czwartek, 16 maja 2013

Petter Watts


Wybuch jądrowy na głębokomorskim ryfcie. Celem ataku był pradawny mikrob – tak żarłoczny, że mógłby doprowadzić do zagłady całej biosfery – oraz garstka amfibiotycznych ludzi zwanych ryfterami, którzy nieumyślnie wypuścili go na zewnątrz po trzech miliardach lat odosobnienia. Powstałe w wyniku wybuchu tsunami pochłonęło wiele milionów istnień. Nie było innego wyboru – ocalenie świata usprawiedliwia przypadkowe ofiary. Gorzej, że ktoś chybił …
Zamiast relaksować się wśród podwodnych potworów, alg i innych żyjątek z ryftu, wychodzimy na powierzchnię. Nie opuszczamy Lenie Clarke, choć nie znaczy to, że będziemy do niej uwiązani łańcuchem. Ta już znacząca postać stała się jeszcze ważniejszą – w tej części jest legendą. A czytelnik ma możliwość poznać Achillesa Desjardnisa, prawołamacza, jego koleżankę Alice, która ma podobne zdolności, a także paletę postaci różnorakich, która przewija się przez te prawie czterysta stron. Nie zabraknie dobrze znanej i lubianej Patricii Rowan, więc nie martwcie się! Ponownie dołączcie do Lenie Clarke w jej podróży ku przeznaczeniu (jak to patetycznie brzmi).

Tak, wyszliśmy na ląd. Tak, nie ogarnia nas to uczucie klaustrofobii charakterystyczne dla Rozgwiazdy. Trochę szkoda, ponieważ Wir stracił ten charakterystyczny klimat. Nadal na każdej stronie czuć niepokój (niewiadomo, skąd on się wziął), ale już nie jesteśmy obezwładniani opisami stacji Beebe. Część druga trylogii pomimo całego geniuszu fabularnego … przynudzała. Za nic nie mogłam się wciągnąć, tylko co chwila przerywałam i przerywałam lekturę.

To jest krótki tekst napędzany tym, że styl Wattsa od Rozgwiazdy za bardzo się nie zmienił, toteż nie za bardzo mam co pisać, jeśli nie chcę się powtarzać. Odsyłam Was do moich odczuć na temat pierwszej części trylogii o ryfterach, jak dla mnie fenomenu literackiego. Wir spodobał mi się mniej, choć pod koniec strony pożerałam z zabójczym tempem i zostałam z uczuciem pustki, bo a) książkę męczyłam dwa tygodnie i nie mogłam sobie przypomnieć, co działo się wcześniej; b) miałam wrażenie, jakby to już był koniec, gdyby nie fakt, że βehemot spoczywa na mojej półce, hehe. 

Rozgwiazda | Wir | βehemot

6 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie sięgnąć po tę serię. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Za serią jakoś szczególnie się nie rozglądałam... I raczej nie będę, ale jak znajdę w bibliotece, to nie pogardzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny blog, będę wpadać częściej :))

    maymiodek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowałaś mnie. Muszę się rozejrzeć za tą serią :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie kusi :D I tak już raczej zostanie :P

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...