Akcja toczy się w prowincjonalnym mieście, wśród uczniów szkoły średniej. Rozwiedziony ojciec narzuca swym dwóm nastoletnim córkom surowe reguły. W myśl jednej z nich młodsza córka może rozglądać się za chłopakiem dopiero wtedy, gdy jej starsza siostra pozna swojego. Problem w tym, że o ile młodsza z sióstr jest pełna uroku i cieszy się popularnością wśród rówieśników, o tyle starsza uchodzi powszechnie za niepospolitą złośnicę. Dwaj uczniowie knują intrygę, by pozyskać ich względy.
Jak
nadeszła faza fantastyczna, o której wspominałam tu, tak odeszła po obejrzeniu Władcy Pierścieni i Hobbita. I teraz przyszła inna faza, taka bardziej romantyczna, na
ładne historie miłosne plus życie nastolatków dookoła świata. To już kiedyś było,
jakoś w wakacje, a teraz faza ta przypomniała sobie o mnie nie tyle, co przez Pretty Little Liars (kończę pierwszy
sezon!), a przez Zakochaną Złośnicę,
bardziej nowoczesną wersję Shakespeare’owskiego Poskromienia Złośnicy.
Koniec
lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, dziewczyna z grymasem na twarzy,
której postać jest niezwykła. Kat to zawzięta feministka, nie bojąca się
uderzyć kogoś słowem lub inną rzeczą, która śmiało wygłasza własne poglądy i
interesuje się światem i literaturą. I muzyką indie rock – trochę taka
dzisiejsza młoda gniewna, lecz widać, że nie buntuje się tak powierzchownie,
jak to niektórzy mają w zwyczaju. Nawet zastanawiałabym się, czy to aby na
pewno jest taki typowy bunt bunt, czy może ona po prostu urodziła się w świecie
dla siebie nieodpowiednim, gdzie dziewczęta to puste istoty piszczące na widok
chłopaka, które cały czas wolny poświęcają na babskie rozmowy typu: moda, chłopaki, moda, chłopaki, moda, omg,
jaka ta moja siostra jest okropna. I to właśnie od Kat zależy, czy jej
siostra będzie mogła się umawiać. Sprawa nie jest tak prosta, na jaką wygląda,
ale wątek Kat i Patricka to jeden z ładniejszych romansów filmowych. Dwoje
ludzi połączonych przez intrygę, dwoje ludzi innych, dwoje ludzi odchodzących
od norm wyznaczanych przez społeczeństwo. Dodatkowo pojawia się problem
nadgorliwego rodzica (w tym wypadku ojca Kat i Bianki), który po odejściu żony
nie radzi sobie za dobrze z wychowywaniem córek, tworzy absurdalne zasady, by
je chronić (córki, nie zasady).
Chwalimy
Julię Stiles za rolę Kat, jej mina wiecznie niezadowolonej to mistrzostwo!
Dalej chwalimy Heatha Ledgera, którego pokochałam za oscarową rolę Jokera, lecz
teraz pokazał się trochę z innej strony, bardziej subtelnie, a nie jak
psychopata. Cały czas wraca do mnie smutek z powodu jego śmierci, bo nikt nie
zaprzeczy, że on nie miał talentu. Postać Patricka Verony, w którą się wcielił,
jest uwielbiana przez nastolatki na całym świecie, może przez to, że pod maską
niebezpiecznego ucznia skrywał osobę delikatną? Dziewczyny lubią złych chłopców
i emo – uświadomiłam sobie to po obejrzeniu najlepszej parodii anime Naruto – Naruto Abridged i w tym wypadku doskonale się to sprawdza.
Wnioski
po filmie – więcej Heatha Ledgera; dajcie mi własnego Heatha Ledgera + Stany
Zjednoczone to dziwny kraj. Przejaskrawiony podział uczniów doskonale to
pokazuje, są pięknisie, są kujony, są kowboje i Ci, co udają rasta (te dwie ostatnie
grupy mnie rozbawiły). Podział na kasty, liczy się ile kto ma kasy, jak jest
popularny, a z zasady im bardziej popularny, tym bardziej próżny. Ci mniej
ważni z boku przyglądają się popularnym, chcąc być takimi samymi. Kat wyłamuje
się z tego schematu, Patrick też, ale Bianca, siostra Kat, tkwi w samym środku.
O, zapomniałam wspomnieć o młodym Josephie Gordon-Levicie, w Incepcji grał świetnie, ale jako
nastolatka też się przyjemnie go ogląda (on i jego filmowe pomysły były sooo
kawaii!)
To
sum up, jestem zachwycona! I potrzebuję więcej takich pociesznych filmów, które
z miejsca poprawiają humor i sprawiają, że w czasie oglądania człowiek się
szczerzy do ekranu, tak jakoś bez powodu. Ścierają się w nim kompletne
przeciwieństwa, niektóre sytuacje są przerysowane, ale doskonale dopełniają
akcję. Stawiam 5 i zachęcam wszystkich, którzy pragną ciepłej historii na
wieczór, przy której mogą płakać i się śmiać, a nie będzie to kompletny
zapychacz czasu, bo i wynieść coś można z niego. O, i można cofnąć się trochę w
czasie (trochę – o minimum dziesięć lat) i powspominać, jak się wtedy żyło, co
było na topie. Właśnie! Muzyka była genialna! A żeby podsumować film
w jednym zdaniu – świetna historia o amerykańskich nastolatkach okraszona dużą
dawką humoru i nastroju z końca dwudziestego wieku. Chcę więcej-!
O filmie słyszałam, jednakże jeszcze go nie obejrzałam. Koniecznie muszę to nadrobić! ^^
OdpowiedzUsuńps. Na moim blogu właśnie wystartował konkurs, w którym do wygrania "Giń" Hanny Winter.
Szczegóły tutaj:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/2013/01/zimowy-konkursik-3.html
Heath był moim ulubionym aktorem i oglądałam chyba wszystkie filmy, w jakich występował - ten również. Grał w nim fenomenalnie, tak samo z resztą jak chociażby w Batmanie. Film już dawno zaliczony do "ulubionych", często do niego wracam. Jedyne, czego w nim nie lubię to Joseph. Młody jakoś mnie nie urzeka, ale w starszych filmach, właśnie m.in. w Incepcji go uwielbiam - polecam też (500) Days of Summer - genialny :)
OdpowiedzUsuńMiało być: starszy w filmach* :)
Usuńbardzo lubię ten film, oglądałam go już kilka razy :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEN FILM!
OdpowiedzUsuńKOCHAM PATRICKA!
KOCHAM HEATHA LEDGERA! (ożyj, człowieku! Wróć do świata żywych, pliiiiiiis!)
Btw, właśnie sobie uzmysłowiłam, że przez całą lekturę Trylogii Czasu Gideona wyobrażałam sobie właśnie jak Patricka xD
Oglądałam "Zakochaną złośnicę" kilkanaście razy i za każdym razem śmiałam się w tych samych momentach :) Co do Heatha Ledgera - dlaczego on umarł?????? gdy się o tym dowiedziałam była załamana. Czasem oglądam komedię tylko po to by przypomnieć sobie tego faceta!.
OdpowiedzUsuńOsobiście uwielbiam ten film. I tego aktora. Wielka szkoda, że umarł tak młodo
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film jakiś czas temu i naprawdę mi się spodobał. Przyjemnie się go ogląda :)
OdpowiedzUsuńTen film jest po prostu fantastyczny! mogłabym go oglądać kilka razy dziennie :)
OdpowiedzUsuńHeatha Ledgera darzę wielkim uczuciem i szacunkiem już od dawna. Szkoda, że nie będziemy mogli podziwiać jego gry aktorskiej... Był naprawdę świetnym i obiecującym aktorem!
OdpowiedzUsuńCo do Zakochanej złośnicy... film ten oglądałam niezliczoną ilość razy :D Należy do moich ulubionych, tego gatunku ;)
Oglądałam ten film, a nawet czytałam książkę Szekspira, która nijak nie jest podobna do tego filmu.
OdpowiedzUsuńAktorka należy do grona osób, które grają jakby im na niczym nie zależało, a film mimo swojej banalności są świetne!
Zakochaną złośnicę obejrzę na pewno, przede wszystkim dlatego że gra tu Heath Ledger [którego również wielbię, bo facet naprawdę potrafił grać:)], a poza tym duża dawka humoru i dobra muzyka - jestem na tak! :)
OdpowiedzUsuńSihhinne, nie obraź się, ale ta recenzja jest napisana totalnie bez ładu i składu. W połowie zdania gubią Ci się myśli i podmioty, a zapożyczenia z innych języków wychodzą dość... dziwnie. Chyba pisałaś to dalej pod wypływem filmu, który zalicza się do grona moich faworytów i który naprawdę jest dobry ;)
OdpowiedzUsuńYup, moze cos w tym jest, choc ostatnio mowie i mysle w podobny sposob, istna sieczka. Przerazajace. I dlatego tez staram sie unikac nazywania tego, co pisze recenzjami, wlasnie przez taka sieczke, ktora czesto wychodzi ze mnie pod wplywem emocji. Spokojnie, nie obrazam sie za takie rzeczy, jestem w sumie wdzieczna, ze zwrocilas na to uwage;)
Usuń;) Mam takie dni, kiedy spod mojego "pióra" wychodzą tylko takie zdania. Mam wtedy natłok myśli i ciężko mi coś sensownego sklecić. Ale jest też dobra strona tego stanu - jeśli piszesz jakieś opowiadanie, czy cokolwiek takiego twórczego, to takie dni bardzo pomagają. Zapisujesz sobie wtedy taką burzę skojarzeń itd., a następnego dnia możesz znaleźć kilka perełek myślowych :)
UsuńJa się po prostu zdziwiłam, bo dawno nie czytałam nic równie spontanicznego :D
Uwielbiam film, ahhh mogę oglądać go cały czas:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "Zakochaną złośnicę". A wiesz, że jest też serial? Jak za pierwszym razem spróbowałam oglądnąć to nie dotrwałam do końca pierwszego odcinka. Widać, że ogromnie przejaskrawiony, dla młodszych odbiorców. Ale potem sobie o nim przypomniałam, chwilę ubolewałam nad tym, że Patrick jest tutaj brzydki (wg. mnie), ale w końcu skuszona wątkiem Kat i Patricka (który ostatecznie wypada nie najgorzej), podjęłam kolejną próbę i oglądnęłam wszystkie odcinki jakie znalazłam w sieci. Mocno średni, ale jak ma się odpowiedni nastrój to można obejrzeć.
OdpowiedzUsuń