Cinder mieszka w hałaśliwym Nowym Pekinie, zdziesiątkowanym przez zarazę. Jako dziewczyna cyborg o tajemniczej przeszłości jest obywatelem drugiej kategorii. Lecz kiedy na jej drodze staje przystojny książę Kai, Cinder nagle znajduje się w epicentrum międzygalaktycznej walki z bezlitosną królową Luny. Rozdarta pomiędzy obowiązkiem a wolnością, wiernością a zdradą, musi wyjawić sekrety swojej przeszłości, by ochronić swoją przyszłość…
Wydawnictwo Egmont szaleje i wypuściło na rynek kolejną
książkę o intrygującym opisie. Jakbyśmy mało do czytania mieli. Tym razem jest
to bardziej nowoczesna historia Kopciuszka osadzona w Nowym Pekinie. W
przyszłości. Wśród androidów. Cyborgów. I innych dziwnych wynaleziątek. A bohaterką
jest dziewczyna mechanik. Która na dodatek jest cyborgiem, co stara się
skrzętnie ukrywać. Czyżby druga Mercy Thompson? Albo może Marissa Meyer
stwierdziła, że za mało kobiet mechaników jest w książko sferze. I że to będzie
chociaż w jakimś stopniu oryginalne. W JAKIMŚ stopniu.
I ta nasza droga cyborg mechanik ma jakąś tajemniczą
przeszłość. Oczywiście. I jest pokrzywdzona przez los. I poskąpiono jej
kanalików łzowych. Dlatego rzadko widać po niej słabości. Dodatkowo, nie
rumieni się. I jej przybrana matka co chwila ją wykorzystuje. Wykapany
Kopciuszek, jak nic. A potem nagle na scenę wjeżdża prawdziwy ,,książę” Kai –
syn cesarza. A cesarz jest chory. Właśnie! Jest jeszcze podła i tajemnicza
zaraza, która dziesiątkuje ludzi. I nie ma na nią antidotum. Piękny świat, oj
piękny.
Ostatnio autorzy uwielbiają po prostu gmatwać historię, aby
pod koniec wyjawić jakąś istotną informację, która czytelnikem powinna
wstrząsnąć. Powinna. Ale nie wstrząsa, bo czytelnik już od początku domyśla
się, co to za informacja. Więc, suma sumarum, zaskoczenia nie ma. Jest tylko mała
irytacja, że autorka nie zagmatwała tego tak porządnie, żeby czytelnik od
samego początku nie wiedział o co chodzi. Bo takie stopniowe odsłanianie kart
jest czymś, co lubię, bo zmusza do myślenia, ale to trzeba robić rozważnie! Tak,
żeby czytelnik na samym końcu powieści spadł z krzesła/fotela/kanapy/czegoś tam
innego!
Zaczęłam tak trochę prześmiewczo, ale to nie zmienia faktu,
że pierwsza część Sagi Księżycowej jest świetna. Świetna jak na realia książek młodzieżowych.
Pal licho tę przewidywalność, bohaterowie są ciekawi! I świat też! I nawet ta
zaraza, choć była przedstawiano ja masę razy, w różnorodnych wariantach. Cinder przywodzi mi na myśl Cienie na Księżycu, choć to drugie jest napisane lepszym językiem, takim bardziej
wyrafinowanym. Marissa Meyer pisze lekko, co jest równe temu, iż książkę się
dosłownie połyka. Czyta się i czyta się i czyta i nagle >BAM< a tu
koniec. I dziwne uczucie pustki, bo autorka tak jakby nie zakończyła historii.
I przez to, ze czyta się tak szybko, w książce, pomimo objętości, dzieje się za
mało! Rozumiem, są czasem powieści pełne rozważań, które zajmują większą część
akcji, ale tutaj… Tutaj rozważań nie ma!
Tylko boli mnie to, że kontynuacje nie będą tylko skupiać
się na Cinder, ponieważ pierwsze skrzypce w nich grać będą inne bohaterki –
autorka zamierza z każdej z nich zrobić inną interpretację baśni dawnych. Ale
jeżeli utrzyma ten sam klimat, a poprawi swój warsztat, to jej seria będzie
zasługiwała na miano jednej z najlepszych serii młodzieżowych. Będzie 5+. Takie
mocne pięć plus. Z podziękowaniami i pokłonem uznania w kierunku autorki. Bo
mnie wciągnęło. A ostatnio to nie lada sztuka.
"Cinder" miło wspominam i to właśnie bohaterkę tego tomu chciałabym częściej widzieć w następnych, ale zobaczymy jak to wszystko wyszło autorce, a może się uda taka koncepcja i nasz zaskoczy ? :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nie czytałam, ale zauważyłam, że dużo recenzentów ma tę książkę już za sobą. Ciekawa jestem tej historii.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opinia. Dzisiaj akurat też przysiadłam i machnęłam recenzję tej książki, z tym że opublikuję ją jutro ;) No co tu dużo mówić... bardzo mi się spodobała, na pewno sięgnę po kolejne części no i zgadzam się z Tym co napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale muszę ją dopaść!
OdpowiedzUsuńOmomommm, jak ja uwielbiam Cinder! Cieszę się, że Ci się spodobała :) No i Kai, co nie? Fajny facet :P
OdpowiedzUsuńNaczytałam się tyle pozytywnych recenzji, że w najbliższym czasie po prostu będę musiała przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ciągnie mnie do tej książki, z pewnością będe musiała ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam bardzo dużo pozytywnych recenzji tej książki, ale sama nie mam ochoty po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jestem świeżo po lekturze i muszę powiedzieć, że jestem równocześnie zachwycona i zawiedziona, że to chwilowy koniec z tą wspaniałą historią :D Już nie mogę doczekać się kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kiedy i ja ja przeczytam. Cierpliwie czeka wciśnięta przed kolejkę.
OdpowiedzUsuńDziewczyna-cyborg mi się podoba :) Brzmi fajnie, nietuzinkowo, chociaż ostatnio jestem trochę znudzona takimi historiami. Ale jak spotkam, nie omieszkam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńcarmelovo.blogspot.com
Wydaje się być bardzo intrygująca :)
OdpowiedzUsuńMam w planie:D
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przewidywalność, o której wspomniałaś w swojej recenzji, mnie nie zrazi do tej książki, bo mam ją w swoich czytelniczych planach :)
OdpowiedzUsuń