Magowie skrywają mroczny sekret. Czerpią moc z dusz ludzi, wykradając im życiową energię. Do tajemnicy dopuszczani są tylko mężczyźni, kobiety mogą być jedynie czarownicami – korzystając z ognia władnej duszy, każde użycie magii okupują skróceniem życia. odwieczny porządek zburzy Kamala, młoda kobieta, która poznała sekret magów i jako pierwsza chce zostać Magistrem. Ci jednak woleliby ujrzeć ją martwą, niż przyjąć w swoje szeregi. Tymczasem na północy budzi się dawno zapomniane zło, gotowe znów zagrozić krainie ludzi.
Dobra
fantastyka to gruba fantastyka. Za każdym razem wychodzę z tego założenia. Lecz
gruba to pojecie względne. Dla każdego może znaczyć inną objętość, dla mnie to
powyżej czterystu, pięciuset stron. Jeśli powieść ma dwieście stron to ciężko
jest autorowi wprowadzić potrzebne opisy lokacji, bohaterów, zgrabnie
poprowadzić akcję i ją rozwinąć w satysfakcjonujący sposób. Uczta Dusz ma sześćset stron. I to nadal
na swój sposób za mało.
Według
opisu główną bohaterką jest Kamala. Nie. Trudno jest wybrać jednego głównego
bohatera, gdyż różnorodne wątki wzajemnie się przeplatają, lecz żaden z nich
nie przeważa. Mamy Andovana, księcia, który upozorował swą śmierć, by odkryć,
co lub kto go wyniszcza; mamy Gwynofar, żonę króla, która toczy swoją własną
wojnę z mężem i jego nowym Magistrem; mamy Sidreę, Królową Wiedźmę, która stara
się oszukać przeznaczenie; mamy Colivara, sprytnego Magistra, który prowadzi
tajemniczą grę. A do tego jeszcze wiele innych postaci, których drobne czyny
wpływają na los innych, postaci, które nieświadome są swojej roli odgrywanej w
teatrze – świecie.
Anne
Bishop kobiety przedstawiła jako te silniejsze, bardziej uprzywilejowane. Celia
S. Friedman wybrała inną drogę – u niej to mężczyźni mają prawo czerpać z dusz
innych i zyskać nieśmiertelność, a kobiety sprowadzają same na siebie śmierć.
Biorąc pod uwagę historię całego świata, Uczta
Dusz to opis innego wymiaru, który być może gdzieś istnieje. Realia są te
same, różnią się tylko szczegółami. Idea czerpania mocy z esencji życiowej to
coś świetnego. Zachwyciła mnie i nie tylko mnie, przecież pierwsza część cyklu
o Magistrach jest wychwalana przez większość czytelników. Dodatkowo, wydawać by
się mogło, że to dawno zapomniane zło będzie czymś absurdalnym, bądź pojawi się
znikąd bez wytłumaczenia czym naprawdę jest – tylko przyspieszy akcję. W tym
przypadku udało się autorce utrzymać jednostajnie przyspieszające tempo, ale
wątki nie były w tym pędzie pomijane czy spłycane.
Przez moment miałam wrażenie, że czytam, ale
jednak jestem gdzieś obok, nie wchodzę w historię, lecz egzystuję jako
obserwator. Na początku nie mogłam się wciągać, w czasie lektury słuchałam
muzyki i to ona była bardziej interesująca niż książka. Silna wola może
zdziałać wiele i nie dałam się zagiąć wszystkim odwracaczom uwagi. Uczta Dusz to idealna pozycja dla osób,
które nie lubią dłużących się powieści (te sześćset stron mija ekspresowo),
oczekują dobrego stylu pisania i naprawdę ciekawej historii. O tak doskonale przedstawionych konsekwencjach władzy można czytać wciąż i wciąż. Będzie piątka i z
nadzieją na jeszcze lepsze wstrząsanie moimi emocjami sięgam po część drugą – Skrzydła Gniewu, która poczekuje na
mojej półce.
Dziękuję wydawnictwu Prószyński za egzemplarz! : )
Ta książka niespecjalnie do mnie przemawia, dlatego te tytuł sobie odpuszczę. :3
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie bardzo ciągnie mnie do tej książki, więc na chwilę obecną sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonany, chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńKsiążka była niezła, racja, ale nie na tyle dobra, bym mogła sięgnąć po kontynuację.
OdpowiedzUsuńA czy Trudi Canavan nie miała podobnego pomysłu? Czy może to zupełnie błędne skojarzenie?
OdpowiedzUsuńTeż mi to przyszło na myśl! I tak sobie czytam tę Ucztę Dusz i czytam, a w głowie taka lampka - oooo, coś mi tu Gildią Magów pachnie. Jak to pisałam, Trudi chyba uciekła mi z głowy O__O
UsuńKsiążka już czeka na półce, więc to tylko kwestia czasu, aż się za nią wezmę :)
OdpowiedzUsuńksiążka kusi samym tytułem, ale jakoś mnie nie przekonałaś do jej czytania :(
OdpowiedzUsuńKurczę, może to przez to, że dzisiaj ledwo żywa, a może to przez późną porę, ale jakoś do samego końca recki nie wiedziałam czy książka ci się spodobała, czy nie O.o
OdpowiedzUsuńCzekam na relację ze "Skrzydeł gniewu" :)
Brzmi dość ciekawie, więc pewnie w końcu po nią sięgnę. Nie jestem pewna tylko kiedy :P
OdpowiedzUsuńHej zostałaś zaproszona przeze mnie do zabawy The Versatile Blogger. :)
OdpowiedzUsuń