwory muszą połączyć siły, by zwalczyć wroga i raz na zawsze zakończyć wojnę. Witajcie w Huntsdale!

Keenan zaginął, Mroczny Dwór cierpi, a śmierć chodzi po ulicach Huntsdale. Miłość, rozpacz i zdrada zawitają na dworach. Zbliża się końcowa potyczka pomiędzy nieśmiertelną Bananach, a resztą wróżek.  Aislinn cierpi przez Keenana, ponieważ ją zostawił, nie wie gdzie się podziewa Seth. Jej dwór słabnie. Niall szaleje po ataku na Iriala. Sorcha martwi się o Setha. Donia kocha Keenana i jednocześnie cierpi, że nie może z nim być. A słabość dworów wykorzystuje Wojna. Wygrany może być tylko jeden.

Na początku nie przepadałam za serią, uważałam ją za nudną. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Teraz uwielbiam twórczość Melissy Marr i świat przez nią wykreowany. To zmusiło mnie do zdobycia ,,Darkest Mercy” w wersji papierowej. Byłam tak ciekawa, co się wydarzy, że od razu zabrałam się za czytanie. Ale, jak widzicie, sprawy w Huntsdale nie mają się za dobrze.

Tym razem autorka nie skupia się na danym dworze, jak to było we wcześniejszych częściach. Jest wszystkiego po trochu. Trochę Mrocznego Dworu, trochę Letniego, trochę Zimowego, trochę Wysokiego, i krótkie wspomnienie o nowym dworze, o dworze Cieni. To pokazuje nam stosunek przywódców dworów w stosunku do innych, a także hierarchię.

Akcja jest wartka i nie pozwala na dłużek zatrzymać się w jednym miejscu. Choć książka jest pisana cięższym językiem niż ,,The Iron Daughter”, tzn. nie rozumiałam większej ilości rzeczy, niż w książce Julie Kagawa.  Choć, w pewnym momencie książka mnie znudziła, wynikało to pewnie z dużej ilości opisów, których nie miałam siły tłumaczyć…

Bardzo zaskoczył mnie Niall. Nie spodziewałam się takiego jego zachowania, nie dowierzałam. Choć z czasem wszystko się wyjaśniło. Żal mi było Iriala, ale o też pokazał swoją prawdziwą twarz i go znielubiłam. Aislinn rozumiem, miała prawo się załamać. Postępowania Donii nigdy nie rozumiałam i nigdy nie zrozumiem. Ogólnie, denerwowała mnie, choć nie bardziej niż Keenan. Setha zawsze lubiłam i zawsze będę go lubić.
,,Darkest Mercy” jest naprawdę bardzo dobrym zakończeniem serii i spełniła moje oczekiwania. Uważam, że naprawdę warto przeczytać tą część jak i całą serię. Choć, szkoda, że nie będę już wyczekiwać następnych części. Jestem ciekawa kiedy ,,Darkest Mercy” wyjdzie w Polsce. Jak najbardziej wam polecam i stawiam 5.5/6!

***
Aktualnie kończę ,,Błękit Szafiru" i postaram się w najbliższym czasie (jutro lub pojutrze) wstawić recenzję. Niedługo także zaprezentuje wam moje najnowsze nabytki- stosik lipcowy.
Już minęła połowa wakacji. Jak ten czas szybko leci=.=
Pozdrawiam:*

sobota, 30 lipca 2011

,,Czerwień Rubinu" Kerstin Gier


Autor: Kerstin Gier
Tytuł: ,,Czerwień Rubinu"
Ilość stron: 340
Wydawnictwo: Egmont

Czy chcielibyście podróżować w czasie? Choć raz cofnąć się w przeszłość? Mieć możliwość zmiany biegu historii? Mieć możliwość poznania kogoś, kto was intryguje? Zobaczenia, tego co naprawdę się kiedyś działo? Ja bym chciała. Ale mnie nie jest to dane. Taką szansę ma Gwendolyn, główna bohaterka ,,Czerwieni Rubinu”, książki pełnej tajemnic, autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier.

Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić... Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie. 

Podróże w czasie… To coś nowego. Tym bardziej pośród nawału stworzeń paranormalnych. Ale autorka tak zafascynowała mnie podróżami w przeszłość, że teraz będę wyszukiwać książki o takiej tematyce. Sam pomysł na przedstawienie podróży jest niesamowity. Mianowicie, tylko 12 osób posiada taką zdolność, a każdemu z nich przypisany jest dany kamień. Gwendolyn jest rubinem, jednocześnie rozpoczyna i kończy. Podróże umożliwia chronograf, tajemnicza maszyna, która ujawni wielką tajemnicę, gdy zbierze się krew każdego z podróżników. Niestety, pierwszy chronograf z krwią 10 podróżników został wykradziony, a w drugim nie ma wystarczając dużo próbek.

Nie jest to zwykła książka, którą można przeczytać, a potem o niej zapomnieć. Sama się nie spodziewałam ilości zagadek i tajemnic zawartych w ,,Czerwieni Rubinu”. To aż nieprawdopodobne, co autorka wymyśliła. Cała historia jest zagmatwana i wszystko okazuje się inne, niż się wydaje. Mam nadzieję, że wiele rzeczy wyjaśni się w ,,Błękicie Szafiru” i ,,Zieleni Szmaragdu”, następnych częściach ,,Trylogii Czasu”.

Książka jest jedyna w swoim rodzaju. Język jest przewspaniały. Sam warsztat autorki Kerstin Gier jest godny podziwu. Zaczynam żałować, że wcześniej nie natrafiłam na tę książkę i nie zagłębiłam się we wspaniały świat stworzony przez autorkę. Wszystko jest opisane bardzo ciekawie i zachęcająco. Narracja jest prowadzona z perspektywy głównej bohaterki, co doskonale pozwala poznać jej myśli.

Bohaterowie są niepowtarzalni. Doskonale stworzeni Gwendolyn i Gideon bardzo dobrze do siebie pasują i się równoważą. Nie ma przewagi wątku miłosnego, występuje na równi z przygodowym. Wszystko jest owiane, jak się można domyślić, aurą tajemniczości i grozy. Gideon oczywiście stał się moim ulubionym bohaterem za jego arogancję, humor i podejście do życia.

 Jeśli się zastanawiacie, czy warto przeczytać ,,Czerwień Rubinu”, powiem wam: WARTO! Bo grzechem by było nie tknąć tak genialnej książki. Autorka podbiła moje serce sposobem pisania, pomysłem, wartką akcją, a także wspaniałymi bohaterami. Książka jest tak dobra jak ,,Żelazny Król” i inne książki, które wcześniej pokochałam. Stawiam 6/6, choć z chęcią zawyżyłabym dla niej skalę. Nie pozostaje mi nic innego, jak dobrać się do ,,Błękitu Szafiru”, który dotarł do mnie wraz z ,,Czerwienią Rubinu” w wersji bezokładkowej. Ukaże się najprawdopodobniej 12 października. Postaram się w najbliższym czasie zrecenzować drugą część trylogii:)

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Egmont. Dziękuję serdecznie!:)

piątek, 29 lipca 2011

,,Mumia" Anne Rice



Autor: Anne Rice
Tytuł: ,,Mumia"
Ilość stron: 462
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS


Co by było, gdyby Ramzes Wielki naprawdę był nieśmiertelny. Gdyby naprawdę kochał Kleopatrę. Gdyby po odkopaniu jego mumii wstał z grobu. Zaczął żyć jak człowiek. Czuć. Zakochał się. Nie wiem, czy zmieniłoby to bieg historii, ale miałam okazję przeczytać powieść Anne Rice, autorki ,,Wywiadu z Wampirem”, która opowiada właśnie o nieśmiertelnym Ramzesie, który znalazł się w 1914 roku.

Do Londynu trafia najnowsze sensacyjne odkrycie - mumia faraona Ramzesa Wielkiego, zwanego też Przeklętym. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że Ramzes jest nieśmiertelny i dzięki światłu słonecznemu może się przyoblec w piękne ciało, któremu nie oprze się żadna kobieta. Czy ożywiony faraon może się odnaleźć w tętniącym życiem wielkim mieście końca XIX wieku? Jak poczuje się w swojej dawnej stolicy? Anne Rice z właściwą sobie swadą opisuje niebywałe perypetie, jakie wynikną ze zderzenia świata starożytnego i współczesnego. Żądza władzy i bogactwa, zbrodnia, zazdrość, spryt, wielkie namiętności, poszukiwanie zwyczajnej miłości i szczęścia, które zapełniają strony tej wartko płynącej powieści, okazują się niezmienne od tysięcy lat.

Książka jest oparta na autentycznych wydarzeniach, tzn. mumia naprawdę została odkryta 1914. Tylko, niestety, nie była ona nieśmiertelna, nie wstała z grobu. Sama bardzo bym chciała spotkać Ramzesa Przeklętego, poznać jego historię, spojrzenie na świat. Chciałabym też, by opowiedział mi, jak naprawdę wyglądał Egipt w jego czasach. Ale nie dane jest mi go spotkać. Szkoda.

Narrator jest wszystkowiedzący i to pozwala nam poznać punkt widzenia różnych bohaterów. Książka napisana jest przystępnym i wciągającym językiem. Czytanie sprawiało mi przyjemność. ,,Mumia” bardzo zachęciła mnie do twórczości Anne Rice, więc niezwłocznie muszę się wziąć za czytanie pozostałych jej książekJ

Najciekawszym i najbardziej zaskakującym bohaterem jest Ramsey, czyli sam Ramzes Wielki. Odnalazł płyn pozwalający mu żyć wiecznie, lecz teraz jest to jego przekleństwem. Budzi się w domu Julie Stratford, córki archeologa, który odnalazł mumię Ramzesa. Ona uczy go żyć w jej czasach i przy okazji się w nim zakochuje. Muszą jednak zmierzyć się z demonami z jego przeszłości. Właśnie Ramzes najbardziej mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie zadufany w sobie, chamski i niegrzeczny, a on był zupełnym przeciwieństwem. Wpakował się w serce intrygi, mającej na celu pozbawienie Julie pieniędzy.

Nie spodziewałam się takiej ciekawej i zaskakującej książki. Na początku miałam opory przed przeczytaniem, ale gdy już się w nią zagłębiłam , wciągnęła mnie bez reszty.  Interesujące było spojrzenie Ramzesa na nieśmiertelność. Uważał ją za przekleństwo, ale nie mógł zapomnieć przepisu na tajemniczy napój. Anne Rice pisze wspaniałe powieści, wypełnione wartką akcją, które są mogą być miłym urozmaiceniem deszczowych dni. ,,Mumię” jak najbardziej polecam i stawiam jej 5/6.


Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Domu Wydawniczego REBIS. Dziękuję serdecznie:)

***
Niestety, wciąż nie mogę komentować:/ Strasznie to denerwujące=.=

środa, 27 lipca 2011

Wszystko przeciw mnie:/

(¬_¬")
Dzisiaj nie będzie to typowa notka recenzyjna, ponieważ muszę gdzieś wyładować mój gniew.
Sprawa wygląda następująco: wchodzę sobie na czyjegoś bloga, chcę dodać komentarz. Tam, gdzie powinno być białe pole, nie ma nic. Nie mogę dodać komentarza. I jest tak już od soboty.
Ktoś wie co się dzieje?
Przepraszam, że nie komentuję innych blogów, ale widzicie, jak się sprawy mają:/
Mam nadzieję, że już jutro będę mogła komentować=.=

Pozdrawiam!

niedziela, 24 lipca 2011

,,Żelazna Córka" (The Iron Daughter)- Julie Kagawa



Autor: Julie Kagawa
Tytuł: ,,Żelazna Córka" (The Iron Daughter)
Ilość stron: 406 (w oryginale)
Wydawnictwo: najprawdopodobniej Amber, a oryginał: Harlequin TEEN


Moje uwielbienie do twórczości Julie Kagawa, a tym samym ,,Żelaznego Króla” spowodowało to, że zapragnęłam przeczytać oryginał. Udało się! Mam go w wersji papierowej, dzięki czemu strasznie się cieszę, że nie muszę się męczyć przed ekranem komputera. Nie do końca wiedziałam co wydarzy się w ,,Żelaznej Córce”, ale wiedziałam, że będzie fantastycznie. Nie myliłam się!

Meghan, córka Króla Letniego Dwóru, pół człowiek, nigdy nigdzie nie pasowała. Porzucona przez Księcia Zimy, Asha, jest więźniem Mab, Królowej Zimy. Wybucha wojna pomiędzy Zimowym Dworem, a Letnim, a tylko Meghan i Ash znają prawdziwe zagrożenie ze strony Żelaznego Dworu. Choć Żelazny Król umarł, jego miejsce zajął kto inny. Ale nikt jej nie wierzy. Co gorsza, jej moce zostały odcięte. Jest sama, nie może nikomu zaufać. Ale czy da radę wytrwać?

Witajcie w Nigdynigdy po raz 2! Spotkanie to jest bardzo owocne dla czytelnika, bo tym razem może się bliżej przyjrzeć Zimowemu Dworowi. Ale nie jest dobre dla Meghan, która tęskni za Ashem i jest zdruzgotana jego postawą wobec niej. Ale co może zrobić? Nie ma komu zaufać, nie ma dokąd uciekać. A na dodatek ktoś kradnie Berło Pór Roku. Podejrzenia padają na Oberona i wojna wybucha. Co mogę powiedzieć o książce? Jestem zachwycona! Nawet pomimo tego, że ciężko mi się czytało, ponieważ nie znałam niektórych słówek. Julie Kagawa doskonale włada piórem i wszystko opisuje bardzo ciekawie. ,,Żelazna Córka” jest po prostu magiczna, nie da się tego inaczej ująć.

Narracja, tak jak w pierwszej części jest prowadzona przez Meghan. Akcja gna, nie pozwalając nam się zatrzymać dłużej w jednym miejscu. Nie ma żadnych niezgodności, wszystko jest owiane nutką tajemniczości. Nawet po angielsku język jest młodzieżowy i przystępny. Dzięki temu poznałam kilka zwrotów i skrótów, jakich na co dzień używają osoby, których ojczystym językiem jest angielski.  Cała historia jest jeszcze bardziej wzruszająca, niż część poprzednia, ponieważ autorka wprowadziła więcej walk, a przez moment była istna Mission Impossible!

Julie Kagawa, oprócz znanych wcześniej bohaterów, wprowadziła nowych. Oczywiście cały czas zachwycałam się Ashem, którego było stanowczo za mało. Meghan się zmieniła, nie była już zwykłą nastolatką, bardzo dorosła. Puck cały czas zachowywał się śmiesznie, ale jego zazdrość o Asha wzrosła. Grimalkin był wspaniały i zawsze będę go lubić. Wciąż kojarzyłam go z kotem z ,,Alicji w Krainie Czarów”. Miałam wreszcie szansę poznać starszych braci Asha, Sage i Rowana. Tego pierwszego polubiłam, choć szybko odszedł. A Rowan nie wzbudził mojej sympatii poprzez swój stosunek do Meghan. Także mogłam poznać z innej strony Ironhorse’a. Był on bardzo honorowy, i na swój sposób sympatyczny, że aż mi go żal.

 Wciąż jestem zachwycona książką i uważam, że jest lepsza niż pierwsza część. Julie Kagawa jest jedną z moich ulubionych autorek i zawsze będzie, a książka mnie w tym utwierdziła. Zastanawiam się kiedy ,,Żelazna Córka” ukaże się w Polsce, i wciąż rozważam kupno przetłumaczonej, bo jestem zaskoczona, że aż tak dużo zrozumiałam z oryginału. Sądzę, że wiele z was niecierpliwie oczekuje na premierę i macie rację, jest na co czekać. Ja pewnie się wezmę za ,,Żelazną Królową”, choć już przeczytałam zakończenie i jestem nim zdruzgotana. Nie mogę się doczekać 25.10.11- czyli dnia premiery ,,Żelaznego Rycerza”. Jestem pewna, że autorka utrzyma poziom. Stawiam 6/6, choć z chęcią dałabym więcejJ

sobota, 23 lipca 2011

,,Woda dla słoni"


Autor: Sara Gruen
Tytuł: ,,Woda dla słoni"
Ilość stron: 398
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

Nienawidzę cyrków. Nienawidzę katowania zwierząt i trzymania ich na uwięzi. Nienawidzę życia w podróży. Nie lubię clownów, akrobatów, pociągów. Przeraża mnie to. A mimo to, przeczytałam bestsellerową powieść Sary Gruen pt.: ,,Woda dla słoni”. Dlaczego? Może dlatego, że miałam ochotę na powieść bez wątku paranormalnego. Może dlatego, że chciałam poznać kulisy życia w znienawidzonym przeze mnie miejscu-cyrku. Nie wiem, ale przeczytałam i jestem zachwycona.

Porywająca opowieść o niezwykłej miłości i wielkiej przygodzie, która na zawsze odmieniła życie wszystkich bohaterów. Jacob Jankowski to żywiołowy student weterynarii, jego świat przewartościowuje wiadomość o śmierci rodziców. Pod wpływem impulsu rzuca studia i przyłącza się do wędrownego cyrku, który staje się dla niego zarówno zbawieniem, jak i piekłem na ziemi. Z determinacją próbuje odnaleźć się w tym pełnym skrajnych emocji świecie, sytuację komplikuje jednak uczucie do pięknej Marleny, żony charyzmatycznego tresera Augusta.

Czasem miło jest się przenieść w przeszłość, do świata, gdzie alkohol był zakazany, gdzie cyrki podróżowały pociągami, gdzie funkcjonowały wymiany towarów. Były to czasu kryzysu Ameryki, rok 1931. Można poznać obowiązujące wtedy wartości, sposób życia takich ludzi. Na tym właśnie skupiła się Sara Gruen, tylko opisała życie cyrkowców, a także obraz cyrku w doskonały sposób,  dzięki czemu czułam się tak, jakbym brała udział we wszystkich wydarzeniach. Dodatkowo, na początku rozdziałów pojawiają się zdjęcia cyrków z czasów przed wojennych, które doskonale pozwalają się wczuć w atmosferę książki.

 ,,Woda dla słoni” nie jest lekką lekturą, ponieważ porusza sprawy bliskie sercu każdej osoby, tzn. skupia się na sensie życia. Narracja prowadzona jest przez Jacoba, w czasie teraźniejszym. Jednakże, jest podzielona na dwie części, pokazane z perspektywy młodego Jacoba i starszego, mającego 93 lata i żyjącego w domu opieki. Nie ma żadnego zamętu w fabule, wszystko jest przedstawione jasno. Jest to niezwykle wzruszająca powieść, ale jednak nie płakałam. Nie było przy czym. Ale wydarzenia opisane będą towarzyszyły mi przez dłuższy czas, tego jestem pewna.

Jacob, pomimo nieszczęścia jakie go spotkało był dzielny. Choć jego sposób myślenia był dziwny. Ale autorka doskonale sobie poradziła pisząc powieść z jego perspektywy. Rzadko się zdarza, że kobieta tak dobrze pisze książkę z perspektywy osoby przeciwnej płci. Już się z tym spotkałam w ,,Pięknych Istotach” i nie wspominam tego za dobrze. Bohaterowie są w dobry sposób stworzeni i czuję, jakby żyli naprawdę, jakby nie byli wytworem autorki.

,,Woda dla słoni” jest rewelacyjną powieścią przedstawiającą mankamenty życia w cyrku, tak mogę ją podsumować. Sposób pisania mnie oczarował i wciągnął w świat Jacoba, w jego perypetie w nowym świecie. Cały czas widziałam w jego roli Roberta Pattinsona( a niech tą okładkę!), co skutecznie zachęciło mnie do obejrzenia filmu. Uważam, że tą powieść powinien przeczytać każdy, bez wyjątków, ponieważ jest bardzo wartościową i mądrą lekturą przy której jednocześnie miło spędza się czas. Ja jestem zachwycona i stawiam 5.5/6, ponieważ jednak nadal nie zachęciła mnie do zmiany zdania o cyrku i pociągach.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Domu Wydawniczego REBIS. Dziękuję serdecznie!:)
***
Teraz idę czytać ,,The Iron Daughter" Julie Kagawa. Jestem ciekawa w ile się uwinę^^
Pozdrawiam:)

piątek, 22 lipca 2011

,,Na psa urok" Kevin Hearne


Autor: Kevin Hearne
Tytuł: ,,Na psa urok"
Ilość stron: 293
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

Druidzi nie muszą mieć długich, białych bród i włosów. W ogóle nie muszą się wyróżniać spośród innych. Nie noszą białych szat, nie widać na ich twarzy starości. Noszą tatuaże, co upodabnia ich do rockowych gwiazd. Niekoniecznie muszą tylko bronić. Zdarza im się ‘skopać komuś tyłek’. Skąd to wiem? Ze wspaniałej powieści ,,Na psa urok” autorstwa Kevina Hearne’a, nauczyciela angielskiego, mieszkającego w Arizonie.

Atticus, zawsze pytany o wiek mamrocze ,,21”. Wszyscy myślą, że ma 21 lat. Ale to nie prawda. Atticus O’Sullivan żyje już 21 wieków i jest ostatnim żywym druidem. Ma rude, kręcone rude włosy i kozią bródkę. Jego ramiona zdobią celtyckie tatuaże łączące go z ziemią. Od dwóch tysięcy lat ucieka przed celtyckim bogiem miłości. Tak. Bogiem Miłości. Takowy bóg uważa, że ostatni druid ma coś, co do niego na leży. Prawda jest taka, że Atticus ma ten miecz, ale nie należy on do Aenghususa Óga. Tak więc ukrywa się przed bogiem, chcącym go zabić. A ataki zdarzają się coraz częściej. Zanosi się na poważne kłopoty…

,,Na psa urok” jest pierwszym tomem ,,Kronik Żelaznego Druida”. Książka jest a jakże udanym debiutem autora. Sam pomysł jest oryginalny(nie spotkałam się jeszcze z druidami w literaturze) i przedstawia druidów w zupełnie innym świetle. W potyczkach z wrogiem towarzyszą Atticusowi barwne postaci- gadający wilczarz irlandzki, wataha wilkołaków-wikingów, piękna barmanka opętana przez hinduską wiedźmę, wampir-prawnik i polskie wiedźmy. Pojawiają się także Flidias, Brighid i Morrigan- bardzo potężne boginie, które pomagają Atticusowi uniknąć śmierci.

Wszystko jest bardzo interesująco opisane, co powoduje, że książka wciąga od pierwszej strony. Narracja jest prowadzona przez samego druida, dzięki czemu można zrozumieć jego punkt widzenia. Zawiera naprawdę ogromną dawkę humoru, co spowodowało, że musiałam tłumić ataki śmiechu. Już nie pamiętam, kiedy czytałam tak śmieszną powieść.  Wszystko jest bardzo dopracowane, co powoduje, że książkę się naprawdę miło czyta. Wszystko jest przeplatanką mitu i współczesności czyniąc powieść jeszcze ciekawszą
.
Bohaterowie są naprawdę wspaniali i jak można ich nie lubić? Moim ulubionym jest oczywiście Atticus. Jest arogancki, ironiczny, ale za razem śmieszny i ciekawy. I nie zachowuje się przestarzale tylko idzie z duchem czasu. Ma dwóch prawników gotowych pomóc mu w wyjściu z opresji. Jeden jest wilkołakiem i pomaga mu w dzień, a drugi wampirem by pomóc mu w nocy. Oczywiście są sowicie wynagradzani-pieniędzmi i krwią. Z bogiń bardzo polubiłam Morrigan -boginię śmierci, która pomaga Atticusowi z chęcią zemsty na bogu miłości. Moją uwagę przykuł jeszcze Oberon, ogromny pies Atticusa, gotowy mu pomóc w każdym momencie. Pies ma dziwne marzenia, mianowicie chce posiadać harem czarnych pudliczek. Uśmiałam się do łez, gdy autor o tym wspomniał.

,,Na psa urok” jest wspaniałą książką Urban fantasy i jak dla mnie, jest na poziomie ,,Hyperversum”, innej wspaniałej książki fantastycznej. Nie da się jej polecić danej grupie czytelników, ponieważ spodoba się każdemu. Zachęca dużą dawką humoru, a także dynamiką wydarzeń i intrygującymi bohaterami. Jak najbardziej wam polecam i stawiam 6/6. Z niecierpliwością czekam na premierę ,,Raz wiedźmie śmierć”, czyli kontynuacji  ,,Na psa urok”, mającej ukazać się już niedługo, 2 sierpnia.

Egzeplarz recenzencki otrzymałam od Domu Wydawniczego REBIS. Dziękuję serdecznie!:)


czwartek, 21 lipca 2011

,,Monster High. Upiorna Szkoła" Lisi Harrison


Autor: Lisi Harrison
Tytuł: ,,Monster High. Upiorna Szkoła"
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Bukowy Las

Warto walczyć o wolność. Ale nie chodzi mi tu o wolność słowa. Mam na myśli możliwość ukazania samego siebie bez skrywania się przed ludźmi. Nawet jeśli jest się nienormalną osobą- wilkołakiem, wampirem, zombie, duchem, elfem, wróżką czy inną istotą nadnaturalną. Boli także to, że ludzie zwracają uwagę na osoby ładne, nie zaglądając do ich wnętrza, a także to, że odtrącają osoby wyróżniające się. Tak nie powinno być!

Witajcie w Merston High, szkole na oko normalnej, lecz uczęszczanej przez rasowe potwory. Czegóż tam nie znajdziecie! Mumia, wampirzyca, zmiennokształtna, potomek Dr. Jekylla i Mr. Hyde’a, wnuczka Frankensteina. Wszystko, czego sobie zażyczycie! Właśnie do tej szkoły przybywają dwie nowe uczennice: Frankie Stein, wnuczka samego Frankensteina i Melody Carver, prosto po operacji nosa z nadzieją, na nowe życie bez astmy. Obie chcą wpasować się w życie szkoły, Frankie do towarzystwa potworów, Melody normalsów. Frankie usilnie chce żyć jak normalna dziewczyna, jednak jej miętowa skóra, szwy i bolce nie pozwalają jej na to. Melody znajduje chłopaka marzeń, a okazuje się, że coś jest z nim nie tak. Dziewczyna musi wybierać pomiędzy przyjaźnią, a miłością. Czy wybierze słusznie? Czy Frankie poradzi sobie w nowym świecie?

,,Monster High. Upiorna Szkoła” jest książką zainspirowaną (?) serią lalek i filmików stworzonymi przez firmę Mattel. Jednakże, zaczerpnięty jest tylko sam pomysł i kilka postaci, reszta jest stworzona przez autorkę. Sama książka jest niepowtarzalną pozycją napisaną prze Lisi Harrison, autorkę serii ,,Elita”. Pierwszy raz ( a jaki udany!) stykam się z powieścią o szkole dla potworów, i jestem jak najbardziej zadowolona. Wszystko jest doskonale zrównoważona- występuje wątek romansowy, lecz nie jest on jakiś przygłupi. Główne bohaterki są w moim wieku (tak mi się bynajmniej wydaje) i miło jest trafić wreszcie na kogoś, kto nie ma 17 lat.

Styl autorki jest naprawdę ciekawy, widać z jaką lekkością przychodzi jej pisanie. Książka zawiera dużą ilość humory, lecz jak się można domyślić, nie zawiera głębszego przesłania( oprócz wspomnienia o wolności), ale co tam, bardzo dobrze bawiłam się podczas czytania. Jest podzielona na rozdziały, w których na prawie na zmianę jest opowiadana historia Melody i Frankie. Dobre jest to, że możemy poznać punkt widzenia normalsa i potwora, czym się różnią, jakie mają marzenia.

Moją ulubioną bohaterką jest Melody, która wierzy, że ważne jest to co w środku, a nie na zewnątrz. Jej tata jest chirurgiem plastycznym, który pod pretekstem powiększenia dróg oddechowych (i przy okazji skorygowania brzydkiego nosa) proponuje jej  operację plastyczną. Dziewczyna po wahaniu się zgadza, wierząc, że to pomoże jej przy atakach astmy i pozwoli śpiewać. Jest naprawdę miłą i sympatyczną osobą, gotową walczyć o swoje. Zadowoliło mnie to, że nie panikowała gdy poznała prawdziwą tożsamość Jacksona i Frankie. Frankie też jest dobrze skonstruowaną postacią choć momentami mnie denerwowała swoim zachowaniem. Każdy z bohaterów jest ciekawy na swój sposób.

Książka miło mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się takiej interesującej lektury. Nie spotkałam się wcześniej z twórczością autorki, więc nie mam porównania, ale i tak jestem zadowolona. Miło spędziłam czas przy perypetiach Melody i Frankie. Czasem miło jest sobie przeczytać taką lekko lekturę, która zawiera dużą dawkę humoru. Taka właśnie jest ,,Monster High. Upiorna szkoła”. Mogę ją wam polecić jako urozmaicenie nudnego wieczoru i bez wahania stawiam (choć może troszkę naciągane) 5/6.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa Bukowy Las. Dziękuję serdecznie:)

środa, 20 lipca 2011

,,Umarli czasu nie liczą" Kim Harrison



Autor: Kim Harrison
Tytuł: ,,Umarli czasu nie liczą"
Ilość stron: 268
Wydawnictwo: Amber


Czy chciałbyś być zawieszony pomiędzy śmiercią a życiem? Żyć a jednocześnie być umarłym? I tylko tajemniczy amulet ukradziony mordercy może utrzymać cię przy życiu? Kim Harisson, autorka wspaniałej serii o Rachel Morgan po sukcesie swojego opowiadania w anatologii ,,Bale z Piekła” postanowiła napisać kontynuację- powieść o ciekawym tytule ,,Umarli czasu nie liczą”.

Do niedawna Madison Avery była zwykłą nastolatką, jeśli nie liczyć fioletowych włosów i tego, że była nowa w szkole. Ale jej bal maturalny był zabójczy – dosłownie. Właśnie tam Mroczny Żniwiarz chciał odebrać jej ciało i duszę. Lecz nie zdążył dokończyć zadania; Madison wykradła mu magiczny amulet. Dzięki niemu pozostała na ziemi, chodzi do szkoły, wygląda... jakby żyła. Ale tak naprawdę jest zawieszona pomiędzy światem żywych i umarłych. Światem, gdzie ciemność nie zawsze jest zła, a jasne istoty ocienia mrok. Gdzie tylko tajemniczy anioł może pomóc Madison przygotować się na chwilę, gdy Mroczy Żniwiarz wróci... 

Istnieją Żniwiarze Światła i Ciemności. Ci pierwsi wierzą w wolną wolę. Ci drudzy natomiast w przeznaczenie. Każdą z grup rządzą strażnicy czasu. Madison ukradła magiczny amulet Mrocznemu Żniwiarzowi który teraz czyha na jej życie. Pomysł jest jak dla mnie nieco oklepany. Już dużo było nieumartych w literaturze i to po prostu robi się nudne. Ale darowałabym tej książce gdyby była dobrze napisana i wciągająca. Ale nie jest.

Książka jest pisana narracją pamiętnikarską, która w tym wypadku się nie sprawdza. Główna bohaterka przynudza( nie da się tego inaczej ująć). Cała akcja kręci się wokół jej problemów, którymi jest chęć pozbycia się amuletu i odzyskanie ciała. Oczywiście, jako że główna bohaterka jest bezmyślna, pakuje się w pułapkę. Nieudolnie stara się bronić i rozpacza, że wszyscy uważają ją za wariatkę.

Madison Avery jest bohaterem beznadziejnym. Nijaka, bezmyślna, niczym się nie wyróżnia, zachowuje się sztucznie. Rozpacza, gdy Barnaba ją opuszcza(na jeden dzień). Jest głupia jak but. Tak ją można podsumować. Barnaba jest wepchnięty na siłę, tylko po to, by zostawić na ten jedne dzień Madison by ta wpakowała się prosto w sidła Mrocznego Żniwiarza. Autorka nieudolnie starała się opisać postaci, ale jej to nie wyszło, ponieważ stanęło na kolorze oczu i włosów. Nic więcej.

Trudno mi uwierzyć, że ta sama osoba napisała ,,Przynieście mi głowę wiedźmy” i ,,Umarli czasu nie liczą”. Pierwsza była bardzo dobrą powieścią, a druga to samo dno. Nie ma w niej żadnych zalet(oprócz końca). Wszystko nudne, nijakie, jakby Kim Harrison nie chciała się wysilić. Żałuję, że traciłam na nią czas. Wam też nie polecam się z nią męczyć. Oceniam ją na 1.5/6, za samą końcówkę. Więcej dać nie mogę.


wtorek, 19 lipca 2011

One Lovely Blog Award^^

Witajcie!:) Mam zastój w czytaniu, więc to nie będzie recenzja( ale takowa jest w trakcie tworzenia).
Zuziuchna, Zakochanawilczyca i jaskolcze_ pioro, SuzanDragon  nominowały mnie do One Lovely Blog Award. Dziękuję, jest mi niezmiernie miło:)
Jakie są zasady?
- napisz u siebie podziękowania i wklej link blogera, który cię nominował,
- napisz o sobie siedem rzeczy, 
- nominuj szesnaście innych, cudownych blogerów (nie można nominować osoby, która cię nominowała),
- napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji.

7 rzeczy o mnie( resztę znajdziecie w poście łańcuszkowym dotyczącym mnie:))

1.Od kwietnia nie kupiłam żadnej książki. Nie wiem jak to możliwe, ale za każdym razem sponsorują mi je rodzice:)
2. Gdy śpię nic nie może się świecić ani tykać. Czasami śpiąc wstaję, zamykam okna, odłączam wszystko od kontaktów, a potem rozmontowuję budzik. Śpię oczywiście z zamkniętymi drzwiami.
3. Nienawidzę różu.
4. Nie mam nk, nie używam gg.
5. Nie lubię gotować. Nie mam do tego cierpliwości.
6. Co dziwne, po ostatnim HP wiele osób bardziej polubiło Severusa Snape'a, a u mnie 
inaczej: ja bardziej pokochałam Syriusza Blacka(<3)
7. Strasznie dużo czasu spędzam na forum www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl na które was serdecznie zapraszam:)

Nominacje:

Ven 
Pauline.
Agnesja
Violet i Martycja
@lma


Kolejność jest przypadkowa, nie bierzcie jej sobie do serca:) Mam nadzieję że wszyscy wytypowani wezmą w tym udział.


Pozdrawiam!:)

niedziela, 17 lipca 2011

,,Łaska utracona" Bree Despain


Autor: Bree Despain
Tytuł: ,,Łaska Utracona”
Ilość stron: 473
Wydawnictwo: Galeria Książki

Miłość silniejsza niż śmierć. Miłość silniejsza niż przekleństwo. Właśnie takimi słowami mogę określić fabułę książek Bree Despain. Ale nie jest kiczowato, tak jak może na pierwszy rzut oka się wydawać. ,,Łaska utracona” jest drugą częścią serii opowiadającej o Grace Divine i klątwie wilkołactwa. Czy była lepsza niż ,,Dziedzictwo mroku”? Tak, z pewnością.

Grace Divine dokonuje aktu największego poświęcenia, aby wyleczyć Daniela Kalbiego – przyjmuje klątwę wilkołactwa, jednocześnie tracąc ukochanego brata. Kiedy dostaje przerażającą wiadomość od Jude’a, postanawia zrobić to, co konieczne. Grace musi się stać Niebiańskim Ogarem. Próbując za wszelką cenę odnaleźć brata, dziewczyna nawiązuje przyjaźń z Talbotem – nowym mieszkańcem miasta, który obiecuje pomóc jej zostać bohaterką. Ale kiedy stają się sobie coraz bliżsi, bestia ukryta we wnętrzu Grace rośnie w siłę, a związek z Danielem jest zagrożony – z niejednego powodu. Nieświadoma mrocznej ścieżki, na którą wkroczyła, Grace zaczyna się poddawać bestii – nie zdając sobie sprawy, że wróg powrócił, a śmiertelna pułapka już czeka. 

Coś niedobrego dzieje się z Grace. Dziewczyna wierzy, że nie ulegnie klątwie, że będzie używać swojej mocy, by pomagać ludziom. Wierzy w to przez większość książki. Właśnie to wierzenie sprawia, że dziewczyna zaczyna poddawać się bestii czającej się w jej środku. Akcja mnie zaskoczyła, ponieważ spodziewałam się ‘masła maślanego’ o jej problemach bez Jude’a. A tu zaskoczenie! Pomysł na kontynuację autorka miała bardzo dobry, co skutecznie upewniło mnie, że w końcu będę musiała zdobyć trzecią część, jak wyjdzie.

Sama książka przypomina pamiętnik. Jest podzielona na rozdziały, a tam są wskazywane mniej więcej daty wydarzeń, np.:, ,Czwartek wieczór, trening nr.82” czy ,,62,5 uderzenia serca później”. W dobry sposób pokazuje to upływ czasu, a nie jakieś paradoksy, że na jednej stronie mijają lata, co zawsze mnie denerwowało. Wszystko zostało napisane prostym, ale wciągającym językiem, bez żadnych głupich wstawek (bezsensownych myśli głównej bohaterki, co się często zdarza).

Grace zmieniła się w stosunku do poprzedniej części, tzn. dojrzała. Była starsza o rok, co naprawdę dało się odczuć w jej zachowaniu. Choć i tak była porywcza i zdarzało jej się nie pomyśleć przed zrobieniem czegoś. Przyświecał jej jeden cel- odnalezienie brata. No i jeszcze chciała stać się Niebiańskim Ogarem. Pomagał jej w tym Talbot, łowca demonów, a także Urbat. Grace zaczęła się niestety odsuwać od Daniela (a może on od niej), którego bardzo polubiłam. Co było głównym problemem w związku Grace-Daniel? Brak zaufania. Rzucało się to w oczy. Bardzo. Ale na tym było wszystko oparte, gdyby nie brak zaufania, nic by się nie wydarzyło.

Końcówkę książki przepłakałam. Zakończyła się niespodziewanie, co spowodowało, że nie mogę się doczekać następnej części, nie mogę się doczekać dalszych losów Grace i Daniela. Tak jak wyżej wspomniałam, ,,Łaska utracona” jest o wiele lepsza od ,,Dziedzictwa mroku” któremu wystawiłabym 4/6. Może ta część nie podbiła mojego serca jak ,,Żelazny Król”, ale sprawiła, że spędziłam przy niej miło czas, i na razie nie zamierzam jej zapominać. Jeśli czytaliście ,,Dziedzictwo mroku”, to musicie się zabrać za ,,Łaskę utraconą”, którą jak najbardziej wam polecam. I stawiam jej 5/6, więcej dać nie mogę. Choć, może następna część zasłuży…

piątek, 15 lipca 2011

,,Akademia Wampirów" Richelle Mead


Autor: Richelle Mead
Tytuł: ,,Akademia Wampirów”
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

,,Akademia Wampirów” autorstwa Richelle Mead jest jedną z najpopularniejszych serii o wampirach obok ,,Pamiętników Wampirów” i ,,Zmierzchu”. Jest bardzo polecana co spowodowało, że wypożyczyłam ją z biblioteki i wzięłam się za czytanie.

W szkole imienia świętego Władimira wampiry czystej krwi – moroje – uczą się posługiwać swoimi nadnaturalnymi darami, a mieszańce – dampiry – szkolą się na ich opiekunów i oddanych strażników. Posępne mury kryją jednak więcej mrocznych tajemnic, niż można by podejrzewać. Lissie Dragomir, morojce ze szlachetnego rodu, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy dampirka Rose, połączona z nią telepatyczną więzią, zdoła ochronić przyjaciółkę? Już wkrótce kolejne tomy opowiadające o tajemnicach akademii wampirów! 

Zawsze wydawało mi się, że pół wampiry to dhampiry, a nie dampiry (trochę śmiesznie to brzmi), no ale dobrze, nie będę o to się czepiać. Autorka przedstawia wampiry w innym świetle- piją krew od ludzi, ale nie mogą ich zabić, ponieważ stają się strzygami. Dampiry są strażnikami morojów (dziwne, co to znaczy po Polsku?), tzn. mają ich chronić przed niebezpieczeństwem. Właśnie kimś takim jest Rose dla swojej przyjaciółki Lissie. Uważam to za absurdalne, ponieważ dampiry są służącymi morojów, inaczej ująć się tego nie da. Bynajmniej, dlaczego jak wampir zabije to staje się zły? Sam pomysł mi się w ogóle nie podoba, a jeszcze bardziej wpływa na to fakt, że nienawidzę wampirów i nigdy ich nie polubię. Moroje uczą się w Akademii dla wampirów, co mnie zdenerwowało, bo takie akademie obrzydził mi ,,Dom Nocy”.

Narracja jest prowadzona przez Rose. Książka jest pisana spójnie, choć momentami na siłę. Zachowania co po niektórych są wymuszone, sztuczne, żałosne. Porównanie do ,,Zmierzchu” jest wciśnięte bez zupełnego sensu, bo ,,Zmierzch” z ,,Akademią Wampirów” ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. Inaczej nie da się tego ująć.

Rose jest arogancka, silna, wybuchowa. Flirtuje z chłopakami, czasem pije. Ale jest bardzo oddana swojej przyjaciółce. Jest miłą i sympatyczną postacią, choć jej zachowanie w stosunku do Dymitra mnie denerwowało. Raz nie mogła by się trafić dziewczyna, która w obecności chłopaka, w którym się zakochała, nie wymięka? Bynajmniej Dymitr jest najciekawszą postacią z całej książki. Udaje górę lodową, ma długie ciemne włosy, jest silny, przystojny, no i oczywiście kocha Rose. Aj, szykuje się ciekawy wątek miłosny. Lissie od początku mnie irytowała. Taka fajtłapa. Wampir sam powinien się bronić, a co!

Podsumowując, ,,Akademia Wampirów” jest następną książką o wampirach, która nie zostanie na długo w mojej pamięci. Sądzę, że przypadnie do gustu fanom Vampire Knight, Pamiętników Wampirów lub Zmierzchu. Ja niedługo biorę się za następną część, ale z czystej ciekawości, co tym razem zrobią. Ocenę wystawiam niską-4/6, ponieważ więcej dać nie mogę. Czytałam o wiele lepsze książki.

Ocena: 4/6

czwartek, 14 lipca 2011

,,Piękne Istoty" Kami Garcia & Margaret Stohl


Autor: Kami Garcia & Margaret Stohl
Tytuł: ,,Piękne Istoty”
Ilość stron: 531
Wydawnictwo: Łyński Kamień

Bycie nienormalnym może być darem lub przekleństwem. Pewnie większość z was chciałaby posiadać jakąś moc, być silniejszym od innych, ważniejszych. Mieć jakąś misję do spełnienia. Lecz możecie nie zdawać sobie sprawy, że ten dar będzie przekleństwem. Czymś od czego chcielibyśmy uciec.

Ethan, bohater powieści, mieszka w Gatlin - małym, nudnym miasteczku w Południowej Karolinie. Jest nastolatkiem, który gra w kosza i umawia się z dziewczynami. Uwielbia czytać i marzy o podróżach po całym świecie. Zwyczajna historia? Zapewne tak, gdyby nie fakt, że Etan ma swoją tajemnicę. Od miesięcy śni mu się ten sam sen. Widzi w nim tę samą dziewczynę, której nigdy nie spotkał. Pewnego dnia do jego klasy dołącza nowa uczennica. Okazuje się ona… dziewczyną ze snu. Lena zamieszkuje u swojego wuja Macona. Nie pasuje jednak do mieszkańców Gatlin. Inaczej wygląda, mówi, porusza się. Jest bardziej mroczna. Ma też swoją tajemnicę. Nad jej rodziną od pokoleń ciąży straszliwa klątwa, przez którą Lena nie może żyć jak zwyczajna nastolatka. Ethan zakochuje się w dziewczynie, a ona odwzajemnia uczucie. Zdradza chłopakowi swoją tajemnicę. Aby uratować Lenę i ich miłość, Ethan próbuje znaleźć sposób na uniknięcie tragicznego losu. 

Tym razem stykamy się z Istotami Światła i Ciemności- Obdarzonymi. Lena w dniu swoich szesnastych urodzin zostanie przydzielona do jednaj z tych grup. Zostanie Istotą Ciemności wiąże się z utratą jej dotychczasowego życia, staniem się potworem. A ona, jak się możecie domyśleć, nie chce tego. Jeszcze na dodatek zakochuje się, wszystko się komplikuje. Warto dodać, że Lena zakochuje się w śmiertelniku-Ethanie. Pomysł jak dla mnie jest taki sobie, bo jednak takie istoty są już przereklamowane, tak jak śmierć bliskiej osoby. To już jest trochę męczące. Niepotrzebnie zostały tam wetknięte Inkuby. Obdarzeni w zupełności wystarczali.

W powieści następuje zamiana ról, czyli chłopak narrator i śmiertelnik; dziewczyna-paranormalna istota. To ciekawe, ale narracja jest masakryczna. Myślałam, że poznam punkt widzenia chłopaka, ale nie. Ethan zachowywał się myślał jak dziewczyna. Następnym minusem jest dla mnie to, że momentami czuć, że książkę pisały dwie osoby. Zawsze byłam, jestem i będę przeciwna pisaniu książki w więcej niż jedną osobę. Denerwuje mnie to i już. Momentami książka była pisania na siłę, akcja była rozciągnięta, autorki za dużo wydarzeń napakowały, przedobrzyły.

Lena jest na siłę tajemnicza, a Ethan dziecinny. Tak można podsumować głównych bohaterów. Reszta także była źle stworzona, męcząca. Na dodatek, akcja dzieje się w Ameryce. Mam dość Ameryki. Dlaczego tam się wszystko dzieje? A może tak Londyn? Tam jest o wiele ciekawiej^^

Czytanie ,,Pięknych Istot” było momentami istną katorgą i cieszę się, że ich nie kupiłam, a pożyczyłam. Gdybym wydała na nie pieniądze, potem bym sobie włosy rwała z głowy, taka jest prawda. Książka jest przesłodzona, przesadzona, źle napisana, nudna. Ale i tak trochę mi się podobała. Zobaczymy co wymyśliły autorki w następnej części ,,Istotach Ciemności”. Już się boję, bo mogą zaprezentować niższy poziom niż w tej części. Bynajmniej jest to książka na raz, taki zapełniacz czasowy, który nie utkwi na długo w pamięci. Jak chcecie czytać, to czytajcie. Niektórym się podoba, niektórym nie. Ja byłam w tej drugiej grupie.

Ocena: 2.5/6


wtorek, 12 lipca 2011

,,Bezzmienna" Gail Carriger


Autor: Gail Carriger
Tytuł: ,,Bezzmienna”
Ilość stron: 319
Wydawnictwo: Prószyński I S-ka

,,Bezzmienna” jest drugą częścią serii ,,Protektorat Parasola” autorstwa Gail Carriger. Po ogromnym sukcesie części pierwszej, w ok. 3 miesiące została wydana następna część. Jaka to wielka radość gdy człowiek idzie sobie do księgarni, a tam ,,Bezzmienna” na półce. Jaki jest tego wynik? Sami możecie się tego domyśleć;)

Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się w niebogłosy. A potem znika, pozostawiając jej na głowie pułk nadprzyrodzonych żołnierzy, tabun zaklętych duchów oraz wściekłą królową na dokładkę. Ale ona ma w zanadrzu turniurę i zaufaną parasolkę, o arsenale kąśliwej uprzejmości nie wspominając. I gdy śledztwo rzuca ją do Szkocji, barbarzyńskiej ojczyzny szpetnych kamizelek, po raz kolejny staje na wysokości zadania. Kto wie, może nawet wyśledzi zaginionego małżonka – jeśli przyjdzie jej na to ochota. 

Klątwołamaczka Alexia znów ma kłopoty. I to nie małe. Przeniesienie akcji do Szkocji było bardzo dobrym pomysłem, ponieważ autorka przybliżyła nam życie Conalla Maccona, z czasów przed poznaniem przyszłej żony. Opuścił on swoją watahę, po tym co zrobili, zostawiając własną wnuczkę- człowieka- samą z bałaganem. Pomysł na poprowadzenie całej historii zasługuje na masę pochwał. Co takiego jest w tej książce, że aż tak przyciąga i nie pozwala się oderwać.

Humor. Odzywki Alexii są niepowtarzalne. Pomimo śmiesznych momentów są smutne (końcówka), ale wszystko się doskonale równoważy. Język jest nieco archaiczny, ale nie nudzący ani irytujący, doskonale pozwala na zagłębienie się w tej jakże interesującej historii. Narracja jest dobrze poprowadzona, co iście mnie zadowoliło, bo wreszcie to nie jest narracja pamiętnikarska tylko w 3 os. L.p. Przez całą książkę towarzyszy czytelnikowi aura tajemniczości, która nie pozwala odłożyć książki.

Mistrzowsko stworzona Alexia Tarabotti, a właściwie teraz Alexia Maccon w znacznym stopniu przyczyniła się do sukcesu tej powieści. Wzbudza we mnie masę emocji. Momentami przeraża, momentami imponuje, momentami zachwyca. Ale i tak najbardziej lubię jej ironiczne odzywki. Wśród bohaterów każdy znajdzie coś dla siebie- lorda Maccona, kochającego swoją żonę, trochę wybuchowego przywódcę watahy, ciapowatego (jak dla mnie) Tunstella, Ivy, która słynie z zamiłowania do kapeluszy, które przerażają każdego; Angelique, żmijkę; Madame Lefoux, chodzącą ubraną jak mężczyzna , znakomitą wynalażczynię. Grono jest bardzo, ale to bardzo zróżnicowane, ale daje się lubić
.
Najbardziej zakończyło mnie zakończenie, a raczej postawa Maccona wobec swojej ukochanej Alexii. Toż to szczyt chamstwa! Ale zakończenie jest takie, że powoduje, że czytelnik z biegu chce dobrać się do następnej części, na której premierę czekam z niecierpliwością.

Pani Gail Carriger po raz drugi udowodniła, że jest wspaniałą autorką, którą podziwiam za taką lekkość pisania. Jej książki bezapelacyjnie wciągają, przyczyniając się do zatracenia w świecie opisanym. Jak najbardziej wam polecam i jestem ciekawa waszych opinii.

Ocena: 6/6

niedziela, 10 lipca 2011

,,Dziewczyny z Hex Hall" Rachel Hawkins


Autor: Rachel Hawkins
Tytuł: ,,Dziewczyny z Hex Hall”
Ilość stron: 303
Wydawnictwo: Otwarte

Wampiry i wilkołaki bardzo często pojawiają się literaturze o tematyce paranormal romance. Teraz czas przyszedł na czarownice. Najlepszą dotąd książką, o takiej tematyce, jaką przeczytałam będzie ,,Przynieście Mi Głowę Wiedźmy”. Ale może nadszedł czas na zmianę faworyta?

Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, niegrzeczne – do Hex Hall Czy jesteś grzeczną dziewczynką?
Sophie Mercer zdecydowanie nie jest. Zbyt często wpada w tarapaty. Wreszcie „dla własnego dobra” trafia do Hex Hall, czyli szkoły z internatem dla czarownic, wilkołaków i elfów. W końcu Sophie to córka czarnoksiężnika. I wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty. Życie „nowej” nie jest usłane różami. Zwłaszcza gdy najprzystojniejszy chłopak w szkole jest już zajęty. A jego dziewczyna, choć śliczna i słodka, potrafi zaleźć za skórę jak mało kto. Jednak najgorsze wciąż przed Sophie. Ktoś zaczyna atakować uczniów, a podejrzenie pada na jej jedyną przyjaciółkę. 

Sam pomysł jest dość ciekawy, choć zmieniłabym kilka rzeczy. W wielu książkach główne bohaterki nie wiedzą kim naprawdę są, a to z czasem robi się coraz to bardziej denerwujące. Samo ukrywanie tożsamości przed innymi- to rozumiem; ale ukrywanie prawdziwej tożsamości danej osoby przed nią samą jest już nudny.

Autorka przedstawia pochodzenie Progidium ( wampirów, wilkołaków, elfów, czarowników) jako potomków aniołów. Elfów! Jest to najsłabszy punkt książki, ponieważ coś takiego miało już miejsce w ,,Błękitnokrwistych” (bardzo słaba książka). Ale autorka ten błąd zrównoważyła Okiem, przewspaniałym pomysłem na złoczyńców, którzy chcą wybić Progidium. Samo pojawienie się w książce demonów także zasługuje na pochwały.

Narracja jest narracją pamiętnikarską, prowadzoną przez Sophie. Wszystko ładnie, zgrabnie, ale mam już dość myślenia dziewczyn. A może tak autorki wreszcie odczepią się od narracji pamiętnikarskiej, i na nowo powrócą do mojej ukochanej trzecio osobówki. Bynajmniej była równowaga pomiędzy wątkiem miłosnym a akcją, a nie wszystko skupiało się na jednym.

Bohaterowie byli poprawnie skonstruowani, ale. Zawsze musi być jakieś ale. Sophie użalała się nad sobą. Te jej rozpacze, itd. Archer natomiast nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jakie powinien. Przerysowany jest trochę. Jenna natomiast jest bardzo fajną postacią, pomimo tego, ze jest wampirem. Elodie jest z charakteru wiedźmą, ale nie powinno ją spotkać to, co wydarzyło się na końcu powieści. Mam nadzieję, że w następnej części poznam ojca Sophie, bo coś czuję, że go polubię,

I na koniec zostawiłam zakończenie. Było za krótkie! Ogólnie cała książka była za krótka! 304 to o wiele za mało. Bynajmniej zakończenie jest jak dla mnie najlepszą częścią powieści. Dowiadujemy się tam prawdy o Archerze i Sophie, która wpada na pomysł by zrobić coś, czego nie powinna. Żal ścisnął mi serce, na to co się z nią wydarzyło. Autorka miała naprawdę dobrą inwencję twórczą. Krew się lała…

,,Dziewczyny z Hex Hall” nie rzuciły mnie na kolana, ponieważ czytałam o wiele lepsze paranormale, ale i tak plasują się w czołówce. Naprawdę miło spędziłam przy niej czas i uważam, że jeśli jeszcze się za nią nie wzięłyście, powinniście to nadrobić. Jak większość książek, ma wady, ale mam nadzieję, że w następnej części nie będą one tak raziły, lub znikną. A teraz pewnie pójdę się cieszyć ,,Diablim Szkłem” w ebooku, i postaram się jak najszybciej napisać recenzję;)

Ocena: 5/6

sobota, 9 lipca 2011

,,Rodzina Wenclów. Wspólnik" Lena Najdecka


Autor :Lena Najdecka
Tytuł: ,,Rodzina Wenclów. Wspólnik”
Ilość stron: 470
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica

Jak to jest być prawnikiem? Jak naprawdę wyglądają kulisy takiej pracy? Z czym się wiążemy, wybierając ją? To właśnie opisała Lena Najdecka w swojej powieści pt.: ,,Rodzina Wenclów. Wspólnik”

Rodzina Wenclów jest trzytomową  sagę rodzinną obnażającą oblicze współczesnej klasy średniej. Pierwsza część sagi zatytułowana Wspólnik jest typową powieścią obyczajową opowiadającą o rodzinie, która dorobiła się na uwłaszczeniu starych przedsiębiorstw państwowych. Akcja rozpoczyna się w 2006 roku, na tle rządów ówczesnej koalicji i specyficznej atmosfery tamtych czasów, swoistego polowania na czarownice.

Warszawska kancelaria Wencel, Zagajewicz i Zybert otrzymuje intratne zlecenie. To świetny interes…  przekonuje Pawła Wencla jego wspólnik Robert Zagajewicz. Bylibyśmy głupcami , gdybyśmy tego nie wzięli! Jednak Pawła nie opuszcza poczucie niepokoju. Od lat prowadzi ze swoim przyjacielem dobrze prosperującą firmę i powinien mieć do niego bezgraniczne zaufanie. Dlaczego więc intuicja oraz zbytni pośpiech partnera podpowiada mu co innego. Czyżby fatalnie układające się relacje z żoną oraz kłopoty ojca zaburzały mu jasność widzenia?

Rodzina Wenclów to bezkompromisowa satyra na współczesną klasę średnią. Nowe gatunki ewolucyjne takie jak toksyczni i bezwzględni szefowie czy podłe, biurowe kanalie, walczą o przetrwanie w swoich naturalnych środowiskach – kancelariach prawniczych, agencjach reklamowych i dużych korporacjach. Takie wartości jak przyjaźń czy miłość nic dla nich nie znaczą, a liczy się tylko bezwzględna żądza awansu oraz pieniądze.

Książka jest napisana spójnie pomimo swej wielowątkowości. Bohaterowie i sytuacje w których się znajdują są opisane realistyczne i sprawiają wrażenie autentycznych. Akcja pomimo obyczajowego charakteru toczy się wartko co powoduję, że powieść czyta się szybko i lekko. Podjęte tematy są na tyle samo ciekawe co bulwersujące co dodatkowo podnosi atrakcyjność książki.

Reasumując powieść jest godna polecenia dla szerokiego grona odbiorców i z niecierpliwością czekam na dwa kolejne tomy zatytułowane Układ oraz Rozgrywka. Pomimo kilku niedociągnięć jest to naprawdę dobra powieść warta przeczytania.

Ocena: 4.5/6

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica. Dziękuję serdecznie!:)


środa, 6 lipca 2011

,,Wakacje z Piekła" Cassandra Clare, Claudia Gray, Maureen Johnson, Libba Bray, Sarah Mlynkowski


Autor: Cassandra Clare, Claudia Gray, Maureen Johnson, Libba Bray, Sarah Mlynkowski
Tytuł: Antologia ,,Wakacje z Piekła”
Ilość stron:296
Wydawnictwo: Amber

Znów, pod wpływem ceny kupiłam książkę w promocji w Księgarni Matras. Jest antologia ,,Wakacje z Piekła”. Można tam znaleźć opowiadania sławnych autorek, dzięki czemu nie musiałam się zwracać do Wujka Googla. Ale, zbiór w porównaniu do ,,Randek z Piekła” jest bardzo cienki. Tam jedno opowiadanie liczyło ok.100 stron, a tutaj mają ledwo 50!

,,Łowy” Sarah Mlynowski
Liz i Kristin wybierają się na trzydniowy rejs statkiem. Kristin bardzo chce zaliczyć jakiegoś chłopaka, a Liz jej w tym pomaga. Spotykają tam Hailey, dziewczynę, która opowiada im o grasujących wampirach. Kristin staje się bardzo przerażona i zaczyna wszystkich podejrzewać, co jednak nie przeszkadza jej w polowaniu na faceta. W końcu znajduje jednego i.. I co? Nie zdradzę wam tego, ale zakończenie było beznadziejne, tak jak i samo opowiadanie. Nie pamiętam, bym czytała coś gorszego. Ale inne powieści autorki były takie same. Płytkie i bezmyślne, o głupiutkich nastolatkach. Jest to zdecydowanie najsłabsze opowiadanie w całym zbiorze.

,,Dom Luster” Cassandra Clare
Violet wraz z przyrodnim bratem, mamą i przybranym ojcem-Philiphem, którego nienawidzi ze szczerego serca, wyjeżdża na Jamajkę. Niestety, oprócz nich jest tylko pani Palmer, o której krążą dziwne plotki. Evan, brat przyrodni Violet, a tym razem jej ukochany, zaczyna znikać w domu p. Palmer i wraca wycieńczony. Okazuje się, że jest przez nią wykorzystywany. Dziewczyna musi uratować Evana, ale musi dać coś w zamian. Tylko co? Opowiadanie było nawet ciekawe, ale powtórzył się wątek zakazanej miłości. ,,Dom Luster” jest poniżej moich oczekiwać, i Cassandra Clare mogła napisać coś o wiele lepszego. Bynajmniej zakończenie jest wielkim plusem.

,,Nie lubię twojej dziewczyny” Claudia Gray
Cecily Harper nie jest normalna. Jest czarownicą, jak jej matka. I niestety, jak co roku musi uczestniczyć w sabacie, na którym spotykają się rodziny czarownic, z którymi matka Cecily jest zaprzyjaźniona. Najgorsze jest to, że będzie tam Kathleen Pruitt, osoba znienawidzona przez młodą wiedźmę. A na dodatek przywozi ze sobą przewspaniałego chłopaka, który ma takie same zainteresowania co Cecily. Dziewczyna zaczyna coś podejrzewać i przez przypadek dochodzi do prawdy. Może i jest to pomysłowe opowiadanie, ale jednak mnie się nie podobało. Narracja była dobrze poprowadzona, postacie znośne. A jednak. Czegoś mi brakowało. Prawdziwej miłości. I motyw czarownic był lekko irytujący.

,,Dekret o Podejrzanych” Maureen Johnson
Charlotte i Marylou wyjeżdżają do wujka do Paryża. Jednak stamtąd zostają odesłane na wieś. Nie ma tam nic. Kilka razy dziennie ktoś przywozi im jedzenie. A one się nudzą. W końcu Charlotte wyrusza na wycieczkę rozeznawczą w celu złapania zasięgu. Niestety, nie udaje jej się, ale trafia na Henriego, który szuka własnego psa. Opowiada jej pewną historię, którą dziewczyna po powrocie opowiada siostrze. Nagle pojawia się u nich Gerard, który twierdzi, ze ta historia pochodziła z ,,Dekretu o podejrzanych”. Każdy kto ją usłyszy, musi kogoś zabić, ponieważ ciąży na nim klątwa. Okazuje się, że ciąży ona na Charlotte. Z tego wynikają pewne wydarzenia, które powodują, że zakończenie jest nieprzewidywalne. Jest to drugie w kolejności najlepsze opowiadanie. Wciągnęło mnie. Autorka opisała wszystko bardzo dobrze. Wszystkiemu towarzyszyły krwawe wydarzenia. Z chęcią przeczytałabym kontynuację.

,,Nigdzie nie jest bezpiecznie” Libba Bray
Poe Yamamoto, pół Amerykanin, pół Japończyk, wybiera się z trójką przyjaciół na podróż po Europie. W pewnym momencie wpadają na pomysł odwiedzenia Necuratul, wioski podobno nawiedzanej przez diabła. Jednakże mit okazuje się prawdziwy, a jedynym, który może się temu przeciwstawić jest Poe. Jest to najbardziej pomysłowe i najlepsze opowiadanie w całym zbiorze, może nawet najlepsze z opowiadań we wszystkich zbiorach. Autorka znakomicie oddała klimat, a także pokazała punkt myślenia chłopaka. Mogła by z tego powstać fantastyczna powieść, pełna tajemnic. Opowiadanie doskonale zachęciło mnie do przeczytania reszty twórczości autorki.

Podsumowując, zbiór wypadł całkiem zgrabnie, jednakże całość zaniża opowiadanie Sarah Mlynowski. Jak już kiedyś pisałam, nie lubię zbiorów opowiadań, ale ten mi się podobał. Polecam wam go na pochmurny dzień lub jako zapełniacz czasu.

Ocena: 4/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...