Były nauczyciel, Pat Solitano (Bradley Cooper), znalazł się na życiowym zakręcie. Po tym, jak stracił pracę, dom, oraz żonę, ostatnie osiem miesięcy spędził w szpitalu psychiatrycznym. Po zwolnieniu ze szpitala w wyjściu na prostą pomagają mu rodzice - Patrick senior i Dolores (Robert De Niro i Jacki Weaver). Pat jest zdeterminowany, by po okresie separacji odbudować relacje z żoną i wrócić do niej. Wszystko jednak komplikuje się na nowo, kiedy spotyka on na swojej drodze tajemniczą i samotną nieznajomą, Tiffany (Jennifer Lawrence).
Na
film wybrałam się z dwóch głównych powodów – bo Nyx wychwalała, a ja właśnie
mam ferie, więc… Do tego dochodzi trailer, który bardzo mnie zachęcił; a także
moja potrzeba obejrzenia jakiegoś cięższego komediodramatu romantycznego. I
jeszcze jak zobaczyłam, ile to nominacji do Oscara ma… To zarezerwowałam bilety
w gigantycznej sali w Cinema City (jak do niej weszłam, to mi oczy na wierzch
wyszły, bo taka wielka, zapomniałam, jakie to uczucie siedzieć w tym ostatnim
rzędzie i patrzeć na ekran z góry).
Czego
się spodziewałam? Dobrej historii. Masy śmiechu. Trochę wzruszeń. Być może
skupienia się na tańcu. Dużo ciekawych gagów. Dobrą historię dostałam, ale
trailer nie oddaje całości Poradnika Pozytywnego
Myślenia. Daje nam mały zarys tego, co będzie nas w kinie czekać. Nie
możemy przewidzieć złożoności fabuły, bohaterów, akcji! Nie możemy przewidzieć,
że to będzie niezwykły obraz, że to będzie aż tak nieprzewidywalne i aż tak
oryginalne. Pat i Tiffany to fantastycznie wykreowane postacie, które z przyjemnością
ogląda się na ekranie, analizuje ich zachowania, motywy. Szczegółowe zbliżenia
kamer ułatwiają nam to zadanie, pozwalają się skupić na emocjach bohaterów a
nie na otoczeniu, które jest tylko tłem, niczym ważnym. Tak, ten film głównie
opowiada o emocjach, więc nie jest ultra dynamiczny, choć zakładam, że ciężko
jest na nim zasnąć.
Nie
zabrakło moich wzruszeń, śmiechów i prychania – to ostatnie można było zaobserwować
w trakcie wszystkich scen dotyczących zakładów (prychanie było oznaką aprobaty
co do ukazania istoty i następstw takowych zakładów). Co więcej, genialnie
zostały przedstawione osobowości rodziny i znajomych naszego głównego bohatera –
jego ojciec, grany przez Roberta De Niro (wyszło mu świetnie!) ma nerwicę
natręctw, a jego matka wiedzie ciężkie życie – musi zmagać się z dość
problematycznymi mężem i synem (przykładem może być już popularna scena z
latającym Hemingway’em, bądź przestawianie pilotów).
Nie
było sztampowo, nie było szablonowo, było inaczej. Głównie przez to, że i
postać grana przez Jennifer Lawrence i ta grana przez Bradley’a Cooper’a miała
ciemną i niezbyt nadającą się do chwalenia przeszłość . Mieli swoje problemy,
sekrety, własne demony, ale starali się na swój sposób z nimi walczyć i przypadek
sprawił, że sobie pomogli. Co byśmy zrobili bez tych zbiegów okoliczności,
które łączą bądź dzielą ludzi?
Excelsior! Szukajmy światełka w tunelu! –
te słowa doskonale oddają treść filmu. Lecz widz nie będzie na siłę przekonywany,
że trzeba być optymistą, że trzeba cieszyć się z drobnostek. Ta wiedza
przychodzi po seansie, gdy umysł rozpoczyna powolne przetrawianie wszelkich
elementów i szczegółów. Ale tak, zgadzam się, szukajmy światełka w tunelu!
Nasza egzystencja będzie niezaprzeczalnie prostsza i przyjemniejsza, bo życie
jest krótkie, więc lepiej spędzać je uśmiechniętym. Na przykład uśmiechając się
podczas odtwarzania Poradnika Pozytywnego Myślenia.
I
takim oto optymistycznym akcentem urozmaicam trochę treść bloga, bo niedługo
zrobi się smutniej – w planach mam napisanie czegoś o Nędznikach, Lincolnie i Django. A Silver Linings Playbook zasługuje według mnie na mocną 5! Nie
jestem pewna, czy Jennifer Lawrence dostanie tego Oscara – aż tak zachwycona
jej rolą nie byłam, ale jak jednak dostanie, to cieszyć się będę. I naprawdę polecam
Wam ten film – jest świetny! Miły dla oczu, uszu i umysłu, poprawia humor, choć
zmusza do myślenia, pozwala nam się odprężyć, choć nie jest to typowa strata
czasu. I dialogi rozbawiają, o tak, bo i Pat i Tiffany są prostolinijni i
szczerzy, nie panują nad swoimi językami, więc w trakcie ich spotkań wynika
wiele komicznych sytuacji.
Uwielbiam Jennifer, uwielbiam De Niro, a sam tytuł jest czymś, czego potrzebuję, bo niestety, nie zawsze potrafię myśleć pozytywnie ;) Chyba się wybiorę, jak tylko wyzdrowieję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Cieszę się, że napisałeś tę recenzję, bo w piątek wybieram się na maraton do kina i m.in ten film będzie wyświetlany :) Dzięki Tobie jeszcze bardziej nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie zabiorę się za ten film. Już od dłuższego czasu planuję go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńbyłam w kinie, film jest świetny :)
OdpowiedzUsuńFilm do mnie zupełnie nie przemówił. Nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńOmnomnomnomnom... "Poradnik pozytywnego myślenia"... Kiedyś myślałam, że dam sobie radę bez obejrzenia tego filmu, ale po twojej recce doszłam do wniosku, że muszę go obejrzeć *_____*. Do kina, niestety, nie będę mogła się udać, ale może kiedyś... w domowym zaciszu... :D
OdpowiedzUsuńHappy Valetine's Day, sis! :***
Jak tylko zobaczyłam zwiastun (jeszcze długo przed Oscarami) byłam pewna, ze muszę (po prostu mu-szę) zobaczyć ten film :)
OdpowiedzUsuńNa film do kina nie poszłabym ale jak będzie można na imternecie obejrzeć to czemu nie:)
OdpowiedzUsuńcoś tam słyszałam o tym filmie
OdpowiedzUsuńmoże i obejrzę :)
Zdecydowanie mam w planach. Chciałabym tylko najpierw zabrać się za książkę ;)
OdpowiedzUsuńDosłownie 10 minut temu skończyłam oglądać. :D Na kompie, a nie w kinie wprawdzie, ale tak wolę. Cudowny film! Jak osoba wielce płaczliwa, cały czas ryczałam, albo ze śmiechu, albo ze wzruszenia. :D
OdpowiedzUsuń