Po złożeniu ofiary Ciemności Jaenelle Angelline panuje jako Królowa Ebon Askavi, strażniczka Królestwa Cieni. Aby ochronić swój lud i ziemię przed skażonymi Krwawymi, musi stoczyć bitwę, wyzwolić straszliwą moc Czarownicy i na zawsze zniszczyć wszystkich swoich wrogów. Jednak do walki nie może stanąć sama. Do królestwa przybywa oswobodzony z szaleństwa Daemon, przeznaczony jej Małżonek. Jego bezgraniczna miłość cementuje Ciemny Dwór i umacnia rządy Jaenelle, jednak nawet ich wspólna siła może być niewystarczająca, by powstrzymać nadciągające zło. Tylko największa ofiara ze strony Jaenelle może ocalić tych, których kocha – i królestwo, które przysięgła strzec.
Aaaa!
Faza na fantastykę dziko nadeszła! Jak dobrze, że przezornie, jakiś czas temu,
zaczęłam gromadzić na półce wszystko, co choć trochę pachnie fantastyką.
Odkładałam i odkładałam, składowałam i składowałam z nadzieją, że ochota na
historie dziejące się poza naszym światem pojawi się w najbliższym czasie. I
pojawiła się! W zanadrzu, jako gwiazdkowy prezent, miałam trzecią część Trylogii Czarnych Kamieni. Wspominając
dwa pierwsze tomy, które czytałam bodajże półtora roku temu, wróć, wspominając
bardzo dobrze dwa pierwsze tomy z radością ruszyłam w kierunku trzeciego, żeby
w swoim umyśle historię zamknąć i spojrzeć, co Anne Bishop zgotowała swoim
bohaterom.
Powrót
do krainy, którą pokochało się od pierwszej strony to niesamowite uczucie.
Ponowne spotkanie bohaterów, z którymi przezywało się niezapomniane chwile,
kibicowało się przy ich nie zawsze prostych decyzjach, przyglądało się powoli
kształtującymi się przyjaźniami, związkami czy uczuciami nienawiści. Uwielbiam
tak wracać! A tym bardziej, że Trylogia
Czarnych Kamieni kojarzy się mi z przyjemnymi wydarzeniami, co za tym
idzie, przyglądając się Jaenelle, Daemonowi, Lucivarowi, Dorothei, Surreal i
Saetanowi mogłam powspominać to, co w moim życiu działo się półtora roku temu.
Takie mam zboczenie, przywiązuję książki i utwory muzyczne do danych wydarzeń z
mojej egzystencji. Przydatne to dość…
Bohaterowie
bohaterami, trzeba im poświęcić cały akapit! A dlaczegóż? Wpłynął na to fakt,
że są to świetnie wykreowane postaci. Każda z nich kryje w sobie inne motywy
zachowań, każda, choćby mała zmiana ich charakterów jest doskonale
udokumentowana, każdy z nich jest inny, a co najważniejsze – nie ma widocznego
podziału na dobro i zło. Bo nawet ci dobrzy mają mroczne strony, których nie
boją się ukazać, by coś osiągnąć. Chyba na najwięcej fanfar zasługuje Daemon
Sadi, zwany Sadystą, który z przerażającego mężczyzny, który w pełni zasługuje
na przydomek, zmienił się w kruchego, delikatnego człowieka pragnącego
zainteresowania i miłości. Królowa
Ciemności przypomniała mi, że od przeszłości nie da się uciec, nie da się
jej zapomnieć, wbrew temu, co niektórzy twierdzą. Nasza przeszłość kształtuje
nasz charakter i to właśnie ona wpływa na to, kim będziemy w przyszłości.
Może i nie napisałam dużo o tej powieści, ale to nie znaczy, że nie warto jej czytać. Warto, warto, jest to dobry kawałek fantastycznego świata dla osób, które wielkimi znawcami fantastyki (ojej, coś za dużo w tym tekście o fantastycznej fantastyce używam słowa fantastyka). Moja ocena, tak na koniec – 5+. I będę dalej wspominać bohaterów, sytuacje, Kaeleer, Terreille, intrygi, Krewniaków, Krwawych, kamienie (czarne są najfajniejsze!), w sumie wszystko! Aaa, i zdobędę różne zbiory opowiadań Anne Bishop dotyczące uniwersum czarnych kamieni! O, jeszcze jedno. To książka dla dorosłych. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.
Mnie też ostatnio naleciało na fantastykę ;)
OdpowiedzUsuńKusisz, kusisz! Chętnie bym zerknęła do tej serii :) Aż muszę sprawdzić, czy jest w bibliotece!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czuję, że to coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za fantastyką, więc tę serię sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńAaa, uwielbiam tę serię! Zaczęłam również czytać dalsze części ze Świata Czarnych Kamieni, ale przeczytałam jedynie "Serce Kaeleer" i chyba po Twojej recenzji zacznę czytać dalej. Seria Bishop naprawdę wciąga, rozumiem Twój entuzjazm ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mai
http://ludzka-sokowirowka.blogspot.com/
Widziałam dzisiaj drugą i trzecią część w okazyjnej cenie (po 13 zł), ale pierwsza kosztowała 30 zł, więc nie kupiłam, ale po takiej recenzji jednak się skuszę :))
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Pozdrawiam!
Jak to się stało, że słyszałam o tej autorce tyle dobrego, ale jeszcze nie ruszyłam żadnej z książek? Chyba czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, a książki o magii wręcz kocham. Po takiej recenzji tym bardziej umacniam się w przekonaniu, że muszę zapoznać się z tą serią :-)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam przeczytać tę serię, ale chyba jeszcze trochę poczekam.
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tej serii, strasznie mnie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam tę serię :) Co jakiś czas do niej wracam. A czytając "Świt Zmierzchu" praktycznie płakałam :(
OdpowiedzUsuńMusze kiedyś się za tą serię zabrać... szkoda, że nie miałam jeszcze okazji czytać książek Anne Bishop
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś skończyłam Królową i stwierdzam niewolnicze oddanie tej serii. Że też nie mam kolejnych części pod ręką...
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham tę serię! Każdy z tomów jest wyjątkowy i niepowtarzalny!
OdpowiedzUsuń