wtorek, 25 grudnia 2012

Libba Bray, Wróżbiarze


 
Lata dwudzieste w Nowym Jorku. Chłopczyce i tancerki rewiowe, jazz i dżin. Czasy po wojnie, ale przed kryzysem. Dla pewnej grupy złotej młodzieży to okazja, by bawić się jak nigdy wcześniej. Dla Evie O’Neill to ucieczka. Nigdy nie pasowała do małego miasteczka w stanie Ohio, a kiedy wywołuje kolejny skandal, rodzice wysyłają ją do wielkiego miasta, by zamieszkała z wujem. Dla dziewczyny to nie wygnanie, a spełnienie marzeń – szansa, by pokazać, ze jest nowoczesna do szpiku kości i niewiarygodnie odważna. Niestety, Nowy Jork to nie tylko jazz i rewia. Ma swoją mroczną stronę. W mieście giną młodzi ludzie. Zbrodnie te nie są popełniane w afekcie. Są okrutne. Starannie zaplanowane. I niepokojące podobne do ilustracji z zapomnianej księgi. A nowojorska policja nie potrafi samodzielnie rozwiązać tej sprawy. Evie nie uciekała jedynie przed ograniczeniami życia w Ohio, lecz również przed świadomością, czego może dokonać. Ma tajemnicę. Niezwykłą moc, która mogłaby pomóc w złapaniu zabójcy – o ile on nie dopadnie jej wcześniej.

Każdy, kto kiedykolwiek utknął w świecie książki tak, że nie był w stanie wyrzucić jej z umysłu zrozumie moje uczucia. Każdy, kto historię pokochał tak mocno, że nie był w stanie nawet wstrzymać lektury w celu chociażby zapalenia światła mnie zrozumie. Każdy, kto czytał poprzednie książki Libby Bray też powinien mnie zrozumieć. Każdy, kto zazwyczaj czuje mentalną więź z bohaterami, zrozumie to, co przechodziłam podczas lektury Wróżbiarzy. Ciężko mnie samej w to uwierzyć, bo moim przeświadczeniem było, że tylko przy 1Q84 i Atlasie Chmur miałam problem z pisaniem i że to już nie powinno się powtórzyć. Myślenie błędne. Bo zaczynam czytać nową powieść pani Bray, czytam, czytam, za oknem ciemno, wypadałoby wstać, zapalić światło, nie, nie mogę, bo uwiązana nitkami fabuły i akcji niezdolna jestem do ruchu. Rzadkością są takie uczucia podczas czytania, nieprawdaż? Wiele powieści wciąga czytelnika, ale niewiele jest tych, które TAK MOCNO wejdą mu w umysł, TAK MOCNO zaczepią w nim swoje haczyki, że potem będzie miał problem z zapomnieniem.

Kurczę, coś na styl kryminału. Kurczę, i ma w sobie trochę horroru. Kurczę, i thrilleru. I kurczę, sensacji! Wątek romantyczny w odsłonach wielu. Tolerancja wobec koloru skóry, pochodzenia, ostatnio prawie we wszystkich książkach amerykańskich autorów to występuje, jakby chcieli pokazać, jacy tolerancyjni oni są (nie ważne, że wyzywanie innych z uwagi na to, to i to jest na poziomie dziennym). O, i alkohol! I zabawa! I tajemnice! I demony przeszłości! Tak, toż to lista składników, których autorka użyła, aby upichcić Wróżbiarzy. Jak ktoś nie lubi choćby dwóch z wyżej wymienionych, to książka nie dla niego. Dlaczego? Gdyż wszystkie te elementy są ze sobą ściśle powiązane, zachowują równowagę, na każdy z nich trzeba zwracać uwagę i patrzeć, jakie m skutki i dlaczego został użyty tak, a nie inaczej.

Nowy Jork w latach ‘20 jest opisany tak magicznie, tak wspaniale, tak namacalnie, przynajmniej dla osoby, która o latach ‘20 wie mało, a nawet bardzo mało. Libba Bray już Mrocznym sekretem i kontynuacjami pokazała, że pisze dobrze, ba, że pisze fantastycznie, a Wróżbiarze to wisienka na torcie, stwierdziłabym nawet, że być może to dzieło jej życia, że już niczym więcej nie pobije swojej ostatniej książki. Nadal nie rozumiem, co mnie aż tak bardzo oczarowało? Może Jericho? Może genialnie uknuta intryga? Może główna bohaterka, która pod płaszczem imprezowiczki i lekkoducha skrywa dziewczynę, która chce żyć na przekór normom? W sumie jej się nie dziwię, może i po pierwszej wojnie światowej kobietom żyło się lepiej, niż w XVIII lub XIX wieku, ale wciąż to było dalekie od ideału. Ale nadal nie wiem, co dokładnie wpłynęło na mój obecny stan. Załóżmy, że tak po prostu ma być i już. O, mam nowe porównanie – ta książka jest trochę jak narkotyk, nie pozwala się od siebie uwolnić.

Potok słów różnorodnych wylewa się z moich palców, lecz nadal nie wyraziłam wszystkich swoich uczuć. Ach, ten odwieczny problem, gdy książka jest tak świetna, że nie da się tego opisać słowami. Libba Bray mnie zaczarowała i teraz będę Wróżbiarzy chwalić wszędzie. I każdemu. I mam nadzieję, że tak pozostanie przez długi czas. A teraz krótka lista faktów, które mogą zachęcić do lektury – pomimo objętości, historia się nie dłuży; Evie to doskonale wykreowana postać; równowaga pomiędzy wieloma wątkami jest zachowana; bohaterowie drugoplanowi nie są spłyceni i każdy ma chwilę dla siebie; zakończenie jest otwarte; trochę wątków zostało niewyjaśnionych. A krócej – książka w dłoń i do czytania marsz! Ocena jest chyba tylko formalnością… Szósteczka, tłuściusieńka i bardzo ładna. I bardzo zachęcająca, mam nadzieję. 

13 komentarzy:

  1. Dzisiaj po przeczytaniu recenzji Rosemary i obejrzeniu zwiastunu zapałałam chęcią przeczytania tej książki. I widzę, że kolejna recenzja, Twoja i myślę "Zeby tylko była pozytywna". Czytam, czytam i coraz większa ma radość, że tak, warto, ach ^^ Mi się te wszystkie wątki podobają, ja tę książkę zdobyć muszę czym prędzej :) Dzięki za takie zachęcenie! :) Super recka :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio będąc w empiku na zakupach świątecznych zastanawiałam się czy aby przypadkiem tej książki nie wziąć. Wybór padł na inne tytuły, a po przeczytaniu twojej recenzji żałuję, że jednak nie kupiłam "Wróżbiarzy". Książkę na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. „Mroczny sekret” tej autorki jeszcze przede mną, ale już nie mogę się doczekać. A po takiej recenzji „Wróżbiarzy”… No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko po przeczytaniu „Hobbita” od razu się brać za tą pierwszą. A jeśli mi się spodoba na pewno postaram się także o najnowszy tytuł Bray. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałyśmy przeżywać lekturę "Wróżbiarzy" w podobnym czasie ;) Mnie także oczarowała i zgadzam się w opinii, że wydaje się lepsza (od i tak bardzo dobrych) poprzednich jej powieści. Ach, Jericho ;D
    Cieszę się, że ma być tom 2 i będę wyczekiwać jego premiery.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba muszę się rozejrzeć za tą książką, bo ilość pozytywnych opinii jest ogromna:) Miło wspominam serię Magiczny Krąg tej autorki, więc na tej książce z pewnością się nie zawiodę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle entuzjazmu wylewa się w tej recenzji, że aż mam poczucie winy, że nieco obojętnie patrzyłam do tej pory na książkę. Mam w planach przeczytać Mroczny sekret i wydaje mi się, że gdy skończę czytac tą trylogię, będę miała ochotę na więcej tytułów tej autorki;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde Sihh, przestań mnie tak kusić! Ja nie nadążam z czytaniem tego, co mam (w tym od pół roku przetrzymuję Twoje książki) a Ty mi tu wyskakujesz z taką opinią! Umrę :(

    Ale nim umrę, Wróżbiarzy przeczytam, o! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. To już kolejna pozytywna i bardzo entuzjastyczna recenzja ,,Wróżbiarzy", całe szczęście, że niedługo będę miała okazję sięgnąć po ten tytuł ;) Zachęciłaś mnie przeokropnie i umieram z ciekawości, żeby wsiąknąć w stworzony przez Libbę świat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super recenzja. :D Ja marzę o tej książce, bo wiedziałam, że na Bray zawieść się nie da i widzę, że mam rację. ^^ Teraz pozostaje mi zdobyć "Wróżbiarzy".

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurcze! :P Kobieto! Jak tylko skończę to co obecnie czytam, to od razu ściągam z półki Wróżbiarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś czuję, że teraz posypią się recenzje tej książki:D
    Mam na nią ochotę jednak dopiero za jakiś czas się za nią zabiorę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja jeszcze nie przeczytałam "Wróżbiarzy"... Po Twojej recenzji widzę, że nie mogę dłużej zwlekać. Trzeba dodać kolejną książkę Bray do ulubionych. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham...Ale po przeczytaniu bałam się w nocy. Ciąle mam w głowie piosenkę ,,Paskudny..." ( kto przeczytał wie o co chdzi.):)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...