czwartek, 18 kwietnia 2013

Libba Bray, Mroczny Sekret


Szesnastoletnia Gemma Doyle w niczym nie przypomina swoich rówieśniczek – panien o nienagannych manierach, które grzecznie odpowiadają na pytania i marzą o bogatym zamążpójściu. Gemma, osóbka uparta i przekorna, trafia do londyńskiej Akademii Spence po tragedii, która spotyka jej rodzinę w Indiach. Dziewczyna jest samotna, dręczy ją poczucie winy i nękają wizje przyszłości, które mają tę paskudną cechę, że zawsze się spełniają. Nie jest jednak zupełnie sama… Jej śladem podąża tajemniczy młodzieniec, który utrzymuje, ze ma ją chronić przed mrocznymi siłami. W Spence Gemma zaprzyjaźnia się z najbardziej wpływowymi dziewczętami, odkrywa w sobie nadprzyrodzone zdolności, a także dowiaduje się o dawnych powiązaniach swojej matki z tajnym stowarzyszeniem nazywanym Zakonem. Tutaj czeka na nią przeznaczenie… jeśli tylko będzie potrafiła w nie uwierzyć.

Trzy ostatnie powieści, które przeczytałam, miały akcję osadzoną w dziewiętnastym wieku, z czego dwie powstały  niedawno. I jakkolwiek zdecydowanie wolę uznawać Austen niż Bray jako wskaźnik poziomu życia w Anglii w erze wiktoriańskiej, tak preferuję Bray od Clare. Obydwie mają niewątpliwie ciekawe pióro, ale Libba Bray zdecydowanie wybija się ponad Cassandrę. Na stronach jej powieści czuć więcej serca, a mniej komercji…

Autorka w Mrocznym Sekrecie nie skupia się aż tak mocno na tle wydarzeń. Nie mamy Mickiewiczowych opisów lasów, łąk, kamieni, krzaków, strumyków, czy czegoś innego stworzonego przez naturę. Osoby z niezbyt wytrenowaną wyobraźnią mogą nawet mieć problem z imaginacją samej Akademii Spence! Jednakże nie martwicie się, w wielu przypadkach bywa gorzej, np. niby został nam przybliżony wygląd bohatera, ale w tak nieatrakcyjny sposób, że nadal nie wiemy, jaki ma kolor włosów. Brzmi nieco nieprawdopodobnie, wiem, lecz spotkałam się z tym nie raz i niestety muszę przyznać, że oczy me krwawiły obficie.

Czy stadkiem owieczek można nazwać kobiety? Nie w dzisiejszych czasach oczywiście, kiedyś. Libba Bray słusznie użyła tego zwrotu, a także buntowniczej postawy Gemmy Doyle, żeby ukazać niesprawiedliwość społeczeństwa. Tak, to już było. Tak, to nie ważne, że już było. W Mrocznym Sekrecie jest to wyraźnie pokazane, dla wprawnego oka spycha nawet cały wątek związany z Zakonem. Zestawione są ze sobą bohaterki kontrastujące, biedna, nie grzesząca urodą, lecz posiadająca boski głos Ann; śliczna Pippa z pewną przypadłością; Gemma przeciwstawiająca się konwenansom i Felicity, kolejna buntowniczka w świecie Akademii Spence. Na ich przykładzie nierówności pokazane są wprost idealnie, zasiewają w głowie myśl: co by ze mną było, gdybym urodziła się więcej niż sto lat temu?

Czegokolwiek byście nie pisali, ta historia nie jest AŻ tak szablonowa jak mogłoby się wydawać. Jasne, nie brakuje masy typowych dla aktualnych nurtów w powieściach dla nastolatek rozwiązań, ale autorka nie pisała Mrocznego Sekretu w dobie Zmierzchu, tylko przed wielkim sukcesem szarej Belli i błyszczącego Edwarda. Ten fakt działa na korzyść. Wątek romantyczny występuje, ale jest z nim tak jak z kobietą Bonda w Skyfall, czyli jest, ale go nie ma, potem może będzie trochę więcej, albo trochę mniej. Dlaczego powtarzam sobie historię Gemmy? Bo pożyczyłam komuś Dary Anioła….

Boli mnie spłycenie paru charakterów, ale nie oszukujmy się, zbyt wiele filozoficznych rozważań i skupienie się na psychicznym problemach, a co za tym okrojenie wartkiej akcji zniechęciłoby wiele mózgów. Z łezką w oku będę wspominać Gemmę i trylogia o niej już od dawna znajduje się na honorowym miejscu pomiędzy seriami, do których mam niezwykły sentyment i nigdy przenigdy ich nikomu nie oddam. To chyba o czymś świadczy, nieprawdaż?

10 komentarzy:

  1. Fabuła wydaje się dosyć ciekawa, ale trochę szkoda, że autorka nie przyłożyła się bardziej do nakreślenia tła wydarzeń. Wyobraźnię mam dużą, ale pomimo tego lubię opisy w książkach (o ile nie są zbyt obszerne) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecałaś, pamiętam, mam w planach - brakuje mi tylko do kompletu drugiego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecałam Ci ją do przeczytania w trybie natychmiastowym :D

      Usuń
  3. Dokładnie w tym samym miejscu umieściłam serię Pani Libby Bray, gdy skończyłam czytać miałam w sercu pustkę, nadal wspominam tę książkę ;)

    Pozdrawiam ;)
    http://studnia-pelna-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka leży u mnie i leży, aż grzech się przyznać, że nie czytałam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedna z moich ulubionych trylogii, tylko irytowałam sie przy ostatnim tomie, że jest najgrubszy ze wszystkich i nie mogę go w dwa dni przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czytałam 2 tom i jest SWIETNY!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam okazji jeszcze przeczytać... A szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Sis, ty zła kobieto, usunęłaś poprzedniego posta!

    Czytałam tylko podsumowanie recki (wybacz!), ale to dlatego, że serię mam w planach (dwie pierwsze części już czekają na swoją kolej na półce :3). Nie jestem pewna czy Mroczny sekret to książka w moim stylu, ale pożyjemy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam ją u bibliotece, więc teraz z chęcią po nią sięgnę. ;)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...