,,Pewnej zimowej nocy siły
ciemności wyrywają z rodzinnego domu troje dzieci. Dziesięć lat później Kate,
Michael i Emma wciąż nie mają pojęcia, co się wtedy stało i gdzie się podziali
ich rodzice. Odpowiedź może dać zaczarowany atlas. Uwalniając drzemiącą w nim
moc, dzieci przenoszą się do miejsca, którym włada piękna księżna- wiedźma.
Kate i jej rodzeństwo przeżyją niewiarygodną przygodę – odnajdą uwięzione
dzieci, staną oko w oko z krwiożerczymi wilkami, stoczą bitwy na śmierć i
życie, spotkają olbrzymów i rozpoczną poszukiwania trzech ksiąg o niewyobrażalnej mocy.’’
Trójka dzieci bez rodziców wkroczy w
świat magii i dowie się, że to, to i to jest możliwie. Brzmi banalnie,
nieprawdaż? Bo takie jest. Ale wszystko zależy od oprawy, bo na pozór banalna
historia może okazać się perełką pośród książek, nie tylko o tematyce
młodzieżowej, gdzie króluje schematyczność. Dzisiaj będzie o ,,Szmaragdowym
Atlasie "Johna Stephensa, z którego lekturą zwlekałam kilka miesięcy, aż
wreszcie wczoraj naszła mnie ochota na tę powieść.
Historia
sama w sobie jest ciekawa, po przeczytaniu samego opisu śmiałam się, że będzie
to połączenie ,,Opowieści z Narni” i ,,Serii Niefortunnych Zdarzeń”. Później
okazało się, że to w miarę trafne porównanie, bo w ,,Szmaragdowym Atlasie”
znalazłam cechy obydwu wymienionych wyżej powieści. Ale to nie działa na
niekorzyść, książki, którą aktualnie chcę omówić, o nie! To sprawia, że wiemy,
czego się spodziewać, a taka wiedza często jest przydatna, nawet bardzo.
Troszkę
dziwnie się czułam czytając tę powieść, ponieważ moim skromnym zdaniem jest ona
adresowana do troszkę młodszych czytelników – wnioskuję to po języku, a także
wieku głównych bohaterów (oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły). Do tego niektóre rzeczy wydawały mi się takie
zwyczajne, proste, bez polotu. Czyli nic nowego. Ale pomysł tajemniczych ksiąg
jest ciekawy, nie przeczę ;)
Gdzieś
tak w połowie lektury zaczęłam się nieco nudzić, bo dla mnie z góry było
wiadomo, że zrobią to, to i to. Były elementy zaskoczenia, była zła księżna
(którą tak troszkę polubiłam), byli główni bohaterowie, których nie da się nie
lubić (Emma najlepsza!). Ogółem, wszystko jest w porządku, jednakże dla mnie to
było troszkę za mało, brakowało mi poważniejszej intrygi.
Jest
to na pewno dobra lektura dla młodszych czytelników, starsi mogą po nią sięgnąć
– jeśli bardzo tego pragną. ,,Szmaragdowy Atlas” był dla mnie miłą odskocznią,
czytało mi się dobrze, aż nabrałam ochoty na obejrzenie sobie pierwszej części
Narni. I to w sumie byłoby na tyle, jeśli chodzi o moje zdanie o tej książce –
stawiam 4 i polecam, jeśli interesują Was tego typu historie.
Za książkę dziękuję Panu Krzysiowi i Wydawnictwu Bukowy Las! ;)
Tak! Emma górą i jej imię haha :D Książkę chyba podobnie oceniłam albo tak samo nawet =] :DD
OdpowiedzUsuńCzasami powrót do dzieciństwa jest dobry, lecz niestety... nie dla mnie. Nigdy nie przepadałam za bajkami, a kiedy mama lub tato zaczynali mi czytać ja momentalnie przestawałam ich słuchać.
OdpowiedzUsuńRaczej sobie na razie odpuszczę. Poczekam, aż moja córeczka będzie na tyle duża aby zrozumieć coś z tej książki, to wtedy ją zaopatrzę :P
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńAle recenzja całkiem niezła;)
Pozdrawiam!
Chętnie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam książka bardzo mi się podobała. : ))
OdpowiedzUsuńMiałam okazję przeczytać, ale wybrałam wtedy inną książkę, teraz troszeczkę żałuję.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie:)
OdpowiedzUsuńMnie się podobała - może dlatego, że nie lubię Narnii, więc wybrałam inna alternatywę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej lektury, również nie przeczytam ...
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/
Książka nie dla mnie, ale podoba mi się okładka. :)
OdpowiedzUsuńNie mam przekonania co do tej książki.
OdpowiedzUsuńczytałam opowiasci i serie niefortynnych zdarzen podobały mi się więc ta ksiązka chyba też mi się spodoba. Muszę sobie tytuł zapisać
OdpowiedzUsuń