„Zamieniona w dniu
urodzin...Rozdarta pomiędzy dwoma światami...Przywrócona magii...Kiedy Wendy
Neverly miała sześć lat, matka, przekonana, że jest potworem, usiłowała ją
zabić. Jedenaście lat później Wendy usiłuje zgłębić swoją tajemnicę. Kim jest?
Do jakiego świata należy? I dlaczego jest inna? W kolejnym nowym mieście i w
nowym liceum Wendy znowu jest wyobcowana. Nie potrafi się z nikim zaprzyjaźnić.
I nikomu nie może zdradzić swojego sekretu: że potrafi wpływać na ludzkie
umysły, narzucać im swoją wolę...Pewnej nocy za jej oknem zjawia się
nieoczekiwanie tajemniczy Finn. Chłopak zna odpowiedzi na jej pytania, zagadkę
jej przeszłości, źródło jej daru i drogę do miejsca, którego istnienia nawet
nie podejrzewała..”
O „Zamienionej” krążyły różne opinie – niektórzy
twierdzili, że to gniot, inni, że wspaniała powieść. I dlatego postanowiłam przekonać
się na własnej skórze, co wymyśliła Amanda Hocking, że sprzedała tyle ebooków.
Wniosek jest prosty – można nie mieć wypracowanego warsztatu pisarskiego, a
stać się niezwykle popularnym. I według mnie ta popularność należy się autorce…
Myślałam, że będę musiała się zmierzyć z gniotem, który
nie ma rąk i nóg, którego czytanie będzie dla mnie katorgą. A tu zaskoczenie! Historia Wendy wciągnęła
mnie od pierwszej strony i trochę jak w przypadku „Klątwy Tygrysa” ignorowałam
różne błędy i niejasności – po co się tym przejmować, skoro jeszcze nie miałam
styku z trollami, a to jest dopiero moje pierwsze podejście (tak, dobrze Wam
się wydaje, trolle! Ale to takie dziwne trolle, bo mają różnorodne moce! I
wyglądają jak ludzie, ale są potężniejsze).
To jest dość niespotykane, żeby ktoś odstąpił od wampirów, wilkołaków,
czarownic i aniołów na rzecz trolli! Książka ta ma szansę stworzyć nowy odłam w
gatunku romansów paranormalnych – odłam, gdzie rządzą trolle!