czwartek, 14 lutego 2013

Poradnik Pozytywnego Myślenia (2012), reż. David O. Russell [filmowo]



Były nauczyciel, Pat Solitano (Bradley Cooper), znalazł się na życiowym zakręcie. Po tym, jak stracił pracę, dom, oraz żonę, ostatnie osiem miesięcy spędził w szpitalu psychiatrycznym. Po zwolnieniu ze szpitala w wyjściu na prostą pomagają mu rodzice - Patrick senior i Dolores (Robert De Niro i Jacki Weaver). Pat jest zdeterminowany, by po okresie separacji odbudować relacje z żoną i wrócić do niej. Wszystko jednak komplikuje się na nowo, kiedy spotyka on na swojej drodze tajemniczą i samotną nieznajomą, Tiffany (Jennifer Lawrence).

Na film wybrałam się z dwóch głównych powodów – bo Nyx wychwalała, a ja właśnie mam ferie, więc… Do tego dochodzi trailer, który bardzo mnie zachęcił; a także moja potrzeba obejrzenia jakiegoś cięższego komediodramatu romantycznego. I jeszcze jak zobaczyłam, ile to nominacji do Oscara ma… To zarezerwowałam bilety w gigantycznej sali w Cinema City (jak do niej weszłam, to mi oczy na wierzch wyszły, bo taka wielka, zapomniałam, jakie to uczucie siedzieć w tym ostatnim rzędzie i patrzeć na ekran z góry).

Czego się spodziewałam? Dobrej historii. Masy śmiechu. Trochę wzruszeń. Być może skupienia się na tańcu. Dużo ciekawych gagów. Dobrą historię dostałam, ale trailer nie oddaje całości Poradnika Pozytywnego Myślenia. Daje nam mały zarys tego, co będzie nas w kinie czekać. Nie możemy przewidzieć złożoności fabuły, bohaterów, akcji! Nie możemy przewidzieć, że to będzie niezwykły obraz, że to będzie aż tak nieprzewidywalne i aż tak oryginalne. Pat i Tiffany to fantastycznie wykreowane postacie, które z przyjemnością ogląda się na ekranie, analizuje ich zachowania, motywy. Szczegółowe zbliżenia kamer ułatwiają nam to zadanie, pozwalają się skupić na emocjach bohaterów a nie na otoczeniu, które jest tylko tłem, niczym ważnym. Tak, ten film głównie opowiada o emocjach, więc nie jest ultra dynamiczny, choć zakładam, że ciężko jest na nim zasnąć.

Nie zabrakło moich wzruszeń, śmiechów i prychania – to ostatnie można było zaobserwować w trakcie wszystkich scen dotyczących zakładów (prychanie było oznaką aprobaty co do ukazania istoty i następstw takowych zakładów). Co więcej, genialnie zostały przedstawione osobowości rodziny i znajomych naszego głównego bohatera – jego ojciec, grany przez Roberta De Niro (wyszło mu świetnie!) ma nerwicę natręctw, a jego matka wiedzie ciężkie życie – musi zmagać się z dość problematycznymi mężem i synem (przykładem może być już popularna scena z latającym Hemingway’em, bądź przestawianie pilotów).

Nie było sztampowo, nie było szablonowo, było inaczej. Głównie przez to, że i postać grana przez Jennifer Lawrence i ta grana przez Bradley’a Cooper’a miała ciemną i niezbyt nadającą się do chwalenia przeszłość . Mieli swoje problemy, sekrety, własne demony, ale starali się na swój sposób z nimi walczyć i przypadek sprawił, że sobie pomogli. Co byśmy zrobili bez tych zbiegów okoliczności, które łączą bądź dzielą ludzi?


Excelsior! Szukajmy światełka w tunelu! – te słowa doskonale oddają treść filmu. Lecz widz nie będzie na siłę przekonywany, że trzeba być optymistą, że trzeba cieszyć się z drobnostek. Ta wiedza przychodzi po seansie, gdy umysł rozpoczyna powolne przetrawianie wszelkich elementów i szczegółów. Ale tak, zgadzam się, szukajmy światełka w tunelu! Nasza egzystencja będzie niezaprzeczalnie prostsza i przyjemniejsza, bo życie jest krótkie, więc lepiej spędzać je uśmiechniętym. Na przykład uśmiechając się podczas odtwarzania Poradnika Pozytywnego Myślenia.

I takim oto optymistycznym akcentem urozmaicam trochę treść bloga, bo niedługo zrobi się smutniej – w planach mam napisanie czegoś o Nędznikach, Lincolnie i Django. A Silver Linings Playbook zasługuje według mnie na mocną 5! Nie jestem pewna, czy Jennifer Lawrence dostanie tego Oscara – aż tak zachwycona jej rolą nie byłam, ale jak jednak dostanie, to cieszyć się będę. I naprawdę polecam Wam ten film – jest świetny! Miły dla oczu, uszu i umysłu, poprawia humor, choć zmusza do myślenia, pozwala nam się odprężyć, choć nie jest to typowa strata czasu. I dialogi rozbawiają, o tak, bo i Pat i Tiffany są prostolinijni i szczerzy, nie panują nad swoimi językami, więc w trakcie ich spotkań wynika wiele komicznych sytuacji. 

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam Jennifer, uwielbiam De Niro, a sam tytuł jest czymś, czego potrzebuję, bo niestety, nie zawsze potrafię myśleć pozytywnie ;) Chyba się wybiorę, jak tylko wyzdrowieję.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że napisałeś tę recenzję, bo w piątek wybieram się na maraton do kina i m.in ten film będzie wyświetlany :) Dzięki Tobie jeszcze bardziej nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W najbliższym czasie zabiorę się za ten film. Już od dłuższego czasu planuję go obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. byłam w kinie, film jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film do mnie zupełnie nie przemówił. Nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Omnomnomnomnom... "Poradnik pozytywnego myślenia"... Kiedyś myślałam, że dam sobie radę bez obejrzenia tego filmu, ale po twojej recce doszłam do wniosku, że muszę go obejrzeć *_____*. Do kina, niestety, nie będę mogła się udać, ale może kiedyś... w domowym zaciszu... :D

    Happy Valetine's Day, sis! :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tylko zobaczyłam zwiastun (jeszcze długo przed Oscarami) byłam pewna, ze muszę (po prostu mu-szę) zobaczyć ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na film do kina nie poszłabym ale jak będzie można na imternecie obejrzeć to czemu nie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. coś tam słyszałam o tym filmie
    może i obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie mam w planach. Chciałabym tylko najpierw zabrać się za książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dosłownie 10 minut temu skończyłam oglądać. :D Na kompie, a nie w kinie wprawdzie, ale tak wolę. Cudowny film! Jak osoba wielce płaczliwa, cały czas ryczałam, albo ze śmiechu, albo ze wzruszenia. :D

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...