piątek, 30 grudnia 2011

Podsumowanie 2011

Miałam nadzieję, że uda mi się jeszcze jakąś recenzję napisać do końca roku, ale jak widać, nie udało się. Chciałabym troszkę porozwodzić się nad minionym rokiem. Może o najlepszych książkach i najgorszych powiem bardzo krótko, ponieważ chcę skupić się na czymś innym-a mianowicie na blogu.

Blog założyłam 13 marca 2011, i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Najpierw było ciężko, pisałam bardzo słabe recenzje, na bloga nikt nie zaglądał, aż potem zaczęły się pojawiać pierwsze komentarze i tak ruszyło :)

Oczywiście, nie mogę zapomnieć o osobach z www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl , które wchodziły i może nadal wchodzą na bloga, komentują, polecają. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Bo na dobrą sprawę blog (i forum) dał mi szansę na poznanie nowych, wspaniałych ludzi, i nawiązanie przyjaźni. Nie mogę nie wspomnieć o Tirin, z którą pierwsze spotkanie na zlocie forumowym, przekształciło się w bardzo dobrą znajomość, a potem przyjaźń :D Oczywiście, jest jeszcze Tristezza, z którą na razie nie miałam szansy się spotkać 'na żywo':) Jest także wielu bardzo sympatycznych blogerów, których wszystkich nie sposób zliczyć, ale życzę im powodzenia w dalszym blogowaniu :)

Nie obyło się oczywiście bez problemów- mój mail ogłosił strajk i kilka ważnych wiadomości za grzyba nie chciało dojść, aż musiałam założyć nową skrzynkę mailową. A wtedy stara na nowo ożyła, i nowa potrzebna już nie była :D

Co dał mi jeszcze blog? Na pewno to, że zaczęłam czytać więcej. W samym grudniu przeczytałam 20 książek, a w roku ok. 150, z czego jestem baaardzo dumna :D

Chciałabym jeszcze wspomnieć o współpracach. Wszystko zaczęło się od Księgarni Matras, która dała mi szansę, a następnie dołączyło do tego kilka wydawnictw i dwa portale. Chciałabym bardzo podziękować za docenienie mnie, i przeprosić, że ostatnio tak mało recenzji wrzucam, ale wszystko jest spowodowane sprawami losowymi. Po 19 stycznia postaram się poprawić :)

A teraz czas przejść do książek.
Nie będę wrzucać okładek, bo może nie każdemu będzie się chciało przewijać w nieskończoność. Więc-krótko i na temat. Najlepszymi książkami jakie przeczytałam w tym roku(a troszkę ich było) są: 'Siewca Wiatru' M.L.Kossakowskiej, 'Igrzyska Śmierci' S.Collins, 'Żelazny Król' J. Kagawa, 'Czerwień Rubinu' K.Gier, 'Mały Książę' A.de Saint-Exupery, 'Metro 2033' Dmitry Glukhovsky (teraz czytam, i jutro powinnam skończyć, więc się liczy, nieprawdaż? :)) a także seria o Percym Jacksonie i 'Jeden Dzeń' Nichollsa :)

A z książek najgorszych, bo oczywiście musiałam na takie trafić: 'Oddech nocy' L. Livingstone-nie wiem, czym się czytelnicy tak zachwycali, ale książka była nudna jak flaki z olejem i poprostu słaba!-to samo tyczy się 'Skrzydeł Laurel' A. Pike, 'Umarli Czasu nie liczą' K.Harrison i 'Kronik Obdarzonych' duetu Garcia&Stohl. I to by było na tyle. Na razie nie mogę przypomnieć sobie innych książek...

Chyba nie mam już nic do powiedzenia.. Jeden rok-kilka akapitów. Może niektórych rzeczy nie da się słowami wyrazić.. Pozdrawiam, i dziękuję za odwiedzanie bloga i wspieranie w trudnych momentach :)

środa, 28 grudnia 2011

Zawładnięci-Elana Johnson

Tutaj sama końcówka:

Porównanie debiutu pani Johnson do tworu Suzanne Collins jest nietrafne i już. Książka zalety ma, wady też, a do pięt Igrzyskom Śmierci nie dorasta. Głównie przez dziury w fabule. A autorka miała przecież ogromne pole do popisu… Ale cóż, jak widać musiało tak być. Dlatego, po dłuższym namyśle stawiam 3 i ciężko jest mi książkę polecić. No, może tylko czytelnikom, którym luki w fabule i niedopatrzenia straszne nie są.

Całą recenzję znajdziecie na: http://nastek.pl/recenzje/8389,Zawladnieci

sobota, 24 grudnia 2011

Biblioteczka Sihhinne

Ostatnio na niektórych blogach pojawiają się zdjęcia biblioteczek blogerów.. Więc teraz przyszła kolej na mnie :D 
Ogólnie, to nie wszystkie moje książki bo +/- 10 wyszło.. Enjoy:D

Ten świąteczny klimat sprawia, że mam coraz lepszy humor.. Święętaa..!

EDIT: Najpierw chciałam kogoś wytypować, ale potem dałam sobie spokój, bo może nie każdy chce.. Ale pewna osoba stwierdziła, że może to zrobić, więc, jednak, będzie typowanie! Typuję: Tirindeth i Tristezzę(jeśli chcesz, of course :D )

piątek, 23 grudnia 2011

Świątecznie


Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego! Oczywiście, dużo czasu na czytanie, niekończących się stosów książek, brak nawału pracy, zdrowia, tego, żebyście nie mieli problemach z plagiatami i z tym, że ktoś usunął Wam bloga, a także, wytrwałości, która jest potrzebna przy tym, co robimy.

A ja sobie czytam.. Wreszcie znalazłam także chwilkę czasu na oglądanie anime i nic nierobienie. Me gusta :3
A jak tam u Was? Świąteczne szaleństwo, czy też może leniuchujecie? :)
Pozdrawiam,
Sihhinne ^^


środa, 21 grudnia 2011

Sihhinne ocenia: Nowa Fantastyka 01/2012

Mimo, że lubię czytać fantastykę, to nie miałam jeszcze w swoich łapkach miesięcznika ‘Nowa Fantastyka’. Chwilę nad tym myślałam, ale nie udało mi się wykoncypować jakiegoś sensownego powodu, dlaczego tak.. Może z lenistwa, może z jakiejś nieokreślonej niechęci- nie wiem.  Może zastanawiacie się dlaczego o tym piszę.. Tak, właśnie nadszedł ten dzień! Zamierzam się dzisiaj bliżej przyjrzeć najnowszemu numerowi ‘Nowej Fantastyki’ -01/2012.

Naukowe spojrzenie na okładkę-spoglądają stamtąd bohaterowie ‘Star Wars the Old Republic’, o ile się nie mylę. Nad logiem znajduje się informacja, która przyczyniła się do tego, że akurat ten numer gazety wylądował u mnie- jest to wspomnienie o opowiadaniu Rafała Kosika, mojego ulubionego autora, opowiadająca o przygodach Felixa, Neta i Niki pomiędzy.. No, właśnie, nie mogłam się w Internecie doszukać tej informacji.. No, ale, idźmy dalej. Niżej jest także wspomnienie o artykule ‘Fantastyka Młodnieje’ autorstwa Marcina Zwierzchowskiego, a także opowiadaniach J. Delaney’a, cyklu felietonów Jakuba Ćwieka, i kilku innych rzeczach. Ale prawda jest taka, że do lektury przyciągnęło mnie tylko opowiadanie pana Kosika. No, ale cóż, przejdźmy teraz do treści.

Główną część gazety zajmują właśnie opowiadania. Nie zważając na pozostałą treść czasopisma, przeszłam do opowiadania ,,Felix, Net i Nika oraz Wędrujące samogłoski”. Zaskoczyła mnie lekko akcja.. Felix i Net są w Londynie z jakimś dziwnym ‘bumcykcykatorem’, a Nika czeka na nich w Warszawie. Przyjaciele co chwila wspominają, że dziś jest TEN dzień, ale, niestety, czytelnik nie jest uświadomiony o co chodzi. Z czasem dowiadujemy się, że przyjaciele żyją w przyszłości, mają wszczepione kom planty. Tak samo jak w TMK… Myślałam, że opowiadanie będzie miało troszkę ciekawszy pomysł, ale nie jest źle. Nadal cenię twórczość Rafała Kosika, i nie zamierzam tego w najbliższym czasie zmieniać. Brakowało mi tego charakterystycznego dla poprzednich części humoru, a także pomysłów ich otoczenia. Ale, ogólnie oceniam opowiadanie na bardzo dobre.

Liczyłam na trochę więcej artykułów, ale te, co znajdują się w tym numerze są dość ciekawe. Jeden dotyczy nurtu Steampunk’owego, drugi opowiada o popularnych młodzieżowych seriach fantastycznych. Całości dopełniają recenzje książek-nie tylko fantastycznych, ale także romansów paranormalnych tj. ,,Niepokój”, a także gier, komiksów i filmów. Do tego felieton Michael’a J. Sullivana, Rafała Kosika, Petera Wattsa i innych.

Ogólnie, numer oceniam na dobry z plusem. Mogłobybyć lepiej, ale i tak jestem zadowolona, że natrafiłam na dość ciekawy numer. Decyzję pozostawiam Wam-nie będę zachęcać do sięgnięcia po ,,Nową Fantastykę” na siłę, ponieważ komuś może nie spodobać się zawartość. Z chęcią poczekam na następny numer, ciekawa, co tym razem pokażą redaktorzy-następną dawkę ciekawych opowiadań, recenzji, felietonów i artykułów, czy może coś zupełnie innego?

Za możliwość przeczytania dziękuję Panu Marcinowi Zwierzchowskiemu z wydawnictwa Prószyński, który przy okazji jest redaktorem ,,Nowej Fantastyki” J

sobota, 10 grudnia 2011

Salon Ciekawej Książki.

Cóż... Nazwa 'Salon Ciekawej Książki' nie pasuje do tego, co ujrzałam, gdy dotarłam pod łódzką halę Expo. Brak kolejki, tłumu także. Pierwsze pytanie:'What the hell?!'. Weszłam, przy kasie dostałam jakąś cieniuteńką książeczkę, i jedziemy.
Pusto.
Pusto.
Jeszcze raz pusto.
Tłumu brak, stoisk malutko, a wśród tego ja i Rysiu zastanawiałyśmy się, za co płaci się te 3 zł. Do przybycia Tirindeth brakowało pół godziny, więc ruszyłyśmy zobaczyć, czy znajdziemy coś ciekawego.
NIE BYŁO PRAWIE WCALE LICZĄCYCH SIĘ WYDAWNICTW. Kojro i Papierowy Motyl się nie pojawiły, Akapit Press miał miniaturowe stoisko. Największe zaskoczenie: stoisko wydawnictwa Znak! Światełko w tunelu pustki! I.. Książki po 20 zł! *_______*
Po obejściu wszystkiego czułyśmy OGROMNY niedosyt. Tego nawet Targami nazwać nie można, klimatu książki nie odczuwało się. Na szczęście, w rogu dostrzegłyśmy małe kawiarniopodobne coś. Jako że, mam zakaz picia kawy(buuu..) zakupiłam sobie herbatę(5 zł! Za mały kubeczek O.o), a Tirin i Rysiu kupiły po 'gorącej czekoladzie'. Gdy wpakowałyśmy się do stolika(z rozwalonymi krzesłami) dziewczyny uświadomiły mi pewien fakt. Mianowicie, ta czekolada nie była czekoladą, tylko imitacją kakao. Taa.. 7 pln. Miło, a jakże.
Na 'targach' spędziłyśmy półtorej godziny. To w ZUPEŁNOŚCI wystarczyło.. Oczywiście, kupiłam sobie 1 książkę, Rysiu 3, a Tirin(Mistrzu!) aż 6...(Cała seria 'Jutro' za 75 zł, rozumiecie...). Ucięłyśmy sobie miłą rozmowę z Panem Gawlikiem ze Znaku(haha! Mam wizytówkę!), dostałyśmy pro-magnesy(...) i masę różnych niepotrzebnych ulotek. I już..
Podsumowując: JEDZIEMY NA TARGI W WARSZAWIE!!! Hell yeah!

Oto wynik naszego plątania się (mojego i Rysia). Ciąg dalszy zobaczycie na blogu Tirin:)
4 książki na dole to moje grudniowe zdobycze. ,,Erebos" i ,,Błękit Szafiru" otrzymałam dzięki uprzejmości pani Edyty z wydawnictwa Egmont, a ,,Biała jak mleko, czerwona jak krew" i ,,7 razy dziś" kupiłam w znakowej promocji :)
,,Dziewczyna o szklanych stopach" jest nabytkiem moim, a ,,Zmrok", ,,Robokalipsa" i ,,Mały książę" Rysia :)

środa, 7 grudnia 2011

,,Jutro 4" John Marsden



”Na myśl o powrocie robi mi się niedobrze. Mam ochotę krzyknąć: „Posłuchajcie mnie, do diabła! Mam gdzieś wasze wielkie plany!”. Chcę, żeby ktoś, ktokolwiek, przyznał, że to, czego ode mnie oczekują, jest wielkie, olbrzymie, gigantyczne. I nie chodzi wcale o to, że tu jest nam tak wspaniale. Nie jest. Mam wrażenie, że wszyscy przestaliśmy być sobą. Homer chce nami rządzić bardziej niż kiedykolwiek.Fi i Kevin wszystkiego się boją, a Lee... nie poznaję go. No i zrobiłam coś, czego dawna Ellie nigdy by sobie nie wybaczyła. Jedyne, co pomaga mi przetrwać, to nadzieja, że tam, na miejscu, znów staniemy się sobą.”

Chyba każdy z was słyszał o serii ,,Jutro” autorstwa Johna Marsdena, która w zadziwiającym tempie ukazuje się w Polsce. Niedawno na półkach pojawił się tom 4. Pierwszy mnie zachwycił, następne dwa rozczarowały. Nie mogłam się powstrzymać przed sięgnięciem do następnego- miałam nadzieję, że może autor czymś mnie zaskoczy, sprawi, że będę chciała przeczytać następne części.

Z takimi dużymi seriami problem jest taki, że pisarz bardzo często się powtarza, przez co mamy wrażenie deja vu. Mniej więcej z części na część jest coraz gorzej, bo pomysły się kończą, nie wiadomo, co teraz mają zrobić bohaterowie, by zaintrygować czytelnika, i zachęcić do przeczytania części następnej.

Narracja i sposób pisania, jak można się domyślić, niczym się nie różni od tego, stosowanego w części poprzedniej. Moim zdaniem, autor mógł to trochę urozmaicić wprowadzając narrację z punktu innej osoby, np. z punktu Homera (bardzo bym tego chciała..). Do języka zastrzeżeń nie mam, bo książka jest napisana przystępnie, autor nie ma czytelników ‘za idiotów’ czyli jak w przypadku niektórych, nie wspomina o rzeczach oczywistych.

Główni bohaterowie dużo przeżyli, ale, jak dla mnie, ich historia robi się już nudna. Równie dobrze mogłoby się skończyć na jednej części, i nikt szczególnie by na tym nie ucierpiał. Następne części są ciągnięte na siłę, co mnie dość irytuje. Dobrze, pomińmy ten fakt, ale ‘boli’ mnie objętość powieści… Każda z części ma ok. 260 stron.. Skandal! Już nie nawet historią nie można nacieszyć L

Na pewno jest to część lepsza od poprzednich dwóch, ale prawda jest taka, że pierwsza króluje w moim prywatnym rankingu, a reszta jest takim sobie dodatkiem. Dlatego stawiam 4/6 – z powodu sentymentu do serii(i bohaterów..) i tego, że nie mogę zaprzeczyć- serię ,,Jutro” przyjemnie się czyta, a raczej pochłania. Dlatego, każdego zachęcam do zapoznania się z częścią pierwszą, a z następnymi- według uznania. Następne części pewnie przeczytam z czystej ciekawości, no bo jednak, rozumiecie, ta niepewność jak skończą bohaterowie(czyli, kto zginie)…

Za lekturę dziękuję panu Tomaszowi z wydawnictwa Znak Literanova J

niedziela, 4 grudnia 2011

,,Erebos" Ursula Poznanski


A gdyby tak powstała gra, która potrafi sama myśleć? Gra, która sama by knuła intrygi, która mogłaby doprowadzić do czegoś strasznego? Gra, która wciągałaby i uzależniała, jak nic dotąd? Chcielibyście w nią zagrać? Chcielibyście przenieść się do pozornie wspaniałego świata ,,Erebosa”?

"Po jednej z londyńskich szkół krąży piracka wersja gry komputerowej "Erebos". Kto raz zagra, nie może się od niej oderwać. Zasady gry są bardzo surowe: każdy ma tylko jedną szansę, nie można z nikim o grze rozmawiać i trzeba grać bez świadków. Zadania wykonuje się w świecie rzeczywistym. Nick gra w "Erebosa" regularnie, aż dostaje rozkaz zabicia człowieka. Nie robi tego i wypada z gry. Kiedy jego bliski przyjaciel ulega ciężkiemu wypadkowi, Nick uświadamia sobie, że "Erebos" nie jest zwyczajną grą komputerową i że niełatwo będzie ją zatrzymać." 

Ostatnio dość popularne stały się powieści, które opowiadają o intrygujących grach komputerowych. Jak dla mnie, najlepszą dotąd była ,,Hyperversum” autorstwa Cecili Randall, i biorąc się za ,,Erebosa”, debiut Ursuli Poznański, byłam bardzo podekscytowana i ciekawa, czy książka okaże się lepsza od ,,Hyperversum” czy też nie.

Zacznijmy od tego, że sam widok okładki powoduje, że czytelnik ma ochotę zapoznać się z fabułą. Jest ona pozdzierana w niektórych miejscach, podniszczona, przez co książka wygląda, jakby miała kilka lat i była intensywnie używana. Na dodatek jest dobrze sklejona i grzbiet się nie łamie, co jest bardzo dobre. Nie lubię łamiących się grzbietów.

Fabuła kręci się wokół grania w ,,Erebosa”. Momentami było to nudne i irytujące, oczekiwałam czegoś innego, oczekiwałam, że zostanę wciągnięta w świat opisywany, ale tak nie było. Czasem zdarza się, że od danej powieści nic nie jest w stanie mnie oderwać, jednakże w tym przypadku nawet przez najmniejszy problem przerywałam czytanie, i momentami wracałam niechętnie.

Jednakże, sam pomysł mi się spodobał, choć w trakcie lektury byłam świeżo po przeczytaniu ,,Robokalipsy”, więc przy niektórych wzmiankach miałam uczucie deja vu, co troszkę utrudniało czytanie. Ale tylko trochę J

Denerwowały mnie także niektóre myśli głównego bohatera, Nicka, ponieważ miałam nadzieję, że będzie on bardziej dojrzały, i bardziej interesujący. Ogólnie, inne postacie są ciekawie wykreowane, autorka nie od razu zdradza kim są, stopniowo je opisuje.

Największym plusem książki jest jej tajemniczość i wątek kryminalny(o ile można go tak nazwać) pomimo momentalnych zastojów akcji, wszystko toczy się dalej, a zagadka powoli się rozwiązuje. Jednakże, do końca nie wiadomo kto stoi za ,,Erebosem”, jaki jest jego cel, a także nieznana pozostaje tożsamość niektórych graczy.

Podsumowując, książkę warto przeczytać. Pomimo kilku mniej znaczących niedopatrzeń jest dobrą powieścią, i spodobała mi się. Stawiam 4,5/6, ponieważ oczekiwałam czegoś lepszego, ale nie jest źle. Jestem ciekawa co inni o niej sądzą.

Za lekturę dziękuję Pani Edycie z Wydawnictwa Egmont! 


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...