niedziela, 27 marca 2011

"Igrzyska Śmierci" - Suzanne Collins


   Wreszcie, zachęcona dobrymi opiniami dotyczącymi książki Suzanne Collins sięgnęłam po nią, jednakże byłam pełna obaw.
    "Igrzyska Śmierci" opowiadają nam o kraju Panem, utworzonym na zgliszczach Ameryki Północnej. Żądzi nim Kapitol, otoczony trzynastoma dystryktami. Niestety, 13 dystrykt został zniszczony podczas powstania mieszkańców. Każdy z dystryktów zajmuje się czymś innym. Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest szesnastoletnia Katniss Everdeen. Mieszka ona w najuboższej części 12 dystryktu - Złożysku. Warto dodać, że Kapitol co roku organizuje Głodowe Igrzyska, na których para trybutów z każdego dystryktu walczy na specjalnie przygotowanej arenie o śmierć i życie. Katniss na codzień, razem ze swoim przyjacielem Gale'm zajmuje się zakazanym łowiectwem. Utrzymuje matkę lekarkę i młodszą siostrę Prim, którą kocha nad życie. Jej ojciec zgnął kilka lat wcześniej w wybuchu w kopalni, w której pracował.
   W dożynki, dniu w którym wybierani są trybuci, wylosowana zostaje siostra głównej bohaterki. Katniss zgłasza się na ochotnika, chroniąc Prim przed śmiercią. Jako męski trubut wybrany zostaje Peeta Mellark, syn piekarza. To właśnie on uratował kiedyś główną bohaterkę od śmieci, rzucając jej spieczony chleb. Katniss i Peeta, po długej serii przygotowań i treningów trafiają na arenę. I tam, dziewczyna zaczyna sobie uświadamiać, że coś czuje do Peety, szaleńczo zakochanego w niej od kilku lat. Mogą pozwolić sobie na czułości, ponieważ dostali rozkaz od swojego mentora, pijaka Haymitcha, by udawać zakochanych. Jednakże, muszą przetrwać.
   Narracja: znienawidzona przezemnie narracja pamiętnikarska w czasie ciągłym. Choć zawsze mnie denerwowała, tu nawet jej niezuważałam.
   Fabuła: bez żadnych zastrzeżeń, książka kipi akcją, a także "zakazaną" miłością. Pomysł nowatorski, niespotykany, wspaniały.
   Bohaterowie: ostra Katniss i czuły Peeta znakomicie się dopełniają. To oni, na dobrą sprawę, zajmują większą część książki. O reszcie nie ma się co rozpisaywać, znakomicie stworzeni.
   Okładka: bardzo dobrze pasuje do treści.
   Książkę należy przeczytać, ponieważ jest znakomitym przykładem bestialstwa ludzi wobec innych. Czytałam ją z zapartym tchem, nie mogąc się od niej oderwać. Byłam ciekawa co będzie dalej, i dalej, i dalej...

Moja ocena: 6/6

piątek, 25 marca 2011

"Mały Książę" - Antoine de Saint-Exupery



   Niedawno, z czystej ciekawości, a także z powodu tego, że ,,Mały Książe" zagościł na mojej pólce jakieś 7 lat temu, wreszcie po niego sięgnęłam. I niepożałowałam. Nawet dobrze, że nie dobrałam się do niej jako dziecko, bo cóż, niezrozumiałabym jej.
   Zacznijmy od fabuły. Narratorem, a zarazem jednym z głównych bohaterów jest autor. Trafia na Saharę przypadkiem, podczas przymusowego lądowania. Ponieważ był sam, musiał własnoręcznie naprawiać samolot. Tam właśnie spotkał Małego Księcia. Zaczęło się od zwykłej prośby o narysowanie baranka, a z czasem poznajemy bliżej tego przybysza.Mianowicie wędruje on po różnych planetach w poszukiwaniu prawdziwego przyjaciela. I wreszcie go znalazł.
   "Mały Książe" jest piękną historią o poszukiwaniu prawdziwej przyjaźni. Zawiera także wiele wspaniałych sentencji tj.:

"A oto mój sekret. Jest bardzo prosty. Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

"Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie osądzić, będziesz mądry."

"Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś."

"Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela."

   Główni bohaterowie to Mały Książe i Autor. Autora konstruować nie trzeba:D. Mały Książe jest postacią niepowtarzalną. Wrażliwy, samotny.
   Miejsce akcji to Pustynia. Autor, chcąc nie chcąc wysłuchać historii Małego Księcia musiał, bo mógł tylko z nim porozmawiać lub naprawiać samolot. Wybór wydaje się oczywisty.
   Nie mam co opisywać pozostałych kwestii, bo wszystko jest doskonałe.
   Dodam tylko, że przez całą książkę ryczałam. Jest tak poruszająca i taka smutna... Warto więc przeczytać po niej coś na "pocieszenie".

Moja ocena, bezapelacyjnie: 6/6

niedziela, 20 marca 2011

"Felix, Net i Nika oraz Bunt Maszyn" - Rafał Kosik

   Wizja czekania do 24.03, na premierę Buntu Maszyn w empiku, nie powodowała zbytniego uszczęśliwienia z mojej strony, ale jak trzeba czekać to trzeba. Jednakże, podczas mojej wyprawy na zakupy, mijając Inmedio, zauważyłam jakąś książkę. Powoli skojarzyłam fakty, i już byłam w kiosku. Nie myliłam się, to było nowe dzieło Rafała Kosika. I to grube! Więc do domu wróciłam z książką.
   Zacznijmy od tego, że czekałam na nią około 1,5 roku, czyli od premiery poprzedniej części. Książka była gotowa już w październiku, ale jej wydanie zostało przełożone z powodu podniesienia vat-u na książki.
   Biorąc książkę do ręki, zaczęłam niecierpliwie przewracać strony, ponieważ do końca nikt nie wiedział o czym książka będzie. Tył też niczego nie zdradzał...
   Trójka nastolatków, znanych z wcześniejszych części serii, zaczyna żyć normalnie. Jednakże pozorny spokój przerywa słynny "niebieski cham", "Odkurzacz" KONPOPOZ. Po każdym resecie zaczyna świrować. Łamie procedury, robi to, czego nie powienien.
   Równocześnie z tym, Dyrektor Stokrotka powołuje w szkole Feilxa, Neta i Niki sąd uczniowski. Na pierwszej stronie dowiadujemy się, że Net jest oskarżony za nalepianie nalepek "nie" na szybie sklepiku szkolnego, przed słowami: "smacznie", "zdrowo" i "tanio", co akurat z prawdą się wiązało. Pewnie łatwo by się z tego wybronił, gdyby nie to, że wszystko nagrał wreszcie działający monitoring szkolny. W ramach zadośćuczynienia przyjaciele naklejają zamiast trzech "nie", trzy "tak". I tym razem Nika i Felix wchodzą w kadr. Nice zostaje odebrane stypendium, a co za tym idzie, dziewczyna nie ma pieniędzy na czesne. Wydaje całą kasę jaką posiada na kosmetyki i idzie do pracy jako kelnerka. I tu zaczynają się schody. Przyjeżdża do niej ciotka Amelia, siostra zmarłego ojca Niki, i wywraca jej świat do góry nogami. Ciotka Amelia nie jest świadoma śmierci swego brata. Rodzice Neta kłócą się z babcią Adelajdą, a Rosemary- prateściowa (wreszcie poznajemy jej imię!) ciągle gra w karty z portierem Panem Januszem.
   Tymczasem, mama Felixa zakłada własną firmę, a on zaczyna się umawiać na randki z pewną osobą, która jest pewnie wszystkim fanom tej serii znana, jednakże nie zdradzę kto to, sami się domyślcie lub przeczytajcie:D.
   Przyjaciele zostają poproszeni o rozpracowanie KONPOPOZA i są zawiezieni do Instytutu czarnym Mercedesem. I tu jest haczyk. Okazuje się, że znajdują się w samym centrum Buntu Maszyn, a wiedzą o tym tylko tajni agenci (Agent Specjalny Numer Jeden, to mnie rozwalało).
   Nie ma co się rozpisywać oceniając różne aspekty książki, po samym wzięciu do rąk, wystawiłam jej 6/6.
Autor, jak zawsze wywiązał się z zadania, zawierając w książce różne tajemnicę, masę humoru, zagadnienia techniczne i wątek miłosny.

Więc, jak wyżej wspomniałam, ocena: 6/6 (pierwsza z zaszczytnego grona...)

piątek, 18 marca 2011

"Królowa Lata" - Melissa Marr

   Gdy wreszcie dorwałam "Królową Lata" w swoje łapki, nie podejrzewałam, że tak bardzo mnie zaskoczy. Początek jej czytania wyglądał tak:
1. Spojrzenie na tytuł- zero wspomnienia o wampirach
2. Spojrzenie na okładkę- cuuudowna!
3. Szybkie przejrzenie tylnich napisów-taak! nie jest to książka o wampirach!
A potem zaczęłam się w nią zagłębiać...

   Książka opowiada o siedemnastoletniej Aislinn, która dla odmiany, normalna nie jest. Mianowicie widzi wróżki. Ale nie takie dobre, spełniające życzenia. Nie. To by było za piękne. Wróżki są potężnymi i groźnymi istotami, przechadzającymi się beztrosko po świecie śmiertelników, niewidoczne. Aislinn przestrzega zasad gwarantujących jej bezpieczeństwo, jednakże to już nie wystarcza. Musi się zmierzyć ze swym 
przeznaczeniem- staniem się Królową Lata, rządzącą razem z Królem Lata na Letnim Dworze. Ale, żeby nie było przyjemnie, musi przy okazji uratować swój dwór przed nieobliczalną Beirą- Królową Zimy, a tym samym matką Keenana, Króla Lata.

   Nie jest to typowy romans, występuje w nim zamiana ról. Tym razem człowiekiem jest chłopak, Seth, przyjaciel i ukochany Aislinn( potocznie nazywanej Ash), a ona powoli przekształca się we wróżkę.
Główna bohaterka nie przyjęła ze szczęściem tego kim się staje, chciała to cofnąć. Nie dała się zauroczyć Keenanem, wiernie trwała przy Sethcie. Taak! I za to ją lubię.

   Następnym plusem jest, jak już wyżej wymieniłam, okładka. Zachęcająca, piękna, tajemnicza.


   Inną wspaniałą rzeczą tej książki jest skonstruowanie bohaterów. Nie jest to grzeczne towarzystwo.Jednakże Seth jest zbyt wyidealizowany. Nie kłóci się z Ash, nie zdradza jej, grzeczny, zawsze przytuli, pocałuje, pogada, pożyczy kurtkę...


   Miejsce akcji także wkomponowuje się w nastrój.


   "Królowa Lata" jest naprawdę bardzo wciągającą książką zasługującą na masę pochwał. Zawsze będzie wśród moich mniej ulubionych ( nie należy do zaszczytnego grona ulubionych czyli 6/6), w czym utwierdziło mnie przeczytanie następnych części.

Moja ocena: 5/6

niedziela, 13 marca 2011

"Uśmiech Lisy"- Donna Jo Napoli


Autor: Donna Jo Napoli
Tytuł: ,,Uśmiech Lisy"
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 350


   "Jak większość dziewcząt, Elisabetta nigdy nie myślała, że jest piękna. Dopóki nie dostrzegł jej przyjaciel ojca, mistrz Leonardo da Vinci i nie obiecał, że pewnego dnia namaluje jej portret. Właśnie Leonardo poznał młodziutką szlachciankę z synem najznakomitszego florenckiego rodu Giulianem de’ Medici. Na przeszkodzie miłości dwojga młodych stanęły burzliwe dzieje historii. We Florencji nastał czas zmian, pod wpływem fanatycznych przemówień Savonaroli zapłonęły stosy, a najznamienitsze rody w mieście straciły wszystko. Niektórzy życie, niektórzy wolność, inni – musieli udać się na wygnanie. Na tle pasjonujących dziejów renesansu autorka snuje barwną opowieść o wielkich namiętnościach, zdradzieckich intrygach i nieoczekiwanych pożegnaniach."

   Po przeczytaniu powyższego tekstu, myślałam że zapowiada się dość dobra książka. Lecz po kilku pierwszych stronach poczułam zawód.

   Elisabetta na początku książki jest głupiutką dziewczynką, która ciągle nad czymś rozmyśla, lubi pracować i wierzy w miłość. jednakże w jej świecie nie ma na nią czasu. Musi znaleźć męża. Najlepszą okazją było wyprawienie balu w jej 13 urodziny. Podczas przygotowań spotyka Giuliana de'Medici. Wygląda na to, że powoli się w nim zakochuje. Jednakże, przez to że ginie matka Lisy, bal zostaje odwołany. Dziewczyna załamana, przestaje spotykać się z chłopakiem.  Jeśli chcą być razem, muszą pokonać niezliczoną ilość przeszkód.

   W książce doszukałam się kilku literówek, co mnie zdziwiło przez duże Z. Przecież teraz przy książkach pracuje tylu korektorów...

   Drugim problemem był czas. Według mnie za szybko płynął. W ciągu kilku stron Lisa dorasta, wychodzi za mąż, rodzi dzieci. To chyba przebiło narodzenie się 15 dzieci Zbyszka z Bogdańca z "Krzyżaków" H. Sienkiewicza w ciągu jednej strony.

   Denerwowała mnie także Silvia, wieśniaczka, niby przyjaciółka Betty. Ciągle ją obrażała, a potem sztucznie przepraszała. Brała Lisę na litość.

   Tym przez co książka traci jest narracja. Fakt, że jest pamiętnikarska, mogę jakoś przeboleć, ale czas ciągły...

   Autorka nie oddała całego uroku Florencji, co też jest minusem. Mogła tyle napisać, a tu nic.:/

   Ciekawy jest na dobrą sprawę tylko koniec książki- Lisa nie jest Giulianem, tylko z innym mężczynzą. To zasługuje na pochwały.

  Podsumowując, jest to książka, na którą czasu tracić niewarto.

Moja ocena: 2.5/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...