Ewa jest niepokorna. Nie potrafi znaleźć sobie miejsca w zwykłej szkole. Kiedy zostaje wyrzucona z kolejnej placówki, trafia do St. Magdalene’s – szkoły dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Po zajęciach w laboratorium przez nadmierną ciekawość, niezaspokojony głód wiedzy i sekundę nieostrożności Ewa zostaje zaatakowana przez tajemniczy wirus wywołujący groźną gorączkę. Umiera, ale po kilku minutach wraca do życia. wkrótce w szkole pojawia się tajemniczy Sethos Leontis, przystojny i mroczny nowy uczeń. To nieustraszony rzymski gladiator z II wieku naszej ery, który próbując rozwiązać zagadkę śmiertelnego wirusa, przeniósł się w czasie do współczesności. W dziewczynie Sethos rozpoznaje swoją ukochaną Livię, zamordowaną prawie dwa tysiące lat temu wcześniej. Ewa jednak go nie pamięta…
Ojojoj!
Szkoła dla wybitnie uzdolnionej młodzieży! Niepokorna bohaterka! Przystojny
i mroczny nowy uczeń. Noż nie wierzę! Znowu! Ostatni punkt, czyli mroczny
nowy uczeń to podstawa. A raczej mroczny, bo czasem to osobnik już trochę
uczęszczał do danej szkoły. Ale jest mroczny. Chowa się za płotami, wysyła
głównej bohaterce groźne spojrzenia, biega ze swoją paczką, jest pewny siebie i
niezagubiony i kopie ludzi za szkołą. A, nie, to nie to. Tym razem uczeń
mrocznym jest tylko w opisie. Bo w książce już nie tak bardzo.
Główna
bohaterka, czyli Ewa, nie jest aż tak niepokorna. Szczypta zagubienia, kubek
jakiś dziwnych mocy (…), łyżka nieostrożności i bach! Ewa dostała wirusem! A
potem odżyła! A Sethos też dostał wirusem! I on też odżył! I podróże w czasie!
I jakiś psychopata! I tajemniczy doktor! I zazdrosna koleżanka! I świat
gladiatorów! I reinkarnacja! I świat równoległy! I wianuszek adoratorów! I
zespół muzyczny! I kółko teatralne! I akademik dla wybitnych nastolatków! To i
może jeszcze wampiry! Wilkołaki! Czarownice! Więcej psychopatów! Duchy! A, nie,
to znowu nie to. Choć nie zdziwiłabym się, gdyby wyskoczył w pewnym momencie
jakiś wampiroczarownicoduchołak. Psychopata oczywiście.
Tak.
Autorka, czyli Dee Shulman poszalała. I połączyła masę wątków w kupę. I trochę
średnio jej to wyszło, ku mojemu niezadowoleniu. Przecież taki dobry pomysł,
świat gladiatorów! Tylko jak łatwo można to skopać, przez zbyt małe zagłębienie
się w temat. Były elementy łacińskie, był dom rzymski, były Togi, ale to jednak
za mało! Ja chcę więcej! Nastrój Londinum w tamtych czasach! Albo jakąś
namiastkę chociaż! To samo tyczy się szkoły, St. Magdalene’s. Brakowało mi
obrazowości. Czegoś, co by sprawiło, że dla nas takie miejsce by istniało. Bo
Hoghwart jakoś istnieje, w naszych umysłach. A St. Magdalene’s niestety nie.
Mogłabym
się przyczepić jeszcze do wątku miłosnego, ale dam już spokój, bo zacznę
zaprzeczać samej sobie. I ponownie dochodzimy do momentu, kiedy poprzez
niedopracowanie autorka zniszczyła niezłą fabułę. Zniszczyła, ale i tak się
dobrze czyta. Ekspresowo. Choć (tak, tak, powtarzam się) magii znowu mi
brakowało. Szukam w książkach czegoś, co porwie moje serce od samego początku i
potem zostawi w nim pustkę, ale Gorączka
nie należy do takich powieści. I teraz Was zaskoczę, bo postawię 4-. Jestem
trochę spaczona psychicznie przez anime, dlatego w książkach dobrych
nieustannie doszukuję się błędów i wciąż czekam na coraz to nowe, po których
zostanę w takim stanie, w jakim zostawił mnie Haruki Murakami po 1Q84. Albo w jakim zostawi mnie pewnie
David Mitchell po Atlasie Chmur.
czytałam, powieść jak dla mnie na plus :)
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie tę książkę. Wydaje się być dosyć przeciętna.
OdpowiedzUsuńTen psychopata to który? Zackary? Bo on jak dla mnie najciekawszy był z nich wszystkich. Książka taka sobie. Po tych wszystkich chwalebnych pieśniach na temat pozostałych tytułów z serii "Poza czasem", spodziewałam się czegoś lepszego.
OdpowiedzUsuńWiele recenzji było przychylnych, a Twoja jest jakaś inna...
OdpowiedzUsuńŚrednia, ale da się czytać ;) Akurat wątek miłosny przypadł mi do gustu, ale kreacja rzeczywistości Sethosa to totalna klapa.
OdpowiedzUsuńA ja z pewnością ją przeczytam. Mam nadzieję, że mi się spodoba;)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, dobra historia, tylko wykonanie troszkę gorsze. Mam nadzieję, że kolejna część będzie o wiele lepsza ;)
OdpowiedzUsuńAleż ja nie lubię tego stałego wątku każdej tego typu powieści! Dziewczyna- szara myszka, niczym się nie wyróżniająca, nie mogąca się odnaleźć w swoim życiu i chłopak- tajemniczy, niby negatywnie do niej nastawiony a potem nagle nie wiadomo skąd wielka miłość. Cóż... z twojej recenzji wynika, że to jest kolejna tego typu książka. Choć pomysł z gladiatorami mnie zaciekawił to skoro autorka zbyt pobieżnie potraktowała temat to raczej nie będę traciła czasu na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńA ja i tak z miłą chęcią sięgnę po tę powieść. Tym bardziej, że Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do tego zachęciła :P Wiem, dziwna jestem :D Swoją drogą świetna recenzja, którą również ekspresowo się czyta :D
OdpowiedzUsuńA ja z chęcią przeczytam tą książkę. Jestem ciekawa pomysłu z gladiatorami :)
OdpowiedzUsuńNa pewno wkrotce przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja zawsze jestem chętna do takich książek, więc i po tę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJestem mało wybredna, więc i tak przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jak dużo postawiłaś w tej recenzji kropek, a ile wykrzykników. Procentowo to byłoby chyba pół na pół ;P
Zaroiło się ostatnio od recenzji tej książki, a mnie wciąż śmieszy jej opis. Pomysł jakiś taki... nietrafiony jak dla mnie, no i właśnie to, co podkreśliłaś na początku recenzji - czy tego już nie było? ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej książki. Wolę oszczędzić na coś lepszego ;)
OdpowiedzUsuń