piątek, 1 listopada 2013

Neil Gaiman, Nigdziebądź

Richard Mayhew, główny bohater, prowadzi życie podobne do każdego z nas - pracuje w firmie, ma przyjaciół, a także piękną narzeczoną Jessikę, z którą planuje wspólną przyszłość. Jednak pewnego dnia bohater, na skutek splotu przypadków, zmuszony jest do wędrówki przez Londyn Pod. Poprzez tę „małą” zmianę staje się niewidoczny dla normalnych ludzi. Nie mając zbyt wielkiego wyboru, Richard postanawia towarzyszyć pewnej dziewczynie o imieniu Drzwi, która jest ścigana przez okrutnych morderców: Pana Croup'a i Pana Vandemara.

Nigdziebądź to niesamowita historią drogi, w której bohaterowie, kompletnie do siebie niepasujący, stają się zwartą kompanią. Nawet mając w swoich szeregach Richarda ciepłe kluchy. Ten przydomek nadałam mu uświadamiając sobie, jak bardzo te wszystkie wydarzenia go odmieniły. Nie zawsze przecież spotyka się Szczuromówców, próbuje się kontaktować ze szczurami, poznaje tajemniczą dziewczynę, która pojawiła się znikąd, traci swoje całe dotychczasowe życie na rzecz brudnego Londynu Pod, gdzie nawet nie chciało się trafić. To mały ułamek tego, co przydarzyło się Richardowi Mayhew odkąd poznał Drzwi. Drzwi posiadała magiczny talent, uwaga, uwaga, otwierania drzwi! Zgadnijmy, jak nazywał się jej ojciec…. Portyk! Imiona reszty familii możemy sobie dotworzyć.

Wśród szaleństwa i absurdów przemierzamy Londyn Pod czasem zastanawiając się, co takiego stało się Neilowi Gaimanowi, że wymyślił tak dzikie rzeczy. Jednakże dla uspokojenia przypominałam sobie kompletnie nienormalną Trojkę, tak więc mogłam czytać dalej w spokoju. Przyznam, że jest to dopiero pierwsza jego powieść, z którą się zapoznałam. Tak, wstyd. Ogromny, przeogromny wstyd, ale już parę pierwszych stron wystarczyło mi na nazwanie go mistrzem i stwierdzenie, że już długo nie miałam w rękach czegoś tak świetnego. Nigdziebądź natchnęło mnie do ponownego czytania po kompromitującej dla mnie przerwie. To chyba dobrze świadczy, prawda, skoro ostatnio jedynym, na co miałam siłę, było spanie i jedzenie (idź do najlepszego liceum w mieście mówili, będzie zabawa, mówili).

W pewnym momencie to urban fantasy zapachniało mi domieszką kryminału – przez cały czas trwania akcji próbowałam dociec, któż jest motorem wszelkich wydarzeń (tzn. mordercą drzwiowej familii). Podejrzanych było wielu, ale jak to często bywa, padło na osobę, której nikt przy zdrowych zmysłach nie połączyłby z takimi czynami. Do zagadek tego typu niezbędne jest myślenie logiczne i umysł wypaczony przez historie tak nieprawdopodobne, że aż mogłyby być prawdziwe (ponownie pozdrawiam Trojkę, której dotąd nie dokończyłam. Od półtora roku zbieram na nią siły i czas, życzcie mi powodzenia, może w święta batalia z nią wreszcie dobiegnie końca).

Drodzy czytelnicy bloga, czytajcie uważnie, albowiem przejrzałam na oczy, wreszcie przeczytałam Gaimana i nie żałuję! Gość pisze w świetny i zabawny sposób, tworzy niepowtarzalnych bohaterów, ukazuje ich wewnętrzną, często diametralną przemianę (witaj Richardzie!) poprzez wrzucenie ich do oceanu, w którym pływać nie umieją. Dzisiejszy poranek spędziłam w sposób fantastyczny – starając dowiedzieć się, kto zabił i jak skończy się podróż Drzwi, Richarda i markiza de Carabas. Jeżeli kiedykolwiek rozważaliście lekturę Nigdziebądź, żałujcie, że się nie zdecydowaliście. To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Naprawdę. Przygody tej kompanii powaliły mnie na kolana. Teraz się nie dziwię, że Andrzej Sapkowski we wstępie wychwalał tego amerykańskiego autora. Akurat jest teraz długi weekend, idealny moment, by poznać Londyn Pod! A dla mnie to czas, by wreszcie nadrobić wszystkie zaległości spowodowane moimi weekendowymi wyjściami/ wyjazdem do Hiszpanii. 


12 komentarzy:

  1. Mam w planach tę książkę od dłuższego czasu, a Twoja recenzja mnie utwierdziła w tym, że koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało czytam więc pierwsze o niej słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. To moja (jak dotąd - nie czytałam jeszcze tej najnowszej, ale niedługo zamierzam to zmienić) ulubiona książka Gaimana. :) A i autor wydaje się niezwykle sympatyczny, oceniając po wywiadach/wystąpieniach, które widziałam.
    A zapoznałaś się z adaptacjami "Nigdziebądź"? W najnowszej (radiowej) jest Natalie Dormer jako Drzwi. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam ten tytuł z nowa okładką jakiś czas temu i widzę, że nie mam co żałować - wiedziałam, że to będzie dobra książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poluję na nią już od pewnego czasu, ale bez powodzenia. Będę się musiała bardziej postarać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdziebądź przeczytałam dawno temu, ale mam ochotę do tej książki wrócić. Więc jest w niej to coś, a takie powieści cenię szczególnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak bardzo chcę to przeczytać, zbieram się i zbieram w sobie, żeby swój egzemplarz zdobyć, i jakoś tak czasu nie było...
    ... kiedy tylko dostanę kieszonkowe, lecę pędzę do najbliższej księgarni. Musze. MUSZĘ.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam autora, jakos wcześniej mnie do niego nie ciągnęło. Jednak zachęcasz bardzo, może się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też zacząłem od "Nigdziebądź" i także polubiłem tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chociaż fantastyki i tego typu książek nie czytam to strasznie mnie ciągnie do tego autora! Może dlatego, że widziałam Koralinę i mnie urzekła. Bardzo chętnie zaczęłabym od "Nigdziebądź"

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...