Mój
nowy przyjaciel ma na imię Adaś. To grzeczny kindelek, który z chęcią spełnia
prawie wszystkie moje prośby. Zmienia strony, włącza książki, przeglądarkę
uruchamia, puszcza mi muzykę, tłumaczy słowa, czego można by jeszcze chcieć?
Adam to dobry Kindle Touch 4 z WiFi. On lubi mnie, a ja jego. Choć początki
były trudne.
Tajemnicza
paczka podchoinkowa zawierała tajemniczo wyglądające pudełko, w którym było
kolejne pudełko, już nie tajemnicze, bo z logiem amazona. Amazon = Kindle, lecz
zorientowałam się o tym dopiero po otworzeniu pudełka numer dwa. Wcześniej
miałam do czynienia z wielkim jak kartka A4 Pocketbookiem pewnej istoty, która
użyczyła mi go, bym mogła przeczytać pewną rzecz. Pocketbook potem powrócił do
właścicielki, a moja rodzicielka potajemnie zaczęła kombinować z czytnikami –
takim oto sposobem dostałam swój.
Co
mnie zadziwiło – ale Adaś jest mały! Maluśki! Poręczny! I PDFy dziwnie czyta,
jak obrazy, że jedyną szansą na powiększenie czcionki jest landscape mode,
dobrodziejstwo dodane w tej wersji. Można się więc bawić w czytanie bokiem
jednej strony podzielonej na trzy, bądź przekonwertować sobie plik na MOBI,
rozszerzenie Kindlowie. Przemobiowałam dwa pliki, ale chyba robię coś nie tak,
gdyż mam dziury w tekście, np. w środku zdania. Ale da się przyzwyczaić. MOBI
takie ściągnięte, np. moje Lemy, czyta się świetnie, można powiększać i
pomniejszać czcionki, dodawać notatki, podkreślać, zakładkować, ahhh, raj dla
książkoholika. Dodatkowo, ekran jest papieropodobny, czyli nie psuje oczek i nie czyni mnie kretem.
Przestawianie
się jednak z papieru na urządzenie jest procesem żmudnym, aczkolwiek możliwym.
Lód w moim sercu powoli zaczyna topnieć, odkąd Adaś zamieszkał na stercie
książek, nie jestem już tak wielką przeciwniczką czytników, powoli staje się
zwolenniczką. Tylko jest taki jeden drobny kłopot – ceny ebooków. Parę złotych
niższe niż wersji papierowych, ale wciąż nie są to małe pieniądze. Jedyną
szansą na nabycie czegoś taniej jest zawzięte śledzenie promocji na np.
swiatczytnikow.pl – świetna strona o czytnikach, sklepach internetowych i
promocjach, czyli wszystko, co świeżo upieczonemu posiadaczowi się przyda.
I
jak jest teraz? Dobrze jest. Czytam sobie od ponad tygodnia Dzienniki Gwiazdowe Lema – tak długo,
gdyż to nie łatwa historia, ale jak się człowiek wciągnie, to nie ma przebacz,
trzeba skończyć daną podróż! Potrzebuję kupić jeszcze pokrowiec, już powoli
zaczynam się za takowym oglądać, chciałabym jakiś kolorowy, może skórzany, żeby
wytrzymały i przyjemy w dotyku był. Coraz bardziej się przekonuję, przechodzę
na czytnikową stronę mocy. Lecz nie twierdzę, że Kindle to jeden jedyny
najlepszy, bo miałam styczność tylko z Pocketbookiem i Onyxem, NOOKi i te inne
poznam może przy innej okazji.
Czytnik
to na pewno fajna rzecz. Poręczny, mały, nie da się zagiąć stron, bo on ich nie
posiada, okładki też się nie zniszczy (można co najmniej obudowę), bateria
trzyma długo, nic tylko czytać i czytać na nim! I na wakacje nie trzeba
dźwigać, jak w moim przypadku, piętnastu tomiszcz, można czytnik i cieszyć się
wypoczynkiem z książką elektroniczną i ebookami. Chyba kupię sobie Życie Pi. Ładna promocja jest. Kusi
mnie. Kupić czy nie kupić? Tylko kiedy ja to przeczytam? Murakami przecież
czeka. Jak myślicie, kupić czy nie kupić?
*Z cyklu, kiedy to Sihh męczy Lema, bądź zamiast się starać i czytać, ogląda seriale i gra w demówki na PS3*
Hahahahha... świetny post! Czytałam go z uśmiechem na twarzy, super :) Ja nadal zastanawiam się nad czytnikiem i jestem coraz bardziej przekonana, choć nadal niewystarczająco :P
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Oj, może kiedyś się przekonasz :D
Usuńja chyba wole zwykłe książki. choć minus w nich jest taki że jak gdzies sie jedzie to trochę książka waży :( cóż. Ważne że Tobie się taki Adaś podoba :P
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent, ale ja jednak się na niego nie skuszę.
OdpowiedzUsuńWiem jaka to radość z posiadania czytnika, bo sama mam Kindle 3 i po prostu go uwielbiam, choć dawno na nim nie czytałam. Czytnik to dobre i przydatne urządzenie. Życzę jak najlepszych i najciekawszych e-booków przeczytanych na nim. :)
OdpowiedzUsuńTroszkę przekonałaś mnie do niego. Może pomyśle nad jego kupnem. :)
OdpowiedzUsuńteż mam czytnik i już nie wyobrażam sobie, aby go nie było :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam sobie eReadera firmy Vedia i również jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć taki gadżet ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też dostałam czytnik na święta :D I mam sposób na pdfy! Ściągniej sobie program Calibre, jest bezpłatny, bardzo intuicyjny i w mig zmienia pdfy (oraz wszelkie inne formaty) na mobi :) A z mobi możesz zrobić już wszystko na kindelku :D
OdpowiedzUsuńWg na początku nie byłam przekonana do czytników ebooków, ale teraz jestem zachwycona. Tak łatwo czyta się teraz na lekcjach, bo jest malutki i poręczny, tak że nauczyciel go nie widzi :)
Mam Calibre i to wlasnie on mi jakos chinsko PDFy zformatowal.
UsuńTo dziwne, u mnie działa bezbłędnie, mogę podkreślać, powiększać, dodawać notatki i tak dalej. Może pokombinuj w ustawieniach konwertowana, może coś tam się poprzestawiało? :)
UsuńAch, cieszę się, że Ci się podoba Lem :3. Nawet jeśli się trochę nad nim męczysz. A o oglądaniu seriali to ty mi nawet nie mów, bo przez naszą ostatnią rozmowę, przypomniało mi się o Królu Szamanów, więc dzisiaj miałam z nim maraton, dzięki któremu ogarnęłam 20 odcinków (+ 10 sobotniej nocy).
OdpowiedzUsuńMówiłam ci już, jak strasznie ci zazdroszczę kindelka?
Aaaaa! Shaman King! Jenny oglada animca <3 BTW, sciagnelam sobie demo DmC. Juz kocham te gre i siekanie demonow:3
UsuńJa niestety nie chciałabym mieć takiego czytnika:) zdecydowanie wole książki papierowe, dlatego przy nich zostaje jak na razie:)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. Zdecydowanie wolę wersje papierowe, chociaż nic na czytniku nie miałam okazji czytać.
OdpowiedzUsuń