I co raz więcej książek o tematyce antyutopijnej pojawia się na półkach. Zawsze znajdzie się ktoś, kto do dość znanej konwencji dopchnie coś nowego, co zupełnie zmieni oblicze danego świata. Ale, można dostrzec dość wyraźny podział książek o tej tematyce. Jaki? Dzielą się one na te bardziej makabryczne, i na te mniej makabryczne. W makabrycznych, tak jak już sama nazwa mówi, krew leje się wszędzie, kończyny latają, mutacje są wszechobecne. A w tych mniej, lub wcale makabrycznych czegoś takiego nie ma. Autorzy zwykle skupiają się na ograniczeniach wolności, ale ukazują to w taki sposób, by nie przerazić czytelnika… I teraz pojawia się pytanie… Które są lepsze?
Świat ogarnięty jest zniszczeniem po tajemniczym wybuchu. Niektórym udało się schronić w Kopule, gdzie wiodą pozornie sielankowe życie wśród wynalazków pozwalających im przetrwać. Natomiast pechowcy, którzy nie zdążyli ‘dobiec’ muszą żyć pośród gruzów – pozostałości po wybuchu. Każdy z nich ma jakąś pozostałość po tym zdarzeniu – brak jakiejś kończyny, rozległe oparzeliny, czy może coś stopione z ciałem. Pressia zamiast prawej dłoni ma głowę lalki – to jej jedyna deformacja, nie licząc oparzelin na twarzy. Mieszka ona w gruzach i drży przed swoimi szesnastymi urodzinami – wtedy może już nie wrócić do domu. Patridge jest Czystym – tym, który pochodzi z Kopuły. Wychowywał go ojciec, którego Patridge z całego serca nienawidził…. I obydwoje przed kimś uciekają.. On przed ojcem i całą Kopułą, Pressia przed ludźmi z militarnej organizacji. Dokąd ich to doprowadzi?
Książkę zaczęłam czytać jakiś czas temu i po około czterdziestu stronach ją odłożyłam. Nie mogłam jakoś wczuć się w historię, zniekształcenia mnie przerażały ( a przecież jestem w miarę wytrzymała na makabryczności w książkach). Przerzucałam strony zastanawiając się, kiedy książka się skończy. I prawda jest taka, że takie uczucie towarzyszyło mi prawie przez większość lektury. Jestem ogromną fanką GONE, ale to, co stworzyła Julianna Baggott zupełnie mnie przerosło.
Pomysł cechuje się pewną nowatorskością, ale jednak nie powala. Przypomina połączenie Igrzysk Śmierci z Metrem 2033 i GONE. Miejsce, gdzie można się schronić – jest! Główni bohaterowie, którym przyświecają jakieś cele – są! Niewyjaśniona przyczyna wydarzeń, które ogarnęły świat – można odhaczyć. Wątek romantyczny – także. I jeszcze tajemnice spowijające głównych bohaterów – wszystko jest. Ale… Czegoś jednak brakowało….
Czego? Zainteresowania czytelnika. Naprawdę, nie mogłam się wciągnąć, co zdarza mi się bardzo rzadko. Nie mogłam utożsamić się z bohaterami, postawić na ich miejscu. Nie ogarnęło mnie żadne współczucie, żaden smutek, łzy ani razu nie napłynęły do oczu. Może to wina twardego języka, jakim posługuje się autorka. Widać, że włożyła wiele pracy w napisanie powieści, w ubranie pomysłu w słowa. Ale do mnie nie przemówiła, niestety.
Pomimo tego, że książka nie przypadła zbytnio mi do gustu, doceniam stopień, w jakim autorka się przygotowała do pisania, doceniam to, ile pracy wymagało stworzenie tak dopracowanej powieści. Jednakże, takie doskonałe przygotowanie techniczne nie zakryje wszechobecnej monotonii i braku zainteresowania ze strony czytelnika ( w tym przypadku mnie…). Dlatego długo zastanawiałam się, jaką ocenę książce wystawić. Stanęło na 3+. Sądzę, że jest to ocena w miarę adekwatna do boju, jakiego stoczyłam podczas lektury. Mam nadzieję, że inni nie wynieśli takich samym uczuć jak ja, że książka jednak im się spodobała. Bo jednak troszkę mi smutno, że tak dobrze zapowiadająca się historia nie zdobyła mego serca... To chyba jednak wina mutacji... I lalki zamiast dłoni....
Za powieść dziękuję Pani Edycie z Wydawnictwa Egmont!
***
I teraz tak troszkę prywatnie... Ach, koniec roku szkolnego się zbliża, sialalala! Uwielbiam czerwiec! Wtedy, pomimo że chodzi się do szkoły, to lekcji nie ma i można się obijać :3 I jeszcze zostało się dokładnie 20 dni szkolnych do wakacji... *_*
Dwa dni temu obejrzałam V jak Vendetta, i od samego początku pokochałam ten film. Pokochałam bohaterów, muzykę, historię, Galerię Cieni. Zaczęłam czytać nawet komiks, który kompletnie mi się nie spodobał - pewnie z uwagi na to, że nie jest on pierwszej daty, ale pochodzi z lat osiemdziesiątych. Zachęcam każdego do zapoznania się z tym filmem, ponieważ według mnie jest to najlepsza ekranizacja komiksu ever! <3
I nutka na dziś:
Zazdroszczę, że miałaś okazję przeczytać już tę książkę :) Na pewno po nią sięgnę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjuż mam na półce i czeka na swoją kolej:))
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam zamiar to nadrobić.:D
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na przeczytanie tej książki. Tu i tam opinie: "Bestseller po prostu", "Świetna"... Tak mi wszyscy narobiliście apetytu na tę powieść, że w głowie cały czas tłucze mi się myśl: kiedy ja tę książkę przeczytam?! ;D
OdpowiedzUsuńJestem co raz bardziej ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńMuszę jak najszybciej przeczytać;P
OdpowiedzUsuńwysoka nota jak dla książki, która niekoniecznie Ci się podobała. może kiedyś po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńNie miałam sumienia postawić czegoś niżej... Bo bym miała wyrzuty sumienia, że nie doceniłam przygotowania autorki ( ... )
UsuńBrzmi interesująco, jednak to nie moje klimaty :P
OdpowiedzUsuńI tak muszę ją koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńCzytałam dotąd dwie opinie o tej książce - jedną bardzo pozytywną, i Twoją, może nie bardzo negatywną, ale jednak słabo oceniasz książkę. A moje postanowienie jest jak zawsze - jak sama przeczytam, to się przekonam :)
OdpowiedzUsuńMnie książka się podoba, ale każdy ma inny gust, więc szanuję twoją opinię. ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, o gustach się nie dyskutuje, ale jedno trzeba przyznac - autorka ma niesamowity warsztat. I tego jej mega zazdroszczę (choć zazdrośc to zła rzecz) ;)
OdpowiedzUsuńMi książka bardzo się spodobała. ;3
OdpowiedzUsuńAkurat wczoraj rozmawiałam o tej książce z sąsiadką. Bardzo chwaliła i chciała pożyczyć, więc chyba się skuszę, żeby sprawdzić czy przypadnie mi do gustu, czy niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńHmmmm... Czy ja wiem? Ostatnio jest tyle tych książek antyutopijnych, że aż strach po którąś sięgnąć po nie wiadomo, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce. "Nowa Ziemia" brzmi dobrze. Może kiedyś spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMam już od dawna w biblioteczce, ale niestety czasu na czytanie mocno teraz brak. Pewnie będzie pierwsza na wakacje ;)
OdpowiedzUsuńCzytałem i jestem ciągle pod wrażeniem.:)Opisy tego mroczne świata są genialne a fabuła się naturalnie rozwija więc lepiej przeczytać całą.
OdpowiedzUsuń