Autor: Kim Harrison
Tytuł: ,,Umarli czasu nie liczą"
Ilość stron: 268
Wydawnictwo: Amber
Czy chciałbyś być zawieszony pomiędzy śmiercią a życiem? Żyć a jednocześnie być umarłym? I tylko tajemniczy amulet ukradziony mordercy może utrzymać cię przy życiu? Kim Harisson, autorka wspaniałej serii o Rachel Morgan po sukcesie swojego opowiadania w anatologii ,,Bale z Piekła” postanowiła napisać kontynuację- powieść o ciekawym tytule ,,Umarli czasu nie liczą”.
Do niedawna Madison Avery była zwykłą nastolatką, jeśli nie liczyć fioletowych włosów i tego, że była nowa w szkole. Ale jej bal maturalny był zabójczy – dosłownie. Właśnie tam Mroczny Żniwiarz chciał odebrać jej ciało i duszę. Lecz nie zdążył dokończyć zadania; Madison wykradła mu magiczny amulet. Dzięki niemu pozostała na ziemi, chodzi do szkoły, wygląda... jakby żyła. Ale tak naprawdę jest zawieszona pomiędzy światem żywych i umarłych. Światem, gdzie ciemność nie zawsze jest zła, a jasne istoty ocienia mrok. Gdzie tylko tajemniczy anioł może pomóc Madison przygotować się na chwilę, gdy Mroczy Żniwiarz wróci...
Istnieją Żniwiarze Światła i Ciemności. Ci pierwsi wierzą w wolną wolę. Ci drudzy natomiast w przeznaczenie. Każdą z grup rządzą strażnicy czasu. Madison ukradła magiczny amulet Mrocznemu Żniwiarzowi który teraz czyha na jej życie. Pomysł jest jak dla mnie nieco oklepany. Już dużo było nieumartych w literaturze i to po prostu robi się nudne. Ale darowałabym tej książce gdyby była dobrze napisana i wciągająca. Ale nie jest.
Książka jest pisana narracją pamiętnikarską, która w tym wypadku się nie sprawdza. Główna bohaterka przynudza( nie da się tego inaczej ująć). Cała akcja kręci się wokół jej problemów, którymi jest chęć pozbycia się amuletu i odzyskanie ciała. Oczywiście, jako że główna bohaterka jest bezmyślna, pakuje się w pułapkę. Nieudolnie stara się bronić i rozpacza, że wszyscy uważają ją za wariatkę.
Madison Avery jest bohaterem beznadziejnym. Nijaka, bezmyślna, niczym się nie wyróżnia, zachowuje się sztucznie. Rozpacza, gdy Barnaba ją opuszcza(na jeden dzień). Jest głupia jak but. Tak ją można podsumować. Barnaba jest wepchnięty na siłę, tylko po to, by zostawić na ten jedne dzień Madison by ta wpakowała się prosto w sidła Mrocznego Żniwiarza. Autorka nieudolnie starała się opisać postaci, ale jej to nie wyszło, ponieważ stanęło na kolorze oczu i włosów. Nic więcej.
Trudno mi uwierzyć, że ta sama osoba napisała ,,Przynieście mi głowę wiedźmy” i ,,Umarli czasu nie liczą”. Pierwsza była bardzo dobrą powieścią, a druga to samo dno. Nie ma w niej żadnych zalet(oprócz końca). Wszystko nudne, nijakie, jakby Kim Harrison nie chciała się wysilić. Żałuję, że traciłam na nią czas. Wam też nie polecam się z nią męczyć. Oceniam ją na 1.5/6, za samą końcówkę. Więcej dać nie mogę.
Kiedyś się wahałam czy przeczytać, potem pojawiły się kiepskie recenzje i zrezygnowałam- teraz widzę, że słusznie ;)
OdpowiedzUsuńUUU
OdpowiedzUsuńJa już dawno ją kupiłam, ale jeszcze się za to nie zabrałam
Nie ciągnie mnie do tej książki i jestem pewna, że jej nie przeczytam :D
OdpowiedzUsuńA mi się całkiem podobała kiedyś ta książka, chociaż bez rewelacji. Ale po jakimś czasie kompletnie zapomniałam o czym jest ;P A potem wyszła 2 część i w ogóle niczego nie pamiętałam, co się działo wcześniej - niestety, historia na tyle nijaka, że nie pozostaje na długo w pamięci. I jeszcze pamiętam, że nie mogłam się połapać w tym całym konflikcie między dwoma grupami żniwiarzy :P Ale przeczytam 3 część :D
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej mnie do niej nie przyciągają, a po tak słabej ocenie, raczej będę omijać ją szerokim łukiem. Beznadziejne główne bohaterki, to coś czego nie mogę ścierpieć całym sercem i nawet, gdybym bardzo chciała, nie sądzę bym umiała się przełamać na tyle by przewrócić choćby stronę, wiedząc, że będę miała do czynienia z taką postacią.
OdpowiedzUsuńJa podziękuję ;)
OdpowiedzUsuń