piątek, 28 grudnia 2012

Anne Bishop, Królowa Ciemności



Po złożeniu ofiary Ciemności Jaenelle Angelline panuje jako Królowa Ebon Askavi, strażniczka Królestwa Cieni. Aby ochronić swój lud i ziemię przed skażonymi Krwawymi, musi stoczyć bitwę, wyzwolić straszliwą moc Czarownicy i na zawsze zniszczyć wszystkich swoich wrogów. Jednak do walki nie może stanąć sama. Do królestwa przybywa oswobodzony z szaleństwa Daemon, przeznaczony jej Małżonek. Jego bezgraniczna miłość cementuje Ciemny Dwór i umacnia rządy Jaenelle, jednak nawet ich wspólna siła może być niewystarczająca, by powstrzymać nadciągające zło. Tylko największa ofiara ze strony Jaenelle może ocalić tych, których kocha – i królestwo, które przysięgła strzec.

Aaaa! Faza na fantastykę dziko nadeszła! Jak dobrze, że przezornie, jakiś czas temu, zaczęłam gromadzić na półce wszystko, co choć trochę pachnie fantastyką. Odkładałam i odkładałam, składowałam i składowałam z nadzieją, że ochota na historie dziejące się poza naszym światem pojawi się w najbliższym czasie. I pojawiła się! W zanadrzu, jako gwiazdkowy prezent, miałam trzecią część Trylogii Czarnych Kamieni. Wspominając dwa pierwsze tomy, które czytałam bodajże półtora roku temu, wróć, wspominając bardzo dobrze dwa pierwsze tomy z radością ruszyłam w kierunku trzeciego, żeby w swoim umyśle historię zamknąć i spojrzeć, co Anne Bishop zgotowała swoim bohaterom.

Powrót do krainy, którą pokochało się od pierwszej strony to niesamowite uczucie. Ponowne spotkanie bohaterów, z którymi przezywało się niezapomniane chwile, kibicowało się przy ich nie zawsze prostych decyzjach, przyglądało się powoli kształtującymi się przyjaźniami, związkami czy uczuciami nienawiści. Uwielbiam tak wracać! A tym bardziej, że Trylogia Czarnych Kamieni kojarzy się mi z przyjemnymi wydarzeniami, co za tym idzie, przyglądając się Jaenelle, Daemonowi, Lucivarowi, Dorothei, Surreal i Saetanowi mogłam powspominać to, co w moim życiu działo się półtora roku temu. Takie mam zboczenie, przywiązuję książki i utwory muzyczne do danych wydarzeń z mojej egzystencji. Przydatne to dość…

Bohaterowie bohaterami, trzeba im poświęcić cały akapit! A dlaczegóż? Wpłynął na to fakt, że są to świetnie wykreowane postaci. Każda z nich kryje w sobie inne motywy zachowań, każda, choćby mała zmiana ich charakterów jest doskonale udokumentowana, każdy z nich jest inny, a co najważniejsze – nie ma widocznego podziału na dobro i zło. Bo nawet ci dobrzy mają mroczne strony, których nie boją się ukazać, by coś osiągnąć. Chyba na najwięcej fanfar zasługuje Daemon Sadi, zwany Sadystą, który z przerażającego mężczyzny, który w pełni zasługuje na przydomek, zmienił się w kruchego, delikatnego człowieka pragnącego zainteresowania i miłości. Królowa Ciemności przypomniała mi, że od przeszłości nie da się uciec, nie da się jej zapomnieć, wbrew temu, co niektórzy twierdzą. Nasza przeszłość kształtuje nasz charakter i to właśnie ona wpływa na to, kim będziemy w przyszłości.


Może i nie napisałam dużo o tej powieści, ale to nie znaczy, że nie warto jej czytać. Warto, warto, jest to dobry kawałek fantastycznego świata dla osób, które wielkimi znawcami fantastyki (ojej, coś za dużo w tym tekście o fantastycznej fantastyce używam słowa fantastyka). Moja ocena, tak na koniec – 5+. I będę dalej wspominać bohaterów, sytuacje, Kaeleer, Terreille, intrygi, Krewniaków, Krwawych, kamienie (czarne są najfajniejsze!), w sumie wszystko! Aaa, i zdobędę różne zbiory opowiadań Anne Bishop dotyczące uniwersum czarnych kamieni!  O, jeszcze jedno. To książka dla dorosłych. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.

16 komentarzy:

  1. Mnie też ostatnio naleciało na fantastykę ;)
    Kusisz, kusisz! Chętnie bym zerknęła do tej serii :) Aż muszę sprawdzić, czy jest w bibliotece!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja ciekawa, chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od jakiegoś czasu czuję, że to coś dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za fantastyką, więc tę serię sobie odpuszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa, uwielbiam tę serię! Zaczęłam również czytać dalsze części ze Świata Czarnych Kamieni, ale przeczytałam jedynie "Serce Kaeleer" i chyba po Twojej recenzji zacznę czytać dalej. Seria Bishop naprawdę wciąga, rozumiem Twój entuzjazm ;)
    Pozdrawiam,
    Mai
    http://ludzka-sokowirowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam dzisiaj drugą i trzecią część w okazyjnej cenie (po 13 zł), ale pierwsza kosztowała 30 zł, więc nie kupiłam, ale po takiej recenzji jednak się skuszę :))

    Świetna recenzja.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to się stało, że słyszałam o tej autorce tyle dobrego, ale jeszcze nie ruszyłam żadnej z książek? Chyba czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam fantastykę, a książki o magii wręcz kocham. Po takiej recenzji tym bardziej umacniam się w przekonaniu, że muszę zapoznać się z tą serią :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze chciałam przeczytać tę serię, ale chyba jeszcze trochę poczekam.

    OdpowiedzUsuń
  11. zakochałam się w tej serii, strasznie mnie wciągnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham, uwielbiam tę serię :) Co jakiś czas do niej wracam. A czytając "Świt Zmierzchu" praktycznie płakałam :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Musze kiedyś się za tą serię zabrać... szkoda, że nie miałam jeszcze okazji czytać książek Anne Bishop

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie dziś skończyłam Królową i stwierdzam niewolnicze oddanie tej serii. Że też nie mam kolejnych części pod ręką...

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham, kocham, kocham tę serię! Każdy z tomów jest wyjątkowy i niepowtarzalny!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...