Empireum, ogromny statek kosmiczny, jest jedynym światem, jaki znają Waverly i Kieran. Tutaj się urodzili. Tutaj dorastają. Należą do grupy wybranych, których celem jest odnalezienie i zaludnienie nowej Ziemi. Obydwoje znają swoje role – on zostanie w przyszłości kapitanem jednostki, ona będzie stała u jego boku. Dzieci ich dzieci będą dorastać na nieznanej planecie… Przygotowani na zagrożenia z kosmosu, przyszli koloniści nie wzięli pod uwagę jednej możliwości –zdrady. Gdy Nowy Horyzont, statek-bliźniak, nieoczekiwanie atakuje, zaskoczeni agresją ze strony sprzymierzeńców mieszkańcy Empireum nie potrafią się bronić. Dorośli zostają zlikwidowani. Młode kobiety porwane. Na statku pozostają tylko niedoświadczeni chłopcy. Na początku ocalałymi rządzi lęk. Potem zaczyna się walka o władzę. Nowy Horyzont nie zaatakował bez powodu. Waverly odkrywa, że ukochana przez mieszkańców przywódczyni ma wobec niej oraz innych porwanych bardzo konkretne plany – plany, w których dziewczyna nie ma zamiaru wziąć udziału.
Czy
Wam też zajeżdża to W otchłani? To
chyba przez miejsce akcji. Ale w trakcie lektury bardziej przypominało mi się Jutro – pewnie z uwagi na inwazję. Aż
naszła mnie chęć, żeby ponownie sobie tę serię powtórzyć! A przez Blask zarwałam nockę. Jakoś tak mnie
wciągnęło. Dokładniej, wciągnęła mnie część opowiadająca o perypetiach Waverly
na Nowym Horyzoncie. Tak, książka podzielona jest na części. W pierwszej są
bohaterowie wspólnie, a potem się rozdzielają. Mamy po parę rozdziałów i o
sytuacji na Empireum i o tym, co się dzieje na statku bliźniaczym. Dzięki temu
mózg nie wybucha od natłoku informacji i uwaga nie jest mącona przez nagłą
zmianę lokacji.
Kiernana
jako postaci polubić nie mogłam i z trudem szło mi czytanie o nim. Jest taki
nijaki i kompletnie nie rzucający się w oczy.
Posiada niezwykłą zdolność irytowania mnie. Ale jeśli chodzi o Waverly, jakiś
fanfar także nie ma. Bohaterka jak wszystkie inne, o, może trochę bardziej
zawzięta, ale nie utkwiła w mojej pamięci. Na myśl przyszło mi pewne
skojarzenie z nią – przed oczyma widziałam Doktor Shaw z Prometeusza i pewną scenę z pewną maszyną i czymś, co wyglądało jak
zszywki. Ci, którzy widzieli, powinni skojarzyć. Bohaterowie drugoplanowi i
epizodyczni także nie powalili mnie na kolana, nawet wydawałoby się bardzo
wyrafinowana i skomplikowana postać jaką jest Anne Mather. Nic, moje serce
nadal było soplem.
Miałam
nadzieję (jakąś tam…), że Blask
podniesie trochę (minimalnie) poziom mojego głodu książkowego po Genezie
(która, tak na marginesie wcale taka zła nie była). I nic. Jak dla mnie to ten
sam poziom. Niby dobrze się czyta, ale czasem odczuwa się wrażenie absurdu
goniącego absurd – dzieciaki postawione w ciężkiej sytuacji nadal wydawały się zbyt
grzeczne i spokojne. Przypomnijcie sobie GONE
– tam była jatka! A tu cisza, spokój, ze trzy osoby są nieco niezadowolone, ale
reszta z chęcią gna do wrogów – to chyba nie jest normalne. Dlatego książce
stawiam 4. Czekam na kolejną część, bo nie mogę zaprzeczyć – jestem zainteresowana
tym, co dalej będzie się działo. Statki kosmiczne i ich specyfika wydała się
dla mnie interesująca. Tak samo to, jak na takowych utrzymywana była
roślinność. I zwierzęta. Chyba mój umysł nie jest tak rozległy by to pojąć.
Jakby ktokolwiek jeszcze wątpił – to nie jest pozycja dla antyfanów sci-fi. Jak
ktoś nie lubi kosmosu, to lepiej będzie, jeśli sobie odpuści.
Blask | Sparkle | Flame
A ja bardzo polubiłam trójkę głównych bohaterów. Sama książka mnie oczarowała i miałam po niej spory niedosyt, może inaczej... "Co dalej, co dalej?" kołatało mi się w głowie. Od razu Blask wskoczył na listę moich ulubionych tytułów i wprost nie mogę się doczekać kolejnej części... Mam nadzieję, że jej wydanie szybko nastąpi:)
OdpowiedzUsuńJa przeczytam tę książkę na 100%, choćby nie wiem co, bo tak strasznie się na nią nakręciłam, że nic mnie od niej nie odwiedzie. :) I nie mogę się już doczekać, aż "Blask" trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńSobie tak patrzę i wyświetla się, że Sihh napisała nową recenzję i to książki, którą mam i chcę na dniach przeczytać. Więc patrzę i.. też mi Blask kojarzy się z książka pani Revis (bo tak chyba się nazywała autorka W otchłani?). W każdym bądź razie ciekawa jestem nie tylko książki ale też tego czy ocenię podobnie bohaterów :D
OdpowiedzUsuńTak, Beth Revis :)
UsuńMi też kojarzy się z "W otchłani" i muszę się na własne oczy przekonać, czy te książki się różnią i w jakim stopniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książkę dodałam już dawno do moich "must have", więc wiadomo, no muszę mieć :)
OdpowiedzUsuńDla mnie "W otchłani" było lepsze niż "Blask". Akurat to Kiernana polubiłam najbardziej, choć może pod sam koniec już niespecjalnie coś z tej sympatii pozostało. Na wstępie bohaterowie prezentowali się o niebo lepiej.
OdpowiedzUsuńW Gone było "jatka" ale i lepsza akcja - większe napięcie.
Mi osobiście czytało się lepiej "Genezę", skoro do niej pojawiło się porównanie ;)
Nie przepadam za motywem statków kosmicznych, ale fabuła mnie ciekawi. Dawno nie czytałam nic w tym stylu, więc trzeba będzie tą pozycję też dodać do listy 'do przeczytania'. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
Czytam przeróżne opinie na temat tej książki, muszę się na własnej skórze przekonać jak to z nią jest:)
OdpowiedzUsuńJak wspomniałaś o "Jutrze" to się uśmiechnęłam, bo czekam na "Kroniki Ellie" i jestem mega niecierpliwa.
OdpowiedzUsuńCo do "Blasku" to naczytałam się od groma pozytywnych recenzji, może ze dwie były negatywne, ze dwie neutralne (jak Twoja) i chociaż mam tę książkę na półce nie chcę jej na razie czytać. Za dużo recenzji/informacji o jednym i tym samym. Jak się w blogosferze uspokoi, wtedy podejdę do niej bez oczekiwania na jakieś cudo.
Jeżeli zaś chodzi o "Genezę" ocenioną przeze mnie na maksa, wątpię, żeby "Blask" był dla mnie równie przyjemny. Choćby po opisie widzę, że to dwie historie, opowiadające o czymś innym i, że to ta pierwsza była tym na co czekałam.
UsuńNo nie, wszystko to moja wina. Moje życie nie ma sensu...
UsuńMam wielką ochotę na tę książkę! Właśnie niedługo dojdzie do mnie podobny tytuł ( o którym wyżej wspomniałaś), a mianowicie "W otchłani".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Even you. Wszyscy już chyba napisali recenzję Blasku oprócz mnie :/.
OdpowiedzUsuńTeż nie ogarniam Blasku. Jest całkiem spoko, ale jednak taki trochę miałki i nijaki. Bo i ci bohaterowie... Kierana nie mogłam znieść (co dziwne, bo w sumie z reguły lubię takich bohaterów), Waverly była irytująca, a chyba jedyne postacie jakie mi się podobały w tej książce to Sam (z którą stało się to co się stało. grrr...) i Seth, który w sumie jest psychiczny, ale w jakiś sposób mądry i pragnący ładu.
Uch, chyba wezmę się za Lema, by przywrócić sobie wiarę w sci-fi.
Nie lubię, ani kosmosu, ani science - fiction, dlatego sobie odpuszczę :P
OdpowiedzUsuń