Chciałabym zacząć od dedykacji – z uwagi na wydarzenia z ostatniego tygodnia chciałabym zadedykować tę recenzję mojemu tacie, który nauczył mnie wielu rzeczy, o których rozmawiają autorki, i wiem, że zawsze będę o nim pamiętać i tęsknić. Dziękuję tato!
Gdy dostałam książkę pt.: Małgorzata Gutowska-Adamczyk rozmawia z czytelniczkami Cukierni pod Amorem to, kolokwialnie mówiąc, oszalałam. Tak bardzo się z niej cieszyłam, że zaczęłam czytać, z nadzieją, że tego samego dnia będę mogła napisać recenzję. Było to w zeszły wtorek. Przeżyłam ciężkie chwile i momentami kompletnie odechciewało mi się czytać, ale oparcia szukałam niejako w tej powieści, która, mogę przyznać z ręką na sercu, brała udział w moim przyspieszonym kursie dorastania i nie wiem, czy znalazłabym tyle siły w sobie, gdyby nie jej lektura.
Rozmowy Gosi, Eli, Agi, Marty, Kasi i Doroty mogą być czymś w rodzaju przewodnika życiowego. Przez moment chciałam wypisać z książki kilka złotych myśli, ale mi się nie udało, ponieważ… musiałabym przepisać prawie wszystko! Ich rozmowy są dojrzałe i prawdziwe, często przedstawiają smutny realizm życia, ale zawierają w sobie niezbędną wesołość. Bohaterki ukazują, że pomimo wielu problemów życiowych po prostu walczyły i wychodziły z tego całe.
Do tego także muszę pochwalić formę, ponieważ książka jest podzielona na kilka rozdziałów, wszystko jest umiejscowione przejrzyście, a wypowiedzenia Pani Małgorzaty są wyróżnione kursywą. Przyznam, że najpierw ciężko było mi się połapać kto jest kto, ale po zaglądaniu na początek książki i czytaniu krótkich biografii czytelniczek powoli zaczęłam kojarzyć i już pod koniec lektury bezproblemowo mogłam powiedzieć, jakie poglądy ma dana osoba i co jej się w życiu przytrafiło.
Pierwsze co zrobiłam po przeczytaniu, to wzięłam książkę i podeszłam do mamy wciskając jej książkę i mówiąc: ,,Masz to przeczytać. Nie ważne, że to, tamto i jeszcze tamto, masz tę książkę przeczytać w pierwszej kolejności. Zobacz jak ja się trzymam! To częściowo dzięki niej!”. I to jest prawda, a książka jest superultraprzewspaniała, aż mogłoby zabraknąć przymiotników na określenie sposobu, w jaki zdobyła moje serce.
Co mogę powiedzieć na koniec…? Warto przeczytać, zapoznać się. Nawet jeżeli nie znacie powieści autorstwa Pani Małgorzaty, to nic nie szkodzi. Spokojnie można po książkę sięgnąć, a obiecuję, że napełni Was skrajnymi emocjami i nie pozwoli się oderwać. Sądzę, iż to jest jedna z lepszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam, i jedna z bliższych mojemu sercu. Dlatego… 6! Wzrusza, zaskakuje, napawa radością. To tyle.
Dziękuję księgarni Matras za książkę, bo gdyby nie oni, może wcale bym jej nie przeczytała. ;)
Małgorzata-Gutowska Adamczyk rozmawia z czytelniczkami Cukierni pod Amorem, PWN, 2012
Bardzo lubię powieści Małgorzaty Gutowskiej, więc chętnie przeczytam tę książkę, tym bardziej, że jest taka wzruszająca i dojrzała.
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś na nią ochoty! Lubię twórczość MGA, więc jeśli ta wpadnie mi w ręce, to na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuńMoże, ale mam dużą kolejkę.:)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawe, ale najpierw mam w planach "cukiernię pod amorem" ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą autorką, więc zdecydowanie podziękuję :-)
OdpowiedzUsuńOch Marto, kochanie moje, piękna opinia i przede wszystkim piękna dedykacja! Ściskam Cię mocno i możesz być pewna - dzięki Tobie (a może przez Ciebie? :P) sięgnę po tę książkę, a co!
OdpowiedzUsuńZnam już "Cukiernię pod Amorem" i z chęcią sięgnę po Rozmowę z jej czytelniczkami, zwłaszcza po takiej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam "Cukiernię pod Amorem", a na "rozmowę" zawsze jest czas, tymczasem zapraszam też do siebie: http://aurora-teagarden.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńStrasznie się wzruszyłam, ale nie dlatego, że tak dobrze napisałaś o naszej książce, a tym, co jest w podtekście, czyli pewnie w domu u Was wiele się działo, pewnie jakaś choroba, pewnie z mamą musiałyście się nawzajem wspierać. Mam nadzieję, że już wszystko dobrze. Pozdrawiam serdecznie, Kasia Hordyniec
OdpowiedzUsuń