Płyta
przyszła jakoś po premierze, czyli w październiku. Słuchać jej na poważnie
zaczęłam dopiero teraz. Geniusz. Ale najpierw mi kompletnie nie podeszła, ot,
taka rąbanka. Teraz się złamałam i ruszyłam z przesłuchiwaniem. Jeden, drugi,
trzeci pyk na wieży, Black Traffic
leci po raz kolejny. I zauważyłam jedno – Skunk Anansie na tej płycie pokazują,
że potrafią nie tylko grać mocno a na lekkie i spokojne utwory też ich stać.
Głos
Skin nigdy zazwyczaj mnie nie irytował, dokładniej pisząc, obojętny mi był.
Znam parę piosenek, w których go uwielbiam, ale nie jest to miłość tak wielka,
aby zaraz zapoznawać się z zespołem. Ich najnowsza płyta w gruncie rzeczy jest
dobra, pomimo tego pierwszego, niezbyt pozytywnego wrażenia. Nie trafi w gusta
osób wolących 100% smętnych ballad. Ale wyraziste dźwięki i momentalne krzyki
wokalistki do mnie trafiły. Dobrym przykładem jest utwór Sad Sad Sad, który daje mi niesamowitego kopa i sprawia, że mam
ochotę kicać po pokoju. Z Satisfied? jest
identycznie!
Na
dobrą sprawę płytę można podzielić na dwie części – tę mocniejszą i tę
łagodniejszą. Lecz ten podział nie jest tak wyraźny, gdyż kawałki się
przeplatają. Mamy spokojne i poruszające I
Hope You Get To Meet You Hero ze ślicznymi skrzypcami na wstępie, mamy
nieco melancholijne Our Summer Kills The
Sun, mamy popularne I Believed In You,
kolejny utwór pełen energii, który daje mi wewnętrzną moc. Pierwszy numer na trackliście,
I Will Break You, może dać złudne
wrażenie, że cały krążek będzie utrzymany w tym właśnie nastroju. I dlatego nie
należy oceniać po pozorach, bo można się nieźle nadziać i przeoczyć coś interesującego – na szczęście nie dałam
się tak złapać.
Miało
być dłużej o tej płycie, nie wyszło, wybaczcie. Po prostu oprócz tego, że jest
dobra i różnorodna, że głos Skin ujawnił się mi w całej okazałości i że gitary
w utworach Skunk Anansie to bajka, nie ma co więcej pisać. Wystawiam mocną
piątkę, bo całokształt naprawdę się mi spodobał i sprawił, że chcę trochę
pogrzebać w ich twórczości, może znaleźć jakieś ciekawe utwory (już kiedyś tak
szukałam i natrafiłam na Beacuse of You
i Weak, istną ucztę dla uszu).
~*~
Przez Dzienniki Gwiazdowe miałam mały zastój, ale Norwegian Wood Murakamiego sprawnie go pokonała, lecz na razie tekstu o tej książce nie będzie, gdyż brakuje mi w niej parudziesięciu stron i dopóki nie zdobędę kompletnego egzemplarza, nie napiszę niczego konstruktywnego.
A ja bardzo lubię tę płytę, jak i całą twórczość zespołu. taki gust muzyczny:)
OdpowiedzUsuńOo :) Niektóre kawałki są faktycznie dobre i ciekawe! :>
OdpowiedzUsuń