Kinga straciła już wszystko: dom, rodzinę, dziecko i poczucie godności. Wtedy w jej życiu pojawia się Aśka. Kobieta, która kiedyś zrujnowała jej małżeństwo, a teraz wyciąga do niej pomocną dłoń. Czy to wyrzut sumienia, ludzki gest, a może jakiś ukryty plan? Aśka nie zna jeszcze historii dawnej rywalki – historii tak bolesnej i wstrząsającej, że aż trudno to sobie wyobrazić. Czy Aśka zdobędzie zaufanie Bezdomnej? Odkryje, dlaczego Kinga tak sobą gardzi, tak bardzo cierpi? Co zrobi, gdy pozna jej prawdę? Czy w Aśce zwycięży wścibska dziennikarka, czy wrażliwa, czuła na krzywdę innych kobieta?
Nadzieja była czymś nowym wśród dotychczasowej słodkiej i
przyjemnej twórczości Kasi Michalak. Wzruszającą historią o współczesnych
Heathcliffie i Cathy, opowiedzianą w taki sposób, że serca pękały, a łzy się
lały. Można by powiedzieć, że Bezdomna
powinna powtórzyć sukces pośredniczki z tej serii książek poruszających
poważniejsze tematy. W sumie wszystko się na to zapowiadało. Ultra pozytywne
recenzje, ekscytacja autorki opowiadającej o swoim nowym literackim dziecku,
wielki szum na blogu i różne akcje, dzięki którym już miesiąc przed premierą
można było mieć na swojej półce własny egzemplarz.
Wyżej wspomniane doprowadziły do
ogromnego zawodu i pustki w moim sercu, bo miałam przeżywać historię Kingi,
miałam płakać, smarkać, śnić o niej, a lód w moim ciele nawet tknięty nie
został. Nic a nic! W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że autorka
przekombinowała – tyle rzeczy upchnąć na takiej małej ilości stron, tak nie
przystoi! Dla czytelnika książka ma być jednocześnie przyjemnością i wyzwaniem,
a nie kompletną męczarnią! Tak, bardzo się zmęczyłam. Dotrwanie do ostatniej
strony graniczyło z cudem.
A na początku myślałam, że będzie
tak dobrze… Język, nieco wulgarny (przypuszczam, że takie było zamierzenie),
niezwykle mnie irytował, a postacie nie wypadały wiarygodnie. Poplątane z
pomieszanym. Takich ważniejszych bohaterów jest czterech. Wydawało mi się, że
wiem o nich bardzo dużo, jak nie wszystko. Okazało się jednak, że nie wiem nic.
Czyżby spłycenie?
Niestety historia ta jest
kompletnie niedopracowana. Tego, że ciężko się w niej odnaleźć, nawet wspominać
nie będę. Jak można spaprać powieść z TAKIM potencjałem? Miało być o
bezdomnych, może i było, ale nie w taki sposób, w jaki powinno to uderzyć człowieka! Dramatyzm żaden! Zabrakło mi uczuć
w samych uczuciach – nie czułam rozpaczy, niczego nie czułam oprócz chęci, żeby
to się skończyło. Nawet końcówka mną nie wstrząsnęła – jest niezwykle
przesadzona, że aż nieprawdopodobnym się wydaje, żeby przejść tak wiele.
Kasiu, tak uwielbiałam twoje
powieści, a teraz taki zawód mi sprawiłaś! Może Jabłoniowym Wzgórzem uda mi się wybić z aktualnego niewzruszenia
ogarniającego mój umysł. Stawiam 2 z nadzieją, że może parę osób po Bezdomną nie sięgnie i nie zniszczy
sobie postrzegania Ciebie jako dobrej pisarki. Naprawdę jestem zdziwiona, że Ci
nie wyszło. Uważam, że nic bym nie straciła, gdybym po twoją nową książkę nie
sięgnęła. Ba, zaoszczędziłabym parę cennych godzin…
Za egzemplarz dziękuję autorce i wydawnictwu ZNAKliteranova :)
Bardzo mnie ta książka ciekawi :)
OdpowiedzUsuńPóki co mam wiele innych, ciekawszych książek :)
OdpowiedzUsuńO! Co ja tu widzę? :o Ja "Bezdomną" pokochałam, co prawda jest inna niż pozostałe powieści Pani Kasi, ale za tą inność właśnie ją pokochałam ^^
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze twórczości pani Michalak, ale planuję zrobić to w końcu, ponieważ codziennie spotykam się z opiniami na temat jej powieści, a moja ochota ciągle rośnie. Nie ma co ukrywać, że Twoja recenzja "Bezdomnej" jest jedną z niewielu i odbiega od zwyczajowych zachwytów nad tą powieścią. Jednak cieszę się, że nie wszystkie recenzje są mega pochlebne, ponieważ bałabym się rozczarowania "Bezdomną", gdybym sięgnęła po nią, a okazałaby się odbiegać od moich ogromnych oczekiwań spowodowanych ogromem pozytywnych opinii. W takim razie mogę spokojnie sięgać po tę lekturę, wiedząc, że ma i plusy, i minusy. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza negatywna opinia na temat tejże książki. I to właśnie chyba ona najbardziej zachęca mnie do sięgnięcia po "Bezdomną" :P Dziwna jestem, wiem :P
OdpowiedzUsuńTo pierwsza negatywna recenzja tej książki z jaką się spotkałam w ostatnich dniach, ale cieszę się, że ta powieść nie jest znowu taka cacy, bo to byłoby aż dziwne. I tak kupię i przeczytam, jednak upewnię się najpierw że warto wydać parę złotych na tę książkę.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej powieści i muszę przyznać, że nieco ostudziłaś mój entuzjazm. Co prawda, nadal chcę ,,Bezdomną" przeczytać, ale no mam te obawy odnośnie niedopracowania... Szczerze mówiąc, myślałam też, że powieść będzie o wiele grubsza; jak na tyle tematów, które miała poruszać, to myślałam, że trochę stron zajmie. Widać, ,,Bezdomna" najwidoczniej złapała kilka srok za ogon.
OdpowiedzUsuńOjojoj, oby autorka przyjęła godnie Twoje niezadowolenie ;)
OdpowiedzUsuńWcześniej spotkałam raczej recenzje wychwalające tę książkę... Mimo wszystko zamierzam ją przeczytam, prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńTyle słyszałam o twórczości Katarzyny Michalak, więc chyba pora sięgnąć i przekonać się jaka jest ;)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej pani, ale o ile mi wiadomo, to pisze ona raczej obyczajówki. Jednego jestem pewna, znajomości z Panią Michalak nie zacznę od tej książki. Jak myślisz, jaka byłaby dobra tak na początek?
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam na nową recenzję :)Też trochę objechałam książkę...
http://marcepankowy-swiat-ksiazek.blogspot.com/2013/05/lamore-prima-vista.html