piątek, 25 października 2013

Biegając po Barcelonie #2

Jeśli chodzi o drugi dzień w Barcelonie, zacierałyśmy rączki na czas wolny, dużo czasu wolnego. W między czasie zaliczyliśmy Park Guell, cudowny park miejski z najdłuższą i najwygodniejszą ławką świata. Oczywiście autorstwa mistrza Gaudiego. Co jak co, ale po tym parku mogłabym chodzić godzinami... Minus był taki, że w pewnym momencie pojawiły się chmury i mgła, co w pewnym stopniu uniemożliwiało jakiekolwiek panoramy. Z pomocą przyszedł Palau Nacional na wzgórzu Montjuic, który został zbudowany na World Expo wiele lat temu (bez fundamentów). Wyszedł im tak dobrze, że aż żal było go zburzyć i teraz jest tam muzeum. Najpierw jednak na górę trzeba się wdrapać. Ale widok.. nieziemski! Na prawdę polecam poświęcić nogi!

środa, 23 października 2013

Biegając po Barcelonie #1

To Costa Brava była celem mojej tajemniczej podróży sprzed dwóch tygodni. Plan był taki, żeby do Malgrat de Mar jechać przez Strasburg, na miejscu spędzić ok. pięć dni, wracając zahaczyć o Figueres i Zurych. Dodatkowo mieliśmy w planie jeden dzień w Barcelonie (coś w stylu: śladami Gaudiego), jeden w Gironie, wycieczka do Tossa de Mar i Blanes. W praktyce wyszło jak wyszło, wcześniejsze ustalenia zostały kompletnie zmodyfikowane i z uwagi na to, że w Barcelonie zwiedziliśmy za mało, Tossa de Mar i Blanes i Girona zostały upchnięte w jeden dzień, a do stolicy Katalonii ruszyliśmy jeszcze raz. Zdjęć mam od groma, dlatego też podzieliłam je na dwa dni, w kolejności zwiedzania. Na pierwszy ogień pójdzie Sagrada Familia, La Pedrera, troszkę La Rambli. Na poważniejsze zakupy wybrałyśmy się dnia drugiego - wtedy też wpakowałyśmy się do metra i ruszyłyśmy na Primark (nie chcę myśleć, ile tam wydałam...). 

sobota, 19 października 2013

W świecie Wielkiego Gatsby'ego

Miejscowy milioner Gatsby (Leonardo DiCaprio) po 5 latach spotyka swoją dawną miłość Daisy (Carey Mulligan). Mężczyznę i kobietę łączył kiedyś romans, jednak ich drogi rozeszły się z powodu różnić klasowych. Gatsby wyjechał w poszukiwaniu bogactwa, a Daisy nie czekając na niego, wyszła za mąż za majętnego Toma. Po latach dochodzi między nimi do spotkania. Dawni kochankowie próbują na nowo wzbudzić uczucia do siebie.

czwartek, 17 października 2013

Całe życie na koncertach



Jak w tytule - najchętniej chodziłabym ciągle na koncerty. To jest jedyny moment, kiedy tłum, ścisk, hałas i masa oddechów wokół kompletnie mi nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie - dodają mi wtedy energii na cały tydzień a nawet i na dłużej. Poprawiają mi także humor. I budzą we mnie głód na więcej - po wyjściu z jednego koncertu chcę iść od razu na kolejny i kolejny. Najlepiej dzień później. Ewentualnie w następnym tygodniu / miesiącu.

niedziela, 13 października 2013

Dzień w Strasburgu

Strasburg zaliczyliśmy tak przejazdem - autokar musiał odstać te dziewięć godzin, więc nie mieliśmy wyjścia, trzeba było trochę przekoczować. Zadziwiająco wypoczęta po nocnej podróży (pierwsza tak daleko autokarem w życiu) zaczęłam biegać uroczymi uliczkami tego miasta. Przewodniczka miała masę planów, ale jak to z planami bywa, ciężko je wszystkie zrealizować. Największym uznaniem cieszył się jak zawsze czas wolny - dobra okazja, by uszczuplić swój portfel z szybko topniejących zapasów euro - bo jak nie wydawać, skoro tyle ciekawych rzeczy dookoła?

poniedziałek, 7 października 2013

Kings of Leon, Mechanical Bull

My motivation is gone too soon

Energiczne Supersoaker katowane w rozgłośniach radiowych dawało namiastkę nowego albumu, jednakże ja wciąż przypominałam sobie ich bardziej melancholijne Closer, Sex on fire czy też Pyro. To piosenki, dzięki którym pokochałam wokal Caleba Followilla i towarzystwo jego braci i kuzyna. Teraz poszli trochę w inną stronę. Nie pominęli pięknej ballady Wait for me, którą wypuścili jako drugi singiel, ani paru kawałków dających przysłowiowego kopa, ale w niektórych momentach na płycie po prostu zajeżdża country rockiem.

środa, 2 października 2013

Znikam na chwilę

Jak w tytule. Na troszkę mnie wywieje. Nie żeby już to się nie stało - poprzedni tydzień spędziłam na obozie chemicznym i wróciłam na dwa dni do domu. Coś czuję, że na najbliższym wyjeździe będę dużo zwiedzać i nabiorę energii na czytanie. Tzn. może mi wróci chęć na czytanie. Mogłabym naskrobać coś o nowej płycie Kings of Leon czy Arctic Monkeys, ale jakoś tak nie mam ochoty... :( Wybacz ziemniaczarnio, żem cię pustą uczyniła. 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...