czwartek, 16 sierpnia 2012

Caitlin Kittredge, Żelazny Cierń



,,W mieście leżącym w Lovercraft, panują Opiekunowie a wielka Maszyna kręci się po ulicach, obracając w popiół z ich rozkazu jakikolwiek opór. Necrovirus jest przyczyną epidemii szaleństwa w Lovercraft, siły i okrucieństwa kreatur, które nocami nawiedzają ulice oraz wszystkiego, co liderzy miasta uznają za Heretyckie – powstałe z wierzeń w magię i czarnoksięstwo. A Aoife Grayson, z dnia na dzień ma coraz mniej czasu. Rodzina Aoife Grayson jest unikatowa, w najgorszy możliwy sposób – każde z nich, wliczając jej matkę i starszego brata Conrada, w dniu swoich 16-nastych urodzin oszalało. A teraz, wychowanka stanu i jedyna dziewczyna w Szkole Maszyn, próbuje udowodnić, że jej los może być inny.'''

Żelazny cierń to niewątpliwie powieść dziwna, gdyż sklasyfikowanie jej do jednego gatunku graniczy z cudem, dla mnie przynajmniej. Grzebać mogę, podobieństw szukać też, ale za każdym razem wychodzi na to, że książka Caitlin Kittredge łączy wiele gatunków w sobie. Tu troszkę antyutopii, tam kawałek młodzieżówki, ciutkę steampunku, garść science-fiction (tak przynajmniej pisało na okładce, mnie ciężko było się doszukać czegoś z sf, może dlatego, że mało takich lektur czytam).

Mimo, że łączy tyle gatunków, nie czuje się tego. Nie licząc niektórych wydarzeń, które pojawiały się ,,ni z gruchy ni z Pietruchy”, kupy się trzyma. Czyli to można odhaczyć. Czytać się da. Ba, nie tylko da, bo wciągnąć łatwo się można. I potem człek przepada, budzi się po kilku godzinach i zastanawia, co się stało. Magia dobrej lektury, ot co.

,,-Po prostu musisz mu o tym powiedzieć – dodałam. – Nie mamy w życiu wiele czasu, a i tak zbyt często go marnotrawimy na rozmyślania i wątpliwości.-Mądra z Panienki osoba – zauważyła pokojówka. – Tak bardzo, że aż strach.- Czasem boję się sama siebie – zapewniłam i wyszłam poszukać Cala.”


Akurat trafiłam tak, że za ŻC zabrałam się zaraz po skończeniu Harry’ego Pottera i Zakonu Feniksa. To był niemały błąd, bo właśnie przez pryzmat tamtej powieści patrzyłam na aktualnie czytaną. Oczywiście, nie można ich ze sobą porównywać, bo HP to cudo, och, ach, itd., ale Żelazny Cierń to kawałek interesującej powieści wakacyjnej, w sumie nie tylko wakacyjnej.

Nie jestem jakoś tak ultra zachwycona, w pewnym momencie chciałam mordować (bo jeden wątek był zupełnie niepotrzebny, ogólnie autorka chyba troszkę na siłę poplątała fabułę), pod koniec przerzucałam strony (wszystko przez jeden wątek…), a następnie wahałam się, co mam tutaj napisać. Bo to naprawdę cudem nie jest, przeciętniakiem też nie.

Dlatego właśnie 4+. Czekam na część kolejną, może coś tam się wyjaśni, może Caitlin mnie czymś zaskoczy, sprawi, że pokocham serię. Ale na razie… Nie zniechęcam do lektury, bo wielu osobom może się to spodobać/ już się spodobało. Mam nadzieję, że jeżeli liczycie na coś osobliwego, to w sumie się nie zawiedziecie. I mam nadzieję, że Wasze odczucia po lekturze będą troszkę lepsze, niż moje.

19 komentarzy:

  1. Z dnia na dzień coraz bardziej chce mi się kupić tę książkę i w końcu chyba nie będę mogła się powstrzymać xd Jeszcze nie miałam do czynienia ze steampunkiem, więc cieszę się, że troszkę go jest w tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bardzo bym chciała przeczytać tę książkę, może wkrótce mi się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  3. mi się podobało, ale nie każdemu musi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i mi w sumie przypadła do gustu, bo przepadam za steampunkiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na razie nie mam jej w planach, ale może jak będę miała okazję to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja właśnie czekam, kiedy "Żelazny cierń" do mnie dotrze i mam nadzieję, że jednak spodoba mi się bardziej niż Tobie;)
    PS. Przesyłkę dzisiaj otrzymałam, dziękuję ^^ Mam nadzieję, że "Obiecaj mi" doszło? Życzę miłej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wielką ochotę na tę książkę i myślę, że jeszcze w tym miesiącu znajdzie się w moich zbiorach. Opinie są różne - jedne pochlebne, inne troszkę mniej, więc na własnej skórze chciałabym się przekonać czy to książka dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja własnie co do tej książki mam niby dobre odczucia, bo czyta się przyjemnie, ale CHOLERNIE opornie. czytam to i czytam i przeczytać nie mogę! A żałuję, bo z opisu szykowała się naprawdę niezła lektura...

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka właśnie została mi dostarczona przez czcigodnego listonosza ;D I już nie mogę doczekać się jej lektury :) Zobaczymy jakie wrażenie zrobi na mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak na razie, mimo wielu dobrych recenzji nie przeczytam książki.
    Może w przyszłości;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz co? Ja po zachwycie nią i wystawionej... czekaj, poszukam, bo nie pamiętam... piątce dopiero teraz uważam, że aż tak fantastyczna to ona nie była. Chyba rosnę :D Mnie Aiofe doprowadzała do bólu szczęki. A czy ten denerwujący wątek ma coś wspólnego z... Calem? ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo zacny tytuł o okładka zniewalająca - ach kiedy dostanę książkę w swoje ręce :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Chcę ją przeczytać, może niedługo mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  14. wydaję się być ciekawa i zachęca do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam problem aby przez nią przebrnąć. Wydaję mi się, że powieść ma nie do końca wykorzystany potencjał. Nie potrafię polubić głównej bohaterki. Troszkę poczytam, potem odkładam - ale dobrnę !

    OdpowiedzUsuń
  16. To książka zdecydowanie dla mnie :) Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sama nie wiem czy przeczytać tę książkę czy nie, bardzo mnie nie ciągnie, a z drugiej strony nie mówię nie... Zastanowię się.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...